Zwycięska bitwa oddziału pułkownika Michała „Kruka” Heydenreicha pod Chruśliną 4 VIII 1863 roku, rozgrzała nadzieje wojsk polskich walczących w powstaniu styczniowym. Oddziały, kierowane przez jednego z najwybitniejszych dowódców zrywu narodowego, nie spoczęły na laurach i natychmiast wyruszyły w dalszą drogę. Pierwszym kierunkiem partyzantów było udanie się do Opola Lubelskiego, celem uzupełnienia braków amunicji, która została niemal definitywnie zużyta po niedawnej potyczce.
W obawie przed schwytaniem przez wojska carskie „Kruk” wyznaczył patrole, w czasie których schwytano kilku kozaków. U jednego z nich odkryto pisany „hieroglifami” list gen. Aleksandra Chruszczowa do komendanta twierdzy dęblińskiej. Rozszyfrowano z niego polecenie wstrzymania konwoju pocztowego, składającego się z dwu furgonów pieniężno-listowych oraz wozów kupców żydowskich, na trasie Dęblin – Lublin w dniu 8 sierpnia. Powodem decyzji była wzmożona aktywność sił polskich na terenie obecnego powiatu puławskiego. Rozkaz wraz z kozakami nie dotarł do Dęblina.
Polskie oddziały natychmiast zostały podzielone na dwa korpusy, celem wspólnej asekuracji i zwiększenia szybkości chodu. Miejscem docelowym przemarszu były lasy żyrzyńskie, przez które przebiegała szosa warszawsko-lubelska. Pierwsza kadra składająca się z oddziałów Lutyńskiego, Grzymały i Jankowskiego wyruszyła do Żyrzyna przez Klementowice i Końskowolę; omijając Kurów, w którym stacjonowały dwa pułki carskiej piechoty mrj. Lebiedzińskiego. Druga zaś pod komendą płk. Heydenreicha kontynuowała przejście przez Bochotnicę i Puławy; omijając Kazimierz Dolny, który obsadzony był przez roty płk. Cwiecińskiego. Dnia 7 sierpnia powstańcy byli już w Żerdzi, nieopodal planowanego miejsca ataku.
„Kruk” wykorzystując swoje doświadczenie taktyczne zaplanował dokładny przebieg zasadzki. Doskonale przewidział czas przejścia wojsk rosyjskich na godziny poranne, słusznie sądząc, że eskorta nie zdecyduje się na marsz w upalne godziny popołudniowe. Pułkownik miał do dyspozycji następujące oddziały: Krysińskiego (400 żołnierzy: 180 strzelców i 220 kosynierów), Wagnera (416 żołnierzy: 200 strzelców, 180 kosynierów i 36 kawalerzystów), Grzymały (200 żołnierzy), Jarockiego (300-400 żołnierzy), Lutyńskiego (400 żołnierzy), Jankowskiego i Zielińskiego (600-700 żołnierzy) oraz krakusów (eskortę Kruka składającą się z 200 żołnierzy). Łącznie strona polska dysponowała blisko 2600 żołnierzy. Transport wozów pocztowych i cywilnych ochraniany był przez znacznie mniejszą formację, składającą się z blisko 500 żołnierzy, dowodzoną przez młodego i słabo doświadczonego Polaka, porucznika saperów Laudańskiego.
Powstańcy zostali zbudzeni o świcie, już we wczesnych godzinach zajęli swoje stanowiska bojowe. Topografia terenu ułatwiała szybkie przeprowadzenie ataku. Skraj lasu, w którym miało dojść do natarcia znajdował się na wzniesieniu, u podnóża którego rozlegał się nieporośnięty gościniec. Wróg w takiej sytuacji nie miał żadnych szans na ucieczkę lub przygotowanie się do walki.
Wówczas, gdy partyzanci przygotowywali zasadzkę na konwój pocztowy, kolumna Laudańskiego zbliżała się lasów żyrzyńskich. Lecz zanim do nich weszła, na wysokości wsi Kośmin zatrzymała biedkę, którą przemieszczali się dwaj uzbrojeni mężczyźni, w stanie wskazującym na spożycie alkoholu. Po doprowadzeniu przez kozaków do dowódcy sił rosyjskich, wyznali bełkocząc, że są z partyzantami mjr. Jankowskiego i właśnie zmierzają do swojego oddziału, który stacjonuje w okolicach między Baranowem, a Żyrzynem. Laudański sądząc, że kłamią, puścił ich wolno. Nakazał kontynuować marsz, wysłał mały oddział zwiadowczy, pod komendą por. Strogowa oraz zarządził przyjęcie gotowości bojowej. Polacy nie zareagowali na kłus kozackich koni, przebiegających przez drogę.
O godzinie 7 rano, nie czekając na powrót patrolu, wojska carskie wraz z transportem wkroczyły do boru. Kruk tuż przed atakiem przedstawił swoim oficerom plan napadu. Czoło rosyjskiej kolumny zaatakował oddział Lutyńskiego, partyzanci Jarockiego, Zielińskiego i Jankowskiego zajęli pozycje na wschód od szosy dęblińsko-lubelskiej i uderzyli z boku. Do akcji wkroczył ukryty na zachód pułk Krysińskiego, a odwrót odcięły wojska Hermana Wagnera. Nad bezpieczeństwem polskich żołnierzy czuwała kawaleria, która spodziewała się przybycia rosyjskich posiłków z Kurowa. W jednej chwili ściana lasu rozbłysła setkami wystrzałów karabinowych. Rosjanie zostali otoczeni ze wszystkich stron. Już w pierwszej godzinie walki, zdali sobie sprawę z faktu, że nie mają najmniejszych szans z naporem „Kruka” Heydenreicha. Strata wszystkich koni uniemożliwiła wycofanie cennego ładunku oraz manewrowanie transportowanymi armatami. Doskonałe przygotowanie Polaków do walki, bliska odległość do ostrzału Rosjan oraz skoncentrowanie się oddziałów Laudańskiego wokół furgonów przeważyło nad losami potyczki. Eskorta konwoju wpadła w panikę. Żołnierze carscy w amoku poczęli źle ładować karabiny, powodując ich zagwożdżenie. Krzyki przerażonych i umierających, niknęły w huku ostrzału blisko 1600 polskich strzelb.
Laudański zrozumiał, że jedynym sposobem na ratunek swojej osoby, będzie porzucenie transportu, armat i uformowanie tyraliery z zadaniem wstrzymania Jarockiego. Dowódca zaś pokierował atakiem na Krysińskiego wierząc, że jeżeli przerwie polskie szyki uda mu się uciec z miejsca „rzeźni”. Tak też się stało. Około godziny 10 bitwa zaczęła zamierać, z powodu wyczerpania się amunicji po obu stronach. Osiemdziesięciu siedmiu Rosjan z Laudańskim na czele, torując sobie drogę bagnetami, zbiegło do Kurowa. Pozostali na polu bitwy, opuszczeni przez swojego dowódcę, poddali się. Do miasteczka dotarło 57 żołnierzy i oficerów, w tym jedynie 30 zdrowych i całych.
Pozostawione furgony zostały potraktowane przez strzelców i kosynierów Krysińskiego jako łup wojenny. Po przybyciu na pobojowisko „Kruka” pozostałe zdobycze zabrano celem późniejszego rozdzielenia między dowódców. Konwój pocztowy przewoził gotówkę w wysokości 201 000 rubli (Krysiński wręczył płk Heydenreichowi 140 000 rubli), 400 karabinów oraz dwa działa armatnie. Zdobyte fundusze pozwoliły na kontynuację działań partyzanckich. Publikacje poświęcone potyczce pod Żyrzynem podają różnie liczby dotyczące strat poniesionych przez obie walczące strony. Powstańcy stracili około 11 osób, w tym porucznika Wójcikowskiego i podporucznika strzelców Franciszka Czajkowskiego, rannych zostało blisko 57 żołnierzy. Dużo większy rezultat utrat odnieśli Rosjanie: śmierć poniosło 181 żołnierzy, 132 zostało rannych, aż 150 dostało się do niewoli. Jeńcom darowano życie, wręczono po kilka rubli i odesłano do twierdzy dęblińskiej, upokarzając tym dowództwo rosyjskie. Niniejsze podsumowanie pozwala nominować pogrom wojsk carskich w żyrzyńskim lesie, jako jedną z największych zwycięskich bitew powstania styczniowego.
Wieść o zwycięstwie Polaków rozniosła się po okolicy błyskawicznie. Heydenreich jeszcze tego samego dnia, w obawie przez odwetem od strony Kurowa, udał się do Żerdzi celem koncentracji oddziałów, a następnie do pobliskiego Baranowa. W mieście powitano powstańców, jak bohaterów. Opatrzono rannych, nakarmiono i napojono wyczerpanych, a na cmentarzu parafialnym pochowano poległych. W tejże miejscowości podjęto również decyzje dotyczące dalszego losu zgrupowania. Dowódca po opłaceniu oficerów, rozdzielił zgrupowanie na niezależne formacje. Po przekroczeniu rzeki Wieprz, podpalono most, by uniemożliwić pościg wojsk carskich. „Kruk” udał się w dalszy bój na Podlasie.
Wydarzenia mające miejsce pod Żyrzynem oraz wielkość strat poniesionych przez Rosjan obiegły całą Europę. Wiadomość o walce Polaków w imię Niepodległości, dały przyczynek do pobudzenia się nastrojów narodotwórczych we wszystkich imperiach zaborczych. „Klęska cara” dała silny cios dumie rosyjskiej. Bezpośrednim skutkiem zmian, które zaszły po bitwie była zmiana kursu politycznego Imperium w stosunku do zniewolonej Polski. Władze petersburskie zarzuciły Królestwu nieudolność, zaś samego wielkiego księcia Konstantego odwołano, powołując na jego miejsce gen. Fiodora Berga. Rozpoczął się proces wzmożonej rusyfikacji. Dekretami Wydziału Wojny Rządu Narodowego pułkownik Michał „Kruk” Heydenreich został mianowany do stopnia generała brygady, a jego 18-tu podkomendnych przyjęło nominacje kapitanów, poruczników oraz podporuczników.
Dla Polaków, pomimo upadku powstania, Żyrzyn stał się symbolem walki i nadziei. Zwycięstwo, w przeważającej ilości „chłopów z kosami”, przypomniało Europie o Narodzie, który nie poddaje się, pomimo trwającego rozbioru. Największy triumf 18-miesięcznego eposu powstańczego, został zdobyty dzięki wielkiemu wodzowi oraz ofiarności ludzi, wierzących w odzyskanie suwerennej Ojczyzny.
Czytaj także: Jak Piłsudski ocalił bolszewizm – Piotr Zychowicz – Pakt Piłsudski-Lenin [recenzja]