Jesienią 1943 roku Warszawa przeżywała szczególnie ciężki okres okupacji. Coraz bardziej niekorzystne położenie sił niemieckich na froncie wschodnim wpływało na zaostrzanie hitlerowskich metod policyjnych względem niepokornego miasta i jego mieszkańców oraz całej Generalnej Guberni. Obszar ten był kluczowym dla Niemców ze względu na szlaki zaopatrzeniowe ich milionowych armii zmagających się z Armią Czerwoną na rosyjskich stepach.
Hitlerowska polityka zmierzała do całkowitego spacyfikowania polskiej ludności, złamania wszelkiej woli oporu i walki prowadzonej przez Polskie Państwo Podziemne w celu zapewnienia sobie bezpieczeństwa transportów oraz zwiększenia eksploatacji ekonomicznej podbitych polskich ziem. Warszawa zajmowała szczególne miejsce w niemieckich planach i polityce. Mimo oficjalnego sprowadzenia jej do roli marginalnego miasta (stolicą GG Niemcy uczynili Kraków, wg nich „odwiecznie niemieckie miasto”), Niemcy zdawali sobie sprawę ze znaczenia Warszawy jako centrum polskiego ruchu oporu i dążyli wszelkimi sposobami do jego ograniczenia, bo po kilku latach okupacji chyba nawet najbardziej tępy gestapowiec pojmował, że polskiego Podziemia nie da się wyeliminować.
Jednym z przedstawicieli gestapo był Franz Bürkl – podoficer SS, jeden z zastępców komendanta „Pawiaka”. Był on jednym z najokrutniejszych funkcjonariuszy, znęcającym się nad więźniami i mordującym ich dla własnej satysfakcji. Innymi słowy – pan „życia i śmierci”. Zamordował osobiście wiele osób, w tym komendanta Obwodu AK Wola mjr. „Błechwę” (Dionizego Błeszczyńskiego). Urządzał swe „polowania” także poza murami więzienia na przechodniów (znany jest przypadek, kiedy Bürkl zastrzelił 3 pracowników – Polaków oddelegowanych przez niemieckie biuro nadzorujące rozbiórkę domów pożydowskich). Zbrodnie jego i innych gestapowców z „Pawiaka”, alarmujące grypsy od więźniów spowodowały podjęcie decyzji przez Kierownictwo Walki Podziemnej (organ Polskiego Państwa Podziemnego, powstały w lipcu 1943 roku z połączenia Kierownictwa Walki Konspiracyjnej i Kierownictwa Walki Cywilnej, koordynujący walkę bieżącą, w tym zamachy na funkcjonariuszy aparatu represji i administracji; na jego czele stał dowódca AK a w skład wchodzili również m.in. szef Kierownictwa Dywersji (Kedywu) oraz przedstawiciel Delegatury Rządu RP na Kraj) o przeprowadzeniu zmasowanego ataku w funkcjonariuszy „Pawiaka”. Pierwsze uderzenie miało być skierowane przeciw Bürklowi.
Czytaj także: Powstańcy na profilowe!
„Agat” wchodzi do gry
Ta akcja miała być sprawdzianem utworzonego niedawno oddziału do zadań specjalnych, podległemu Kedywowi Komendy Głównej AK. Powołanie takiego oddziału stało się koniecznością po rozbiciu przez gestapo poprzedniej struktury tego typu a mianowicie „Kosy” w czerwcu 1943 roku, podczas ślubu jednego z członków oddziału w kościele św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży.
Nowy oddział został sformowany z żołnierzy warszawskich Grup Szturmowych Szarych Szeregów, ściślej mówiąc z 3 kompanii OS „Jerzy”, późniejszego batalionu „Zośka”. Otrzymał nazwę „Agat” (anty gestapo). Dowódcą został „cichociemny” – kapitan Adam Borys „Pług”, „Pal” „Dyrektor”, jego zastępcą st. strz. Jerzy Zborowski „Jeremi”, od listopada 1943 roku podporucznik czasu wojny. Zadaniem oddziału było wykonywanie zamachów na szczególnie okrutnych i nadgorliwych funkcjonariuszy policji niemieckiej i administracji okupacyjnej. Pierwszą akcją miał być właśnie zamach na Bürkla a sposób organizacji akcji miał być później stosowany we wszystkich specjalnych operacjach bojowych.
Przystępując do działania musiano zidentyfikować gestapowca, poznać jak najdokładniej jego rozkład dnia, trasy, którymi się poruszał, miejsce jego zamieszkania. Za wykonanie tych zadań natury wywiadowczej odpowiadał w „Agacie” chor. „Rayski” (Aleksander Unicki), który poprzednio był członkiem rozbitej „Kosy”. Rozpoznanie gestapowca początkowo było bardzo trudne, gdyż nie dysponowano zdjęciem funkcjonariusza. Żmudna i niebezpieczna, wielodniowa obserwacja i wiązanie ze sobą kolejnych faktów pozwoliło „Rayskiemu” przy pomocy „Ewy” (Ewa Prauss-Płoska), której matka i siostry były więźniarkami „Pawiaka” oraz „Żara” (Bogusława Ustaborowicza), byłego więźnia, ustalić i potwierdzić tożsamość Bürkla.
Dalsze przygotowania i… akcja!
Po zidentyfikowaniu gestapowca zapadł wybór plutonu, który miał wykonać zamach. Kpt. „Pług” wybrał I pluton a na dowódcę akcji mianował „Jeremiego”. Przygotowywano broń i jednocześnie dalej prowadzono obserwację samego Bürkla oraz otoczenia miejsca, w którym miano wykonać wyrok – zbieg ulic Marszałkowskiej i Litewskiej. Starano się rozpoznać punkty ogniowe nieprzyjaciela i ruch Niemców, opracowano sposób dostarczenia broni przez łączniczki oraz plan „odskoku”. Ustalono skład wykonawczy, do którego oprócz „Jeremiego wchodził „Lot” (Bronisław Pietraszewicz, późniejszy wykonawca wyroku na Kutscherze), „Kędzior” (Henryk Migdalski), „Dietrich” (Eugeniusz Schielberg) oraz „Konrad” (Józef Nowocień) jako kierowca. Przeprowadzono odprawy, na których uczono się na pamięć swych zadań, nastąpiły wizje lokalne miejsca zamachu, ustalono rozstawienie bojowców i kierunki ich ognia. Rozkaz kpt. „Pługa” wyznaczył akcję na 7.09.1943 roku.
Tego dnia o godz. 9:40 bojowcy zajęli swe pozycje przewidziane planem i czekali na pojawienie się gestapowca. O 9:58 „Żar” wskazał „Jeremiemu” nadchodzącego Bürkla, który tym razem nie szedł sam, lecz towarzyszyła mu kobieta pchająca wózek dziecięcy. Było to zaskoczenie dla wykonawców, jednakże „Jeremi” postanowił wykonać rozkaz.
Kiedy Bürkl wchodził w ulicę Litewską, „Jeremi” z „Lotem” puszczają go przodem, po czym strzelają do gestapowca z pistoletów. Niemiec pada na ziemię i jednocześnie rozpoczyna się walka ogniowa w okolicach miejsca akcji z siłami niemieckimi, które stanowiły m.in. dwa motocykle z sześcioma policjantami, kolejny patrol na przystanku tramwajowym na Litewskiej oraz Niemcy w tramwaju, który właśnie nadjechał na przystanek. Ulica momentalnie opustoszała, przechodnie rzucili się do bram i „Jeremi” z „Lotem” – sami na pustej ulicy – byli doskonałym celem dla strzelających Niemców. W tym miejscu z pomocą przyszło doskonale rozstawione ubezpieczenie. „Kędzior” rozpoczął ogień z bramy jednej z kamienic, natomiast „Dietrich” – dotychczas dzierżący futerał od skrzypiec a w nim bynajmniej nie skrzypce, lecz pistolet maszynowy Sten – okazał się być nie skrzypkiem a „stenistą”. Zaskoczenie policjantów niemieckich było spore, bo nagle dostali ogień z tyłu. Kilku kolejnych Niemców pada na warszawski bruk. „Jeremi”, „Kędzior” i „Dietrich” tworzą skuteczną osłonę ogniową, pod którą „Lot” przeszukuje mundur Bürkla celem zabrania dokumentów tożsamości. Po ich znalezieniu następuje wycofanie do auta i odskok z miejsca akcji. „Dietrich” rzuca „filipinkę” (granat konspiracyjnej produkcji) w strone tramwaju na przystanku, zza którego Niemcy nadal się ostrzeliwują. Auto oddala się ulicami Piłsudskiego, Polną, Noakowskiego, Emilii Plater aż do Wspólnej, gdzie następuje rozwiązanie akcji oraz poinformowanie dr. „Maksa” (Zbigniew Dworak, członek służby sanitariatu Kedywu KG AK „Rola 81”) o braku rannych.
Po akcji – podsumowania i raporty
Po akcji „Jeremi” napisał raport, w którym stwierdzał iż cała akcja trwała ok. 90 sekund. Raport złożył na ręce kpt. „Pługa” a ten przesłał go do dowódcy Kedywu KG AK – „Nila”. W trakcie walki wystrzelono ok. 80 sztuk amunicji. Oprócz Bürkla zabito od 7 do 9 innych Niemców, kilku kolejnych raniono. Rozpoczynał się nowy etap podziemnej walki z okupantem, który zaczął przejawiać coraz większy strach. Akcja na Bürkla wywołała duży oddźwięk w Warszawie – zarówno wśród Niemców, jak i Polaków. Reżim więzienny na „Pawiaku” złagodniał, więźniowie poczuli, że nie są sami. Niemcy dostrzegli, że każdy nadgorliwy funkcjonariusz musi się liczyć z podobnym sposobem zakończenia swego życia, Polacy zaś widzieli kolejny przejaw działania Polskiego Państwa Podziemnego, które żyło i walczyło. Na odprawie pooperacyjnej w „Agacie” omówiono dokładnie i podsumowano poszczególne etapy akcji, zwłaszcza odskok oraz sposoby ukrycia broni pod ubraniem.
16.09.1943 roku polska opinia publiczna w komunikacie nr 11 w „Biuletynie Informacyjnym” została lapidarnie poinformowana o przeprowadzonej akcji: „Dnia 7 IX 43 r. o godz. 9:58 został zastrzelony w Warszawie Oberscharführer Bürkl, komendant Pawiaka, znany ze znęcania się nad więźniami i masakrowania ich. Kierownictwo Walki Podziemnej”.
Tak wyglądał w dużym skrócie bojowy debiut oddziału wydzielonego Kedywu KG AK „Agat”, który później zmienił się w „Pegaz” a ten z kolei rozrósł się do siły batalionu, który do polskiej historii wszedł pod nazwą „Parasol”.
Daniel Sieczkowski
Tekst pochodzi ze strony www.redisbad.info
Foto: Aszumila/commons.wikimedia.org