Dobro dziecka jest wartością nadrzędną (zob.: Międzynarodowa Konwencja o Prawach Dziecka ONZ). Dlatego też powinno być ono brane pod uwagę w pierwszej kolejności, przed interesami osób fizycznych i prawnych. Nie zawsze jednak tak się dzieje. Książka Karoliny i Tomasza Elbanowskich to opowieść o społecznej akcji „Ratuj Maluchy!” mającej na celu dobro dzieci, szczególnie tych najmłodszych.
Tytułowa akcja społeczna ukazuje przed czytelnikiem postawy i emocje rodziców sprzeciwiających się obowiązkowi szkolnemu dla sześciolatków, stanowisko jakie w tej sprawie zajmują politycy, a także przeszkody, które wzmacniają działania rodziców zaangażowanych w akcję. Nietrudno bowiem zauważyć, iż „ (…) rozpoczęcie nauki szkolnej bez pełnej dojrzałości do jej podjęcia jest dla dziecka katastrofą. Zanim zdąży mu się pomóc, to na przyczyny pierwotne nałożą się wtórne” (s. 43; za: E. Gruszczyk-Kolczyńska, E. Zielińska, G. Grabowska, Program wychowania i kształcenia sześciolatków, wyd. III. Wydawnictwo NOWA ERA, Warszawa 2005, s. 11).
Akcja rozpoczyna się w 2008 roku, kiedy to Karolina i Tomasz Elbanowscy – dziennikarze i działacze społeczni, wówczas rodzice czwórki dzieci, pracują w lokalnym tygodniku „Mazowieckie To i Owo” założonym przez Pawła Kozerę. Tygodnik stanowił opozycję wobec lokalnego układu. Praca w gazecie stała się również okazją do aktywności społecznej autorów, m.in. działając na rzecz likwidacji barier architektonicznych dla osób niepełnosprawnych i matek z dziećmi. „Zły sen” rozpoczął się jednak, kiedy to pani Karolina usłyszała w radio zapowiedź, że we wrześniu wszystkie dzieci idące do pierwszej klasy otrzymają darmowe podręczniki. Wydawać by się mogło – ta pozytywna informacja – wzbudziła słuszne podejrzenia autorki. Nikt przecież nie daje nic za darmo. Jak się okazało – ówczesna minister edukacji – Katarzyna Hall, chciała osłodzić swą obietnicą wprowadzenie do klas pierwszych dwóch roczników dzieci: wszystkich siedmiolatków, a wraz z nimi sześciolatków. Z racji, iż państwo Elbanowscy znali realia lokalnych szkół (pani Karolina pracowała popołudniami jako nauczyciel języka niemieckiego w szkole językowej, która wynajmowała sale w legionowskich podstawówkach), wiedzieli, że panujące tam warunki nie są przystosowane dla sześciolatków. Ponadto według tej reformy u państwa Elbanowskich poszłoby do szkoły jednocześnie dwoje dzieci, co stanowiło dodatkowy impuls powziętych działań.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Tak rozpoczęła się historia zorganizowanej przez młodych rodziców akcji, wspieranej przez setki tysięcy osób z różnych części Polski, dla których ważne jest dobro dziecka. Państwo Elbanowscy mimo, iż kojarzeni są przede wszystkim ze zbieraniem podpisów pod protestem wobec proponowanej przez ministerstwo reformy edukacji, to jednak jest to tylko mała cząstka ich aktywności społecznej w sprawie najmłodszych. Małżeństwo to wielokrotnie spotykało się z politykami, nawet samym prezydentem w sprawie zniesienia reformy. Prowadzili ankiety, badania, rozmowy z rodzicami, specjalistami z zakresu psychologii, pedagogiki czy pediatrii; jak również z dyrektorami przedszkoli i szkół podstawowych. W swojej książce „Ratuj Maluchy!” opisują etapy działań przeciwko reformie, która to miała wprowadzić sześciolatki do całkowicie nieprzygotowanych na taką sytuację szkół; akcję, która przerodziła się w Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców, mające na celu chronić najmłodszych oraz wspierać rodziny. Elbanowscy opowiadają o zmaganiach z urzędnikami, kolejnymi ministrami edukacji, którzy ponad wszelką wątpliwość byli głusi na prośby i potrzeby rodziców i ich dzieci.
W akcję zaangażowanych było wiele osób, wśród nich również postacie medialne, jak np. Magdalena Stużyńska, Joanna Brodzik, Marcin Dorociński czy Kazik Staszewski. Autorzy bezwzględnie odsłaniają prawdę na temat niedoskonałości reform edukacyjnych począwszy od 2008 roku; prób maskowania prawdy przez Ministerstwo Edukacji Narodowej i rządzących polityków Platformy. Pokazują, jak w zależności od okoliczności czy też przynależności partyjnej, zmieniali zdanie na temat reformy edukacyjnej poszczególni politycy i lokalni działacze zaangażowani w zmiany; ludzie, którzy dla politycznych rozgrywek są zdolni firmować niepewną, nie do końca przemyślaną ideę. Dla nich ważniejsza staje się doktryna niż człowiek. Szczególnie, jeśli chodzi o najmłodszych. Akcja „Ratuj Maluchy!” staje się dla władz tym, czym lustro dla Bazyliszka. Elbanowscy ujawniają również prorządowe działania mediów mające na celu zdyskredytowanie ich aktywności w oczach opinii publicznej. Pokazują w jaki sposób rząd i urzędnicy uniemożliwiają podejmowanie przez obywateli inicjatyw, poczynając od utrudniania spotkań z osobami decyzyjnymi w danej sprawie, po niemalże jednogłośne odrzucanie obywatelskich projektów pod przykryciem narzuconej dyscypliny partyjnej. Demaskują również niedoskonałości darmowego podręcznika, w treść którego wplecione zostały fragmenty listów oraz wypowiedzi na stronie internetowej akcji, zamieszczanych przez zatroskanych rodziców sześciolatków i pozostałych dzieci „zagrożonych” reformą. Te nierzadko wstrząsające wypowiedzi ukazują rzeczywistość sześciolatka w nieprzystosowanej do jego potrzeb szkole. Autorzy z dużą dozą krytycyzmu wymieniają rozporządzenia, braki w przygotowaniach placówek na przyjęcie maluchów, strach nauczycieli i inne niepokojące sprawy związane z edukacją dzieci, których MEN starał się nie zauważać. Gdyby nie upór Elbanowskich, innych rodziców oraz osób, dla których dobro dziecka staje się wartością priorytetową (zebrano ok. 1,6 mln głosów pod protestem proponowanej przez ministerstwo reformy edukacji) zapewne przygotowana reforma zostałaby wprowadzona dużo wcześniej, co stałoby się – jak twierdzą autorzy – wielką krzywdą dla dzieci.
„Ratuj Maluchy!” to książka napisana przez rodziców dla rodziców. Opowieść wywołująca nie raz uśmiech na twarzy, za chwilę zaś powodująca przeciwne uczucia, wywołująca smutek z powodu utrudnień jakie stały przed osobami odpowiedzialnymi za całą akcję, którzy pragnęli ratować dzieci przed konsekwencjami zbyt wczesnego wprowadzenia ich w system edukacji.
Książka ta to również podziękowanie dla rodziców zaangażowanych społecznie na rzecz obrony swoich dzieci przez zakusami Ministerstwa Edukacji Narodowej. Organizowali oni pikiety, strony internetowe, przygotowywali wystąpienia. Wśród nich byli zarówno naukowcy, nauczyciele, jak i rodzice – obywatele, dla których ważne jest dobro dziecka i idea państwa obywatelskiego.
Prezentowana książka stanowi interesującą opowieść na temat podejmowanych działań w ramach akcji „Ratuj Maluchy”. Nadto ukazuje odwagę rodziców, którzy nie bali się stanąć w opozycji wobec Ministerstwa Edukacji Narodowej. Małżeństwo działaczy udowadnia, że reforma w sprawie sześciolatków nigdy nie brała pod uwagę dziecka – ani jego dobra, ani strat; nie było w niej na nie miejsca. To była i jest akcja rozgrywana na górnych i lokalnych szczeblach władzy. Autorzy obnażają w niej polityczne zagrywki, układy MEN z wydawnictwami oraz dążenie do ścisłej kontroli państwa nad rodzicami. Niniejsza publikacja powinna znaleźć się więc w rękach każdego rodzica, dla którego ważne jest dobro dziecka.
Autorzy: Karolina i Tomasz Elbanowscy
Tytuł: Ratujmy maluchy. Rodzicielska rewolucja
Wydane: Poznań 2015, Wydawnictwo Zysk i S-ka
Stron: 296+20
Format: 145×205 mm
Autor recenzji: Aleksandra Procajło-Maj