28 lipca 1998 roku, w Warszawie zmarł Zbigniew Herbert – poeta, eseista, dramaturg, z wykształcenia ekonomista, prawnik i filozof, i jak o sobie powiedział: Dowódca Królewskiej Samodzielnej Brygady Huzarów Śmierci.
Syn legionisty i obrońcy Lwowa, uczył się szkole podstawowej i gimnazjum we Lwowie. Herbertowie pochodzili z Anglii, skąd pradziadek poety przez Austrię przywędrował do Galicji. Kolejne pokolenia Herbertów były już spolonizowane, a ich dzieci nosiły najczęściej słowiańskie imiona.
We Lwowie i okolicach rodzina Herberta przeżyła okupację sowiecką i niemiecką. Podczas wojny Zbigniew chodził do sowieckiego liceum, później do szkoły sióstr urszulanek. Po maturze, na początku 1944 roku, rozpoczął studia polonistyczne na konspiracyjnym Uniwersytecie Jana Kazimierza. Prawdopodobnie działał też w podziemiu Armii Krajowej. Później przeniósł się do Krakowa, gdzie chodził na wykłady Akademii Sztuk Pięknych. Ukończył ekonomię na Akademii Handlowej. Przez następne lata dusił się w polskim socjalizmie. W Toruniu studiował filozofię i prawo, które ukończył w 1949 roku. Jego mistrzem stał się wybitny uczony, prof. Henryk Elzenberg.
Poeta osobny
Trudności ze znalezieniem odpowiedniej pracy zmusiły Herberta do parania się dorywczymi zajęciami. Mieszkał kątem u kolegów, starał się pisać. W 1956 roku, po „odwilży”, wydał swój pierwszy tomik wierszy, Struna światła. Cechą charakterystyczną twórczości Herberta było od początku łączenie wydarzeń, przeżyć i osobistych refleksji z elementami biblijnymi i helleńskimi.
W 1968 roku wyjechał na stypendium do Francji i tak zaczęły się jego podróże po świecie. Zwiedzał i chłonął Europę z jej dziedzictwem. Wygłaszał odczyty i brał udział w spotkaniach autorskich, odbierał nagrody. Odwiedził Anglię, Austrię, Holandię, Grecję, Włochy, Niemcy, Stany Zjednoczone (gdzie wykładał gościnnie na uniwersytetach). Owocem podróży był m.in. tom esejów Barbarzyńca w ogrodzie, w którym Herbert dał świadectwo ogromnej wiedzy zarówno z historii, jak i sztuki, czym zaprzecza swojemu „barbarzyństwu”. Wyjazdy dawały Herbertowi poczucie bezpieczeństwa. Mimo wielu kłopotów zawsze starał się o przedłużenie paszportu, co dawało możliwość powrotu do kraju. Nigdy nie zdecydował się na definitywną emigrację. Podróże, z powodu skromnych środków finansowych gromadzonych na bieżąco z doraźnych źródeł: nagród, honorariów za odczyty itp., odbywały się możliwie najmniejszym kosztem. Odbiło się to w przyszłości na jego zdrowiu, pozwoliło mu jednak poznać z bliska świat zarówno w dziełach kultury materialnej, jak i w napotykanych ludziach.
Próbował utrzymywać się z pracy pióra, nie włączając się jednocześnie w obowiązujący nurt literatury zaprzęgniętej w służbę politycznej propagandy. Publikował recenzje teatralne, muzyczne, relacje z wystaw plastycznych abstrahując od kryteriów sztuki socrealistycznej. Zarabiał w tym okresie sporządzając bibliografie, kwerendy biblioteczne, był płatnym krwiodawcą. Pracował jako kalkulator chronometrażysta w Inwalidzkiej Spółdzielni Emerytów Nauczycieli, starszy asystent w Centralnym Biurze Studiów i Projektów Przemysłu Torfowego i, dzięki protekcji Stefana Kisielewskiego, jako dyrektor biura Zarządu Głównego Związku Kompozytorów Polskich. Pod koniec lat 60. zostało opublikowane w USA tłumaczenie jego utworów, i uczyniło go jednym z najbardziej popularnych poetów współczesnych w angielskim kręgu językowym.
W obronie wartości
W 1972 zaangażował się w działania antykomunistyczne inicjowane przez środowisko literackie – był m.in. sygnatariuszem „Listu 17”, organizatorem protestów ZLP przeciwko cenzurze. W 1974 roku redagował „List 15” w sprawie praw Polonii w ZSRR. Podpisał także w grudniu 1975 „Memoriał 59” przeciwko zmianom w Konstytucji PRL. Lata 1975-1981 spędził za granicą, głównie w Niemczech oraz w Austrii i Włoszech. Herbert wrócił do Polski na początku 1981 – w okresie największych nadziei związanych z powstaniem „Solidarności”. Po wprowadzeniu stanu wojennego wspierał działania opozycji – uczestniczył w nielegalnych uroczystościach, publikował w drugim obiegu. Jego twórczość stała się, zwłaszcza dla młodego pokolenia, manifestem wolności i wyrazem oporu, a postać poety symbolem postawy bezkompromisowego sprzeciwu.
„Trzeba dać świadectwo”
Od początku III RP aktywnie włączał się w debatę publiczną na tematy, które uważał za istotne. Konsternację części jego niedawnych opozycyjnych przyjaciół wywołało poparcie dekomunizacji elit oraz zdecydowanie antykomunistyczna publicystyka. W 1994 szerokim echem obiła się krytyka w głośnym wywiadzie udzielonym „Tygodnikowi Solidarność” nie tylko porozumienia Okrągłego Stołu i obrazu życia publicznego w III Rzeczypospolitej, ale także personalnie wskazanie szeregu osób, w tym Czesława Miłosza i Adama Michnika, które zdaniem Herberta za taki stan rzeczy w Polsce były odpowiedzialne. Wywołało to liczne skierowane w poetę ataki oraz spory wokół jego osoby, trwające także po śmierci Herberta. W reakcji na poglądy poety, jego obecność w świecie kultury była wyciszana i pomijana, a jego kondycja psychiczna podważana. Już wcześniej (1985) poznano zdanie poety na temat twórców z pokolenia „pryszczatych”, którzy w czasach stalinowskich zdecydowali się na aktywną współpracę z władzami komunistycznymi, podczas gdy sam Herbert wówczas, ledwie wiążąc koniec z końcem, żył na marginesie kulturalnego świata, pisząc praktycznie jedynie do szuflady. „Jestem patriotą. To jest takie stare zapomniane słowo”, mawiał Zbigniew Herbert. W jednym z wywiadów podsumował swoją twórczość lekko prowokacyjnie: „Większość wierszy napisałem jako reakcje na wydarzenia, reakcję na swój własny los, moich bliźnich, a nawet wiersze o przyrodzie są reakcją na przyrodę. Więc ja jestem reakcjonistą…”.
Pan Cogito
Herbert uznawany był od początku za klasyka, „barbarzyńcę w ogrodzie” kultury śródziemnomorskiej, następnie za reprezentanta pokolenia wojennego i moralnego przywódcę antykomunistycznej opozycji, wreszcie za poetę metafizycznego. Podobnie jak u rówieśników – Baczyńskiego, Różewicza, Białoszewskiego – światopogląd Herberta w znacznej mierze ukształtowały tragiczne doświadczenia II wojny światowej, w którą wkroczył jako nastolatek i którą przeżył jako prawdziwą katastrofę. Inaczej jednak niż u wymienionych poetów podstawę widzenia świata stanowiło dla Herberta rozpoznanie nie tylko totalitaryzmu niemieckiego, ale także – a może przede wszystkim – sowieckiego. Szczególnie traumatycznym doznaniem było dla poety wkroczenie Armii Czerwonej do rodzinnego Lwowa we wrześniu 1939 r., utrwalone w pamięci jako matryca inwazji barbarzyństwa. Ale zagrożenie dla trwałych wartości dostrzegł Herbert także w dwudziestowiecznej cywilizacji Zachodu, w której bezmyślny kult rzeczy oraz lansowana przez kulturę masową banalna postać hedonizmu idą w parze ze wzrastającym zobojętnieniem na sakralny wymiar istnienia.
W swojej twórczości poetyckiej Herbert był nade wszystko moralistą, którego zasady wspierają się na postulacie wierności i powinności. Wierność dotyczy fundamentalnych wartości cywilizacji europejskiej, ugruntowanych zarówno na tradycji antycznej, jak też chrześcijańskiej – takich jak prawda, dobro, godność jednostki, osobista odwaga, gotowość poniesienia śmierci za własne przekonania, patriotyzm i honor. Jednakże etyka zabarwia się w wierszach Herberta ironią, ponieważ jest etyką na straconych pozycjach, obroną wartości w stanie śmiertelnego zagrożenia. Ironia poety nie celuje w wartości, lecz w ludzi oraz sytuacje historyczne, które je podważają lub wręcz kwestionują.
Późne tomy poetyckie odsłaniają nieoczekiwanie, pod maską surowego i powściągliwego moralisty – twarz człowieka, który umiał upajać się zmysłowością życia, ulubieńca kobiet, skłonnego do żartów, obdarzonego niezwykłym urokiem osobistym, błyskotliwego rozmówcę, jakim znali Herberta jego przyjaciele.
Śmierć
Ostatnie lata życia upłynęły mu na zmaganiu się z chorobą. Był chory na ciężką astmę – miał trudności z mówieniem, prawie nie opuszczał łóżka. Mimo to, wciąż intensywnie pracował – tomik Epilog burzy ukazał się na kilka miesięcy przed jego śmiercią. Zmarł 28 lipca 1998 roku o czwartej rano we wtorek. Nad Warszawą przewalała się wtedy burza z grzmotami, błyskawicami i piorunami. Poeta został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim. Wdowa po poecie, Katarzyna Herbertowa, odmówiła przyjęcia od prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego przyznanego pośmiertnie Orderu Orła Białego. Po niemal 9 latach, 3 maja 2007, Katarzyna Herbertowa oraz siostra poety, odebrały to odznaczenie z rąk kolejnego prezydenta: Lecha Kaczyńskiego.
Herbert był laureatem wielu nagród, członkiem m.in. Akademii Sztuk w Berlinie Zachodnim, Bawarskiej Akademii Sztuk Pięknych w Monachium i amerykańskiej Akademii Sztuk i Nauk. Od końca lat 60. XX w. był jednym z najpoważniejszych pretendentów do Literackiej Nagrody Nobla, a jego książki zostały przetłumaczone na 38 języków.
17. rocznica
Królestwo Bez Kresu w Rzeszowie „HERBERCIARNIA” organizuje dziś o godzinie 19.00, w 17. rocznicę śmierci Pułkownika i Księcia Poetów, spotkanie poświęcone jego pamięci. Program wydarzenia, na które organizatorzy zapraszają mieszkańców Rzeszowa i okolic, znajduje się na jego stronie.