„Zawodniczki, które znalazły się na podium, wzbudzają bardzo dużo kontrowersji. Dziwi mnie, że władze nic z tym nie robią. Mają bardzo duży poziom testosteronu zbliżonego do męskiego, dlatego wyglądają tak, jak wyglądają i biegają tak, jak biegają” – mówiła Joanna Jóźwik po finałowym biegu na 800 metrów w Rio de Janeiro. Trudno się dziwić.
O zwyciężczyni biegu – reprezentantce Republiki Południowej Afryki napisano bardzo dużo. Po raz pierwszy o Semenyi zrobiło się głośno w 2009 roku, gdy na mistrzostwach świata w Berlinie zdobyła złoty medal w biegu na 800 metrów. Zszokowała tym wyczynem cały lekkoatletyczny świat. Nieznana nikomu szerzej sportsmenka stała się obiektem wielu pytań dziennikarzy, z których jedno było powtarzane najczęściej: Czy Caster Semenya jest naprawdę kobietą?
Po wielu kontrowersjach Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych wydało decyzję o przeprowadzeniu na Semenyi testów płci, by zdecydować czy reprezentantka RPA faktycznie może startować w zawodach razem z innymi kobietami. Badania trwały bardzo długo. Przedłużały je również protesty przeciwników decyzji IAAF, wśród których dominował głos, że decyzja o przeprowadzeniu testów płci jest: rasistowska, ujmująca i nieludzka. IAAF kategorycznie zaprzeczyło twierdząc, że chodzi o ustalenie, czy Semenya nie posiada rzadkich medycznych uwarunkowań, które umożliwiają jej posiadanie przewagi nad rywalkami. Po 11 miesiącach, IAAF wydało enigmatyczny komunikat, z którego wynikało, iż Semenya może brać udział w żeńskich zawodach. Proces zapoczątkowany w 2009 roku dotyczący Caster Semenyi (RPA) został zakończony. IAAF akceptuje postanowienia panelu ekspertów medycznych informujących, że zawodniczka może ze skutkiem natychmiastowym startować w międzynarodowych zawodach na dotychczasowych zasadach – brzmiała oficjalna wiadomość z dnia 6 lipca 2010 roku.
Czytaj także: Szumlewicz oburzony wypowiedzią Joanny Jóźwik. \"Żenujący pokaz rasizmu i seksizmu\
Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych nie przedstawiło żadnych dokumentów, nie odpowiadało również na pytania w tej sprawie. Nieoficjalne doniesienia mówią, że u biegaczki stwierdzono cechy obu płci, czyli hermafrodytyzm. Sama zainteresowana tak komentowała badania: To było nieuzasadnione i inwazyjne badanie najbardziej intymnych szczegółów mojego życia. Mam to już jednak za sobą i staram się o tym nie myśleć. Koncentruję się na bieganiu. Wiem już, kogo należy słuchać, a które głosy ignorować, jednak nikomu nie życzę, aby dochodził do takich wniosków w taki sposób jak ja – tłumaczyła.
Paula Radclife – mistrzyni świata w maratonie rozumie krytykę w Semenyi: Nawet najcięższy trening niestety nie sprawi, że będzie można wygrywać z taką siłą i możliwościami regeneracji, jakie daje testosteron. To po prostu niemożliwe – mówiła.
Dziś, po kolejnym złotym medalu, tym razem olimpijskim, temat wraca jak bumerang. Atmosfera jest podgrzewana szczególnie w Polsce, ponieważ to nasza zawodniczka – Joanna Jóźwik – otarła się o podium, a jej wypowiedzi tylko zaogniły dyskusję na temat płci zwyciężczyni. By ostudzić nastroje Jóźwik dodała na koniec: Myślę, że w przyszłości jestem w stanie dorównać tym zawodniczkom, z którymi przegrałam w finale olimpijskim. Nie wiem, czy mam warunki, żeby biegać poniżej 1:56, ale 1:57 na pewno jestem w stanie złamać.
Fot.: Wikimedia
Źr.: polityka.pl/bieganie.pl