Zadziwiająca jest kariera jaką zrobiło nie tylko w Europie słowo „faszyzm”. Do worka z tym określeniem, często bez głębszej refleksji, wrzuca się wiele systemów rządów i ruchów politycznych, które z włoskim faszyzmem mają niewiele wspólnego. Wobec tak rzekomo wszechogarniającego nas „faszyzmu” warto bliżej przyjrzeć się czym był on w rzeczywistości i kim był człowiek, bez którego faszyzmu nie było.
Przy szermowaniu „faszyzmem” pomija się zwykle wszelkie badania politologiczne i historyczne, które jasno zarysowują różnice i odmienności cechujące poszczególne idee. W tym kontekście wystarczy przykładowo wspomnieć o pracach prof. Bogumiła Grotta, które w sposób dogłębny wykazują fundamentalne różnice pomiędzy polskim nacjonalizmem, a włoskim faszyzmem czy niemieckim nazizmem. Symptomatyczne, że sylwetka polskiego badacza i jego prace pozostają zupełnie nieznane dla szerszego audytorium. Dla liberalnych mediów wygodniejsze jest bowiem używanie „faszyzmu” jako etykietki mającej dyskredytować konkurentów politycznych. Nie bez roli jest tu także komunistyczna propaganda, której opary wciąż unoszą się nad naszą częścią Europy.
Benito Mussolini stał się jedną z tych postaci, które symbolizowały wiek XX – okres dyktatur, totalitaryzmów i dwóch wojen światowych. Zadziwiające jak daleko systemowi Mussoliniego do zła, które szerzył w Niemczech brutalny reżim Adolfa Hitlera. Pomiędzy obydwoma systemami często stawia się znak równości. Tymczasem włoską dyktaturę faszystów w porównaniu z terrorem III Rzeszy można określić mianem totalitaryzmu w wersji „light”. Mussolini nie stosował czystek, nie było mordów politycznych. Jedynym wyjątkiem była głośna w Italii sprawa śmierci Matteottiego, która zachwiała wręcz władzą faszystów. Hagg przytacza też wiele mówiącą reakcję Mussoliniego na informację o „nocy długich noży” w Niemczech. Duce nie krył przerażenia i pogardy dla Hitlera, którą objawiał również w wielu innych momentach. Jednak było tak do chwili gdy Mussolini stał się w pełni zależny od Fuhrera. Był to początek końca jego władzy i jedna z głównych przyczyn jego spektakularnego upadku i śmierci w pohańbieniu.
Goran Hagg w swojej najnowszej biografii Mussoliniego stara się dość obiektywnie nakreślić drogę polityczną jaką przebył Duce. Od gorliwego socjalisty przez dumnego wodza faszyzmu, który „nigdy się nie myli”, po zgnębionego i chorowitego zakładnika Hitlera, którego zwłoki ku uciesze gawiedzi ostatecznie zawisły na jednej z włoskich stacji benzynowych. Z książki Hagga wyłania się obraz Duce, dla którego zdobycie i utrzymanie władzy było celem samym w sobie. Treść wypełniająca formy faszyzmu schodziła na plan dalszy. Żądza władzy kazała Mussoliniemu porzucić dawnych towarzyszy socjalistycznych i skierowała go na drogę wspólnego startu wyborczego z liberałami aby później w parlamencie ich zdradzić. Podobnie potraktowano znanego włoskiego poetę i awanturnika d’Annunzia, którego można określić mianem prekursora włoskiego faszyzmu. To d’Annunzio stworzył formę faszyzmu, którą później Mussolini zaadoptował dla swojego obozu politycznego (sam poeta nie był już potrzebny więc zamknięto go w „złotej klatce” i zrobiono z niego „żywy pomnik”). Późniejsza wojna w Abisynii, gdzie Włosi dopuścili się ludobójstwa z użyciem broni gazowej, służyła jedynie umocnieniu władzy faszystów, która po zwycięstwie osiągnęła apogeum. Podobnie było z kolejnymi działaniami podejmowanymi przez Duce, ale seria błędnych decyzji sprawiła, że władza faszystów zaczęła się chwiać aż do momentu gdy z dnia na dzień przestała istnieć. To ostatecznie dowiodło jej kruchości i braku solidnego podbudowania ideowego.
Czytaj także: Jak Piłsudski ocalił bolszewizm – Piotr Zychowicz – Pakt Piłsudski-Lenin [recenzja]
Goran Hagg stara się ukazać też prywatną stronę życia Mussoliniego. Jego liczne romanse, kłopoty zdrowotne i osamotnienie pozostawały sferą nieznaną dla włoskiej opinii publicznej w tamtych czasach. Autor zwraca też uwagę na wrażenia osób, które spotykały się z Mussolinim. Otóż „oczarowywał” on swoich rozmówców. Pod silnym wpływem jego uroku znalazło się wielu europejskich polityków na czele z Winstonem Churchillem, który nie krył swojej fascynacji włoskim dyktatorem i jego antykomunizmem. Hagg stara się też wykazać szereg sprzeczności miotających dyktatorem na całej ścieżce jego życia. Przykładowo można wspomnieć chociażby o sprzeciwie wobec udziału Włoch w I wojnie światowej i szybkim przestawieniu kursu na prowojenny, początkowej wrogości wobec Kościoła i późniejszym podpisaniu Traktatów Laterańskich, pogardzie dla Hitlera i późniejszym pełnym podporządkowaniu wodzowi III Rzeszy.
Sama książka „Mussolini. Butny faszysta” jest napisana językiem przystępnym dla przeciętnego odbiorcy i przyciągającym uwagę do lektury. Nie jest to książka stricte naukowa. Co prawda Hagg przytacza niemałą bibliografię, ale sama praca jest niemal pozbawiona aparatu naukowego z mocno ograniczonymi przypisami. Ma ona raczej pełnić funkcję propagującą historię i przybliżającą dzieje włoskiego faszyzmu i jego wodza. Może zaskakiwać fakt, że podczas gdy sama postać Mussoliniego i jego systemu władzy jest opisywana zupełnie obiektywnie, to gdy szwedzki autor wymienia innych dyktatorów tamtej epoki, to postać gen. Franco znajduje się w jednym szeregu z tak krwiożerczymi postaciami jak Hitler czy Stalin. Może to efekt uprzedzeń autora, ale na pewno nie wiele ma to wspólnego z obiektywizmem jakim powinien wykazywać się badacz historii – zwłaszcza będący wykładowcą uniwersyteckim.
Pomimo tych zastrzeżeń, „Mussolini. Butny faszysta” Gorana Hagga z pewnością zasługuje na wnikliwą lekturę nie tylko badaczy systemów politycznych, ale każdego pasjonata historii Włoch i Europy w XX w.
Autor: Goran Hagg
Tytuł: Mussolini. Butny faszysta
Wydawca: Prószyński i S-ka, Warszawa 2015
Liczba stron: 447