Były dowódca GROM, generał Roman Polko, w rozmowie z „Super Expressem” wyraził opinię, że Polska powinna aktywniej zaangażować się we wsparcie Ukrainy, wysyłając na jej terytorium komandosów w celu szkolenia tamtejszych sił zbrojnych.
– Skoro braliśmy udział w operacjach w Iraku i Afganistanie, dlaczego mielibyśmy nie uczestniczyć w misji na Ukrainie, zwłaszcza jeśli Rosja wyrazi na to zgodę? – pytał retorycznie Polko. Jego zdaniem, polscy specjaliści mogliby nie tylko prowadzić szkolenia, ale także zapewnić ochronę kluczowym osobistościom.
W ramach tzw. koalicji chętnych Polska analizuje różne możliwości pomocy Ukrainie w obliczu trwającego konfliktu z Rosją. Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, w wystąpieniu na antenie TVN24, podkreślił jednak, że Polska nie planuje wysyłać żołnierzy na Ukrainę, ponieważ odgrywa inną, równie istotną rolę w koalicji, która spotyka się z uznaniem sojuszników. – Nasze zaangażowanie ma inny charakter, ceniony przez partnerów – stwierdził wicepremier.
Generał Polko uważa jednak, że ograniczenie roli Polski do wsparcia logistycznego to niewykorzystana szansa. W jego opinii, udział w misji szkoleniowej lub ochronnej, np. poprzez jednostki specjalne takie jak GROM, pozwoliłby Polsce nie tylko aktywnie wspierać Ukrainę, ale także lepiej monitorować sytuację i wpływać na jej rozwój. – Wysyłając nasze siły specjalne, moglibyśmy mieć większy wpływ na wydarzenia i zapewnić sobie większe bezpieczeństwo – tłumaczył Polko.
Jak zauważył, inne państwa, takie jak Włochy czy Finlandia, która sąsiaduje z Rosją, prawdopodobnie zdecydują się na udział w ewentualnych misjach pokojowych. Zdaniem generała, Polska powinna pójść ich śladem, zamiast ograniczać się do roli zaplecza. – Jednostki takie jak GROM dałyby nam możliwość nie tylko reagowania, ale i kształtowania kierunku działań, co jest kluczowe dla naszego bezpieczeństwa – podsumował.