Od tłumacza:
Po przeczytaniu anglojęzycznego artykułu stało się dla mnie oczywiste, że muszę go przetłumaczyć i udostępnić jak największej liczbie odbiorców. Niech nikogo nie zraża jego długość – to strategiczna wiedza skroplona w świetnym opracowaniu. Znajomość znaczenia podstępu w islamie jest nam niezbędna, zwłaszcza w czasach, w których tzw. „poprawność polityczna” doprowadza do sytuacji, w których nawet najbardziej bestialskie zbrodnie są oczyszczane z religijnych motywacji. Co dyktuje zachodnim Europejczykom tę ślepą tolerancję? Ekonomia i utrzymanie pokoju? Jakże prowizorycznego… Całe szczęście, „my w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę”.
Raymond Ibrahim, egipski Kopt, ekspert ds. Bliskiego Wschodu i Islamu, absolwent historii na California State Univeristy, wielokrotnie występował na wizji dla rozmaitych stacji telewizyjnych, autor wielu książek i publikacji, pisał m.in. dla Financial Times, Jerusalem Post czy New York Times.
Raymond Ibrahim
Islamska Doktryna Podstępu
By lepiej zrozumieć religię taką, jaką jest islam, musimy najpierw zdać sobie sprawę z jej całkowicie legalistycznej natury. W islamie „zdrowy rozsądek” i „powszechna opinia” niewiele mają wspólnego z poglądami dotyczącymi tego co słuszne, a co niewłaściwe.
O życiu każdego muzułmanina stanowi Prawo – Szariat. Jego źródłem w islamie są Koran (święta księga) i Sunna (tradycja – zbiór przypowieści, hadisów, przytaczających zdanie proroka w różnych kwestiach) oraz ich interpretacje, wyartykułowane na przestrzeni wieków przez islamskich teologów i prawników (zwanych ulmą, czyli „tymi, którzy wiedzą”). Zgodnie z szariatem każdy możliwy czyn człowieka rozważany jest jako zakazany, niepochwalany, dozwolony, zalecany lub obowiązkowy. W niektórych sytuacjach podstęp (czy też ukrywanie, oszustwo, wg Koranu – „takijja”), jest nie tylko dozwolony, ale bywa nawet obowiązkowy. I tak na przykład, w przeciwieństwie to tradycji chrześcijańskiej, muzułmanie, gdy zmuszeni wybrać pomiędzy apostazją lub śmiercią, zgodnie z wersetem Koranu 4:29 i zaleceniami prawników, nie tylko mogą, ale nawet powinni udać wyparcie się swojej wiary, by zachować życie.
Źródła takijji
Takijja po raz pierwszy została skodyfikowana przez Szyitów, zasadniczo jako rezultat ich historycznych doświadczeń. Po śmierci Mahometa wśród wyznawców islamu powstał spór o to, kto powinien objąć po nim władzę. W wyniku różnicy zdań podzielili się na szyitów (popierających kuzyna i zięcia Mahometa, Alego, a więc ciągłość władzy w rodzinie) i przeciwników tego wyboru, sunnitów. Gdy Ali objął władzę, szyizm wyłonił się jako silne odgałęzienie islamu, jednak po wewnętrznych wojnach lat 656-661 n.e., jego zwolennicy stali się mniejszością, prześladowaną już przez większość – sunnitów. W tej sytuacji takijja stała się dla szyitów kluczem do ich przetrwania. Otaczani licznie przez sunnitów (którzy obecnie stanowią około 90% wszystkich muzułmanów), często uprawiali takijję, przyjmując sunnicki obrządek zewnętrznie, podczas gdy wewnętrznie zachowywali wierzenia swojego odłamu, tak jak przyzwalał im na to werset 16:106. Takijja praktykowana jest przez szyitów po dziś dzień, zwłaszcza w państwach o ograniczonej wolności religijnej. Sunnici z Arabii Saudyjskiej często uznają ich za heretyków, zdrajców a nawet niewiernych i, tak jak inni nie-sunnici, są tam prześladowani (państwem szyickim jest Iran, jako mniejszość szyici są obecni w Libanie, Syrii, Turcji, Jemenie i Pakistanie, przyp. tłumacza). Niektórzy z najwyższych saudyjskich duchownych usprawiedliwili mordowanie szyitów wydanymi przez siebie dekretami teologicznymi (fatwami). W wyniku takiej polityki obecnie populacja szyitów w Arabii Saudyjskiej waha się od 1 do 20 %. Wielu z nich decyduje się ukrywać swoją tożsamość religijną. Po prawie półtora tysiącu lat praktykowania takijji są oni często oskarżani przez innych muzułmanów o bycie nałogowymi kłamcami – sunnici uparcie twierdzą, że takijja jest zakorzeniona w kulturze szyizmu.
Sunnici zaś nie mieli nigdy zbyt wielu powodów, aby ukrywać swoje wyznanie lub jakikolwiek jego aspekt. Ukrywanie czegokolwiek byłoby źle widziane, uznawane za niehonorowe, zwłaszcza w do czynieniu z ich historycznymi konkurentami i wrogami – Chrześcijanami. Od samego początku islam dał się poznać jako religia wojująca, rozprzestrzeniająca się gwałtownie za pomocą fizycznych podbojów, podporządkowując sobie w ten sposób większość ówczesnego świata tak, że zagroziła zalaniem nawet chrześcijańskiej Europie. W świecie, w którym prawo stanowili silni, sunnici nie mieli ani za co przepraszać, ni tym bardziej ukrywać się przed „niewiernymi”. Paradoksalnie, w dzisiejszych czasach wielu sunnitów zamieszkuje państwa szyickie lub zachodnie, otoczeni i rządzeni przez swoich tradycyjnych wrogów stanowią w tych państwach mniejszość. Zasadniczą różnicą w relacjach jest tu fakt, że na Zachodzie, gdzie wolność wyznania jest zagwarantowana, sunnici muszą ukrywać tylko kilka aspektów swojej wiary, podczas gdy ekstremiści sunniccy i szyiccy mają skłonność do okazywania sobie braku wzajemnej akceptacji zupełnie otwarcie, jak wykazuje tocząca się między nimi walka w Iraku.
Sformułowanie takijji
Oto co mówi autorytatywny tekst Al-Takija Fi Al-Islam: „Takijja ma fundamentalne znaczenie w islamie. Praktycznie każda muzułmańska sekta docenia znaczenie takijji i praktykuje ją. Możemy nawet stwierdzić, że takijja jest w islamie doktryną głównego nurtu, i że te nieliczne sekty, które jej nie praktykują, odbiegają od niego… Takijja występuje powszechnie w islamskiej polityce, zwłaszcza w dzisiejszych czasach.”
W głównym aprobującym, względem nie-muzułmanów, podstęp wersecie Koranu czytamy: „Niech wierni nie biorą sobie za przyjaciół niewiernych, zamiast wiernych. Kto czyni inaczej, ten nie będzie mieć żadnej więzi z Allahem, chyba że wy, jednak strzeżcie się wobec nich, podejmując środki ostrożności.” (Koran 3:28, patrz także 2:173, 2:185, 4:29, 22:78, 40:28.)
Kolejnym istotnym źródłem jest Tafsir al-Tabari, czyli Egzegeza al-Tabariego (IX w. n.e.), która stanowi bardzo ważny komentarz do Koranu i jest powszechnie znana w świecie islamu. Odwołując się do wersetu 3:28, Al-Tabari pisał: „Jeśli wy [muzułmanie] jesteście pod ich [niewiernych] władzą, bojąc się o własne życie, zachowujcie się względem nich lojalnie, w mowie, wewnętrznie żywiąc do nich nienawiść… Allah zabronił wiernym nawiązywać przyjaznych i zażyłych stosunków z niewiernymi, za wyjątkiem, gdy niewierni mają nad nimi przewagę. W takim wypadku, pozwólcie wiernym zachowywać się względem tamtych przyjaźnie.”
Zgodnie z wersetem 3:28, islamski uczony Ibn Kathir (1301-1373) pisał: „Ktokolwiek, kiedykolwiek i gdziekolwiek, boi się ich [niewiernych] zła, ten może chronić siebie za pomocą zewnętrznych pozorów.” Na podparcie swojego stwierdzenia Ibn Kathir cytuje towarzyszy Mahometa. I tak Abu Darda powiedział: „Uśmiechajmy się do nich, podczas gdy nasze serca ich przeklinają” i Al-Hassan stwierdził: „Praktykowanie takijji jest akceptowalne aż do dnia sądu [na wieczność].”
Inni znaczący uczeni islamu, tacy jak al-Qurtubi, al-Razi i al-Arabi, rozszerzyli znaczenie i zakres takijji dla uzasadniania niektórych czynów. Muzułmanie mogą zachowywać się jak niewierni – od kłaniania im się i czczenia ich bożków, przez krętaczenie, po wystawienie im swych współbraci muzułmanów, obnażając wrogowi ich słabe strony – dozwolone jest właściwie wszystko, oprócz zabicia innego muzułmanina.
Wojna to podstęp
Nic z powyższych nie powinno nas dziwić, biorąc pod uwagę to, że sam Mahomet, nieustannie naśladowany jako przykład „najbardziej perfekcyjnego człowieka”, rozważywszy takijję przyjął bardzo wygodną jej interpretację. Tak więc zezwala on na używanie podstępu w trzech sytuacjach: by pogodzić zwaśnione strony, w relacjach między mężem a żoną i odwrotnie oraz w wojnie (patrz: Sahih Muslim B32N6303, uważany za „autentyczny” hadis).
W Bitwie pod Medyną (627 r. n.e.) Mahomet i jego zwolennicy zmierzyli się z nie-muzułmańskimi, sprzymierzonymi plemionami powszechnie znanymi jako „Konfederaci” (Kurajszyci). W trakcie bitwy jeden z konfederatów, Naim bin Masud, przybył do obozu Mahometa i nawrócił się na islam. Gdy Mahomet odkrył, że Konfederaci są całkowicie nieświadomi konwersji Masuda, polecił mu wrócić do ich obozu i spróbować nakłonić pobratymców do opuszczenia pola walki. „Ponieważ wojna jest podstępem”, zapewnił go Mahomet.
Masud uczynił tak jak mu polecono. Po powrocie do obozu zadał sobie wiele trudu, aby zdezinformować byłych krewnych i skłócić ich plemiona. Wśród skonfederowanych nastał tak powszechny brak zaufania, że wiele z ich plemion rozproszyło się i zarzuciło dalszą walkę. Zgodnie z tą relacją, to podstęp ocalił islam w trakcie embrionalnej fazy jego rozwoju (patrz: Al-Takijja Fi Al-Islam; także, Ibn Ishaq’s Sira, najwcześniejsza biografia Mahometa).
Jeszcze bardziej demonstratywnym przykładem „zasadności” takijji jest następująca relacja. Poeta, Kab bin al-Ashruf, wróg Mahometa od zwycięstwa muzułmanów pod Medyną, w walce przeciw Prorokowi zwykł używać pióra. Niektóre z jego wersów miały uwłaczać muzułmańskim kobietom. Mahomet wykrzyknął wtedy w towarzystwie swych naśladowców: „Kto podejmie się zabicia tego człowieka, który znieważył Allaha i jego Proroka?”
Na ochotnika zgłosił się młody muzułmanin imieniem Mahomet bin Maslama, jednak zastrzegł sobie, że podejmie się wykonania zadania tylko jeśli będzie mógł użyć podstępu. Prorok się zgodził. Maslama wyprawił się do poety i przybywszy na miejsce zaczął szkalować islam i Mahometa, długo i przekonywająco na tyle, że Kab uwierzył mu i zaufał. Niedługo potem Maslama zjawił się u niego w towarzystwie innego muzułmanina i zdjąwszy wpierw strażnika, zamordowali Kabę. Zbiegli od razu do Mahometa i, niosąc mu głowę poety, Maslama wykrzyczał: „Allahu Akbar!” tzn. „Bóg jest wielki” (patrz: hadisy, komentarz do Sahih Bukhari i Ibn Sad).
Wszystkie te koraniczne rewelacje są świadectwem istoty podstępu w islamie. Czy wiara muzułmanów w to, że Allah jest autorem tych wersetów, nie czyni ich boga pierwszym sprawcą przestępstwa, jakim faktycznie jest takijja? Cóż dziwnego? W końcu w samym Koranie padają słowa opisujące Allaha jako najlepszego oszusta i intryganta (patrz: wersety 3:54, 8:30, 10:21). Ten swoisty fenomen kręci się wokół faktu, że Koran, zwodniczo, zawiera zarówno pokojowe i tolerancyjne treści, jak i te pełne agresji, przemocy i nietolerancji.
Uczeni islamu nie byli do końca pewni, które z wersetów najlepiej skodyfikować w prawie, mającym stanowić światopogląd muzułmanina. Na przykład, czy należy użyć tych, które nie przymuszają nikogo do religii (2:256) czy te, które nakazują wiernym zwalczać nie-muzułmanów aż ci nawrócą się na islam lub przynajmniej mu się podporządkują ? (9:5, 9:29)
By rozstrzygnąć ten dylemat opracowali oni doktrynę uchylenia – naskh – opierając się na Koranie (2:105). Zasadniczo stanowi ona, że wersety wyjawione przez Mahometa później mają pierwszeństwo przed tymi, które wyjawił on na początku swego „powołania”, nawet, jeśli są między nimi rozbieżności.
Nasuwa nam się pytanie: przede wszystkim, skąd ta sprzeczność? Standardową odpowiedzią „tych, którzy wiedzą” jest fakt, że w pierwszych latach islamu niewierni przewyższali liczebnie muzułmanów, dlatego konieczne było przedstawianie islamu jako religię pokojową i tolerancyjną. Jednakże, gdy Mahomet wyemigrował do Medyny i jego obóz zaczął rosnąć w siłę, zostały przezeń ujawnione wersety wojownicze i zgoła nietolerancyjne, wzywające muzułmanów do ofensywy.
Zatem to okoliczności dyktują, które wersety należy wdrożyć. Kiedy więc muzułmanie są słabi, powinni głosić i zachowywać się pokojowo, zgodnie z wersetami z Mekki, a gdy są silni, zgodnie z wersetami z Medyny, powinni przechodzić do ofensywy. Obszerne wyjaśnienia doktryny uchylenia można znaleźć zarówno w samym dziele Al-Nasikh WaAl-Mansukh jak i w wielu islamskich książkach.
Wojna jest wiekuista
Już chiński strateg wojskowy Sun Tzu (722-221 r. p.n.e.) usprawiedliwił używanie podstępu w wojnie, uczynili to również Machiavelli (1469-1527) i Thomas Hobbes (1588-1679). Nie powinno więc być nic zaskakującego w fakcie, że również islam legitymizuje podstęp jako strategię. Jednakże, zgodnie z nauką czterech znanych szkół sunnickiego prawoznawstwa, wojna przeciw niewiernym toczy się wiecznie, aż do momentu, gdy „cały chaos ustanie i wszystkie religie będą należeć do Allaha” (Koran 8:39). Encyklopedia islamu (edycja Brill Online) podaje, że obowiązek dżihadu („świętej wojny”) nałożony jest na wiernych dopóki, dopóty islam nie zawładnie nad całym światem. Dlatego pokój z nie-muzułmanami jest tylko prowizorycznym rozwiązaniem, tymczasowym stanem rzeczy. Okoliczności usprawiedliwiają takie działanie, co więcej, nie ma mowy o szczerych traktatach pokojowych z tymi narodami, dozwolone są jedynie takie, które trwają nie więcej niż dziesięć lat. Jednak nawet takie rozjemy są wątpliwe i, zanim wygasną, mogą być odrzucone przez jedną ze stron by wznowić wojnę, gdyby okazało się to korzystne dla islamu.
Pojęcie obowiązkowego dżihadu najlepiej wyraża podzielony światopogląd islamu, który przeciwstawia sobie Dar al Islam (z arab. dosł. „Dom Islamu”, tj. obszar rządzony przez islam w pokoju) i Dar al Harb („Dom Wojny”, obszar, nad którym islam jeszcze nie zapanował) dopóki, dopóty ten pierwszy nie pochłonie tego drugiego. Muzułmański historyk i filozof, Ibn Khaldun (1332-1406), wyraził owy podział w ten sposób: „W społeczeństwie muzułmańskim święta wojna [dżihad] jest religijnym obowiązkiem, poprzez uniwersalizm muzułmańskiej misji i obowiązek nawracania wszystkich na islam, czy to za pomocą perswazji, czy siły. Inne grupy religijne nie miały takiej misji i święta wojna nie jest dla nich religijnym obowiązkiem, chyba, że w celach obronnych. Natomiast islam jest zobowiązany zyskać władzę nad innymi narodami.” Uwydatnia to historia pokoju, który Mahomet zawarł z Kurajszytami w 628 roku.
Teoretycznie, jak już wcześniej wspomnieliśmy, taki układ dla muzułmanina może trwać maksymalnie 10 lat. Mahomet zerwał traktat po dwóch latach. Powiedział on: „Jeśli złożę przysięgę, a później znajdę lepsze rozwiązanie, przysięgę złamię i wybiorę to, co lepsze.” (Hadis Sahih Bukhari V7B67N427). Zatem, na przykładzie Mahometa, pokój zawiera się dla kupienia czasu, by zregenerować siły i móc wznowić ofensywę. Jeśli zaś przykład Mahometa jest przykładem dla muzułmanina…
Być może właśnie taką strategię przyjął Jaser Arafat, noblista i były lider Organizacji Wyzwolenia Palestyny, zawierając pokój z Izraelem we wrześniu 1993 roku. Opozycja zarzuciła mu wtedy, że poszedł na zbyt duże ustępstwa. Przemawiając w meczecie Arafat odpowiedział na te zarzuty następująco: „Nie uważam tego traktatu za nic innego, jak ten zawarty między naszym Prorokiem Mahometem i Kurajszytami z Mekki.”
Hamas wielokrotnie dał do zrozumienia, że jego największym pragnieniem jest zobaczyć Izrael w gruzach. Dla jakiego więc celu inicjuje zawarcie „tymczasowego” pokoju z państwem żydowskim? Jakie były intencje Osamy bin Ladena oferującego rozejm Stanom Zjednoczonym? Terrorysta podkreślił wtedy, że „nam [muzułmanom] Allah zabronił kłamać i zdradzać.” Bazując na powyższym, wychodzi na to, że muzułmańscy ekstremiści tylko udają otwartych na pokój, podczas gdy, w rzeczywistości, wyczekują jedynie na właściwy moment.
Jeśli islam musi być w ciągłym stanie wojny z nie-muzułmanami i sposób jej prowadzenia obejmuje wszystkie możliwe formy (militarną, propagandową czy ekonomiczną), a muzułmanie mają przyzwolenie na kłamanie i pozorowanie lojalności niewiernym, by posuwać na przód przygotowania do wojn,y to tak pojęta sytuacja automatycznie stawia wszystkie pokojowe wysiłki muzułmanów pod znakiem zapytania.
Religijny obowiązek?
Po atakach terrorystycznych 11 września 2001 roku, grupa poważanych muzułmanów napisała list adresowany do Amerykanów, z treści którego wynikało, że islam to religia tolerancyjna, dążąca do pokojowej koegzystencji z innymi. Bin Laden surowo ich skarcił, oświadczając: „Co do relacji między muzułmanami i niewiernymi, to jest streszczone Słowem Najwyższego: >>Wypieramy się was. Wrogość i nienawiść niech zapanuje między nami na zawsze – aż uwierzycie w Allaha, jedynego.<< [Koran 60:4]. Jest to więc wrogość, zajadła i poświadczona z głębi serca. I ta zajadła wrogość oznacza walkę, która ustanie tylko wtedy, gdy niewierny podda się autorytetowi islamu, lub jego krew zakażą przelewać [gdy nie-muzułmanin stanie się poddanym, obywatelem drugiej klasy, w islamskim państwie; Koran 9:29], lub jeśli muzułmanie są w danym momencie słabsi i niezdolni do walki [okoliczność, w której zaczyna obowiązywać takijja]. Jeśli zaś wrogość ta kiedykolwiek zacznie gasnąć w sercu, jest to wielkie odstępstwo! Bowiem ona jest podstawą i fundamentem relacji muzułmanina do niewiernego. Walka, wrogość i nienawiść, skierowane od muzułmanina do niewiernego, są fundamentem naszej religii. I z naszej strony jest to względem nich sprawiedliwość i przysługa.” Na podobny światopogląd można trafić w szkołach muzułmańskiego prawoznawstwa.
Warto też zauważyć, że ton Bin Ladena znacząco zmieniał się w stosunku do zachodnich odbiorców. Wyliczał tedy na palcach żale, które miałyby być uzasadnieniem walki z Zachodem – od charakteru polityki Izraela względem Palestyńczyków, przez zachodni wyzysk kobiet po niesygnowanie przez USA protokołu z Kioto – nigdy jednak nie mówił, że walczy ze Stanami, bo jest to państwo niewiernych, które musi zostać ujarzmione. Wiadomości dla Zachodu zaczynał zwykle od słów „Reciprocal treatment is part of justice” co należałoby rozumieć „jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie” składnikiem sprawiedliwości.
Poczynania bin Ladena, który prowadził dżihad nie tylko militarny ale i propagandowy, stanowi czysty przykład takijji. Lider Al-Kaidy, aby zjednać sobie sympatię zachodnich audiencji, przekonywał, że winę za konflikt ponosi sam Zachód. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli te audiencje odkryłyby jego prawdziwe intencje to kampania propagandowa zostałaby skompromitowana. Dlatego nieustannie kłamał – w końcu „wojna jest podstępem”.
Słowa i czyny bin Ladena jako osobisty przypadek takijji podaje w wątpliwość podjęcie inicjatywy „dialogu” przez jego rodzinny kraj, pilnie przestrzegającą szariatu Arabię Saudyjską. Rząd saudyjski nie zezwala na budowę kościołów i synagog, kopie Biblii są zakazane i palone, chrześcijanie zaangażowani w jakikolwiek rodzaj misjonarstwa są aresztowani, torturowani, a czasem nawet mordowani. Gdyby muzułmanin nawrócił się na chrześcijaństwo, zostałby skazany na śmierć. To prawa, które rządzą w tym kraju. Pomimo tak restrykcyjnego ograniczenia wolności, Saudyjczycy forsowali ideę dialogu z innymi wyznaniami. Na konferencji na rzecz dialogu międzyreligijnego w Madrycie, w 2008 roku, król Abdullah zapewniał: „Islam jest religią umiarkowania i tolerancji, orędziem wołającym o konstruktywny dialog pomiędzy wyznawcami wszystkich religii.”
Niedługo potem ujawniono, że podręczniki szkolne w Arabii Saudyjskiej wciąż zawierają frazy określające chrześcijan i żydów „niewiernymi” (wydźwięk obraźliwy), „znienawidzonymi wrogami” czy „świniami i wieprzami”. W teście wielokrotnego wyboru dla czwartoklasistów znajdowało się pytanie: „Kto jest prawdziwym muzułmaninem?” Poprawną odpowiedzią nie jest człowiek, który modli się i pości, lecz „Człowiek, który czci tylko Boga, kocha wierzących i nienawidzi niewiernych”. Otóż ci ”niewierni” to ci sami ludzie, z którymi Saudyjczycy chcą prowadzić dialog. To poddaje w wątpliwość, czy nawołując do dialogu nie podążają oni zwyczajnie za radą Abu-Dardy: „Uśmiechajmy się do nich, podczas gdy nasze serca ich przeklinają”?
Jest także filozoficzny – dokładniej, epistemologiczny – problem z takijją. Mianowicie ktoś, kto szczerze wierzy w to, że nikt oprócz Boga nie ma władzy usprawiedliwiać czynów, a czasem nawet zachęca do podstępu (jak widzimy na przykładzie jego Proroka), ten nie będzie miał żadnych skrupułów ni etycznych dylematów uciekając się do kłamstwa. Ta myśl nabiera realnych kształtów, jeśli przyjmiemy, że umysł człowieka to tabula rasa zapełniana przez środowisko i edukację. W takim wypadku podstępność staje się druga naturą.
Ali Mahomet, były szpieg Al-Kaidy, był zaangażowany na najwyższych szczeblach organizacji terrorystycznej, nie przeszkadzało mu to jednak być agentem CIA i informatorem FBI. W charakterze podwójnego agenta pracował przez lata. Nawiązując do słów Steve’a Emersona ludzie, którzy go znali, mówili o nim raczej z trwogą, zwłaszcza o cechach jego charakteru: „pewności siebie, niezdolności do odczuwania strachu, całkowicie bezlitosnej determinacji w zwalczaniu wrogów islamu i żarliwej wierze w doktrynę wojującego islamskiego fundamentalizmu”. Opinia ta podsumowuje: owa żarliwa wiara w dogmaty, które uprawomocniają podstęp i kłamstwo, jest zdolna generować pokłady niesamowitej pewności siebie, jeśli chodzi o zwodzenie wroga.
Wyjaśniając doktrynę
Wszystko powyższe jest wyjaśnieniem doktryny i jej rozmaitych przejawów, nie zaś zapewnieniem o faktycznych praktykach przeciętnego muzułmanina. Rozstrzygającym pytaniem jest jednak: jak dosłownie taki muzułmanin traktuje szariat i nakreślony w nim światopogląd?
Tak zwani „nowocześni” – lub, dokładniej, zsekularyzowani – muzułmanie nie stosują się ściśle do szariatu, nie mają więc wiele do ukrycia. Z drugiej strony, „radykalni” muzułmanie, którzy przestrzegają go skrupulatnie, a który dzieli świat na dwie stale wojujące ze sobą połowy, zawsze będą mieli „boską ręką usankcjonowane” prawo do praktykowania podstępu i kłamstwa, aż „cały chaos ustanie i wszystkie religie będą należeć do Allaha” (Koran 8:39).
Przekład tekstu wykonany za zgodą autora Raymonda Ibrahima.
Prawa do cytowania za zgodą Redakcji portalu wMeritum.pl
Źródło: raymondibrahim.com
Tłumaczenie: Dominika, wMeritum.pl
fot. A Gude / wikimedia commons