W nocy z wtorku na środę w miejscowości Osiny, położonej w powiecie łukowskim na Lubelszczyźnie, doszło do tajemniczego wybuchu, który wstrząsnął lokalną społecznością. Na polu kukurydzy odnaleziono szczątki obiektu, który według wstępnych ustaleń śledczych jest dronem o charakterze militarnym. Prokurator okręgowy z Lublina, Grzegorz Trusiewicz, podczas briefingu prasowego ujawnił szczegóły dotyczące tego zdarzenia.
Jak przekazał Trusiewicz, na fragmencie wraku odkryto oznaczenia, które mogą wskazywać na język koreański. Jednakże stopień zniszczenia urządzenia uniemożliwia na razie precyzyjne określenie jego producenta czy modelu.
– Znaleziono część silnika, ale skala uszkodzeń jest na tyle duża, że nie możemy jeszcze wskazać źródła pochodzenia drona – wyjaśnił prokurator. Dodał, że śledztwo jest w toku, a specjaliści nadal przeszukują teren w poszukiwaniu kolejnych elementów, które mogłyby rzucić światło na pochodzenie i cel maszyny.
Eksplozja, która miała miejsce około godziny 2:00 w nocy, wywołała krater o średnicy około 5-6 metrów i głębokości blisko pół metra. Siła detonacji uszkodziła okna w pobliskich budynkach, ale na szczęście nikt nie odniósł obrażeń. Prokuratura prowadzi postępowanie pod kątem artykułu 163 Kodeksu karnego, dotyczącego sprowadzenia zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi. Wśród hipotez rozważa się możliwość, że dron zderzył się z liniami energetycznymi, co mogło wywołać eksplozję, choć nie ustalono jeszcze, czy do wybuchu doszło w powietrzu, czy po uderzeniu w ziemię.
Na miejscu zdarzenia pracuje zespół pięciu prokuratorów, w tym specjaliści z wydziału wojskowego, wspierani przez ekspertów od katastrof lotniczych i materiałów wybuchowych. Do działań włączono także Wojska Obrony Terytorialnej, które przeszukują okolicę w poszukiwaniu dodatkowych fragmentów wraku. Użyto specjalistycznego sprzętu, w tym skanera 3D, aby odtworzyć miejsce zdarzenia. – Chcemy dokładnie zbadać każdy szczegół, by ustalić, z jakim obiektem mamy do czynienia i skąd pochodzi – podkreślił Trusiewicz.
Nieoficjalne źródła z Ministerstwa Obrony Narodowej sugerują, że dron mógł być tzw. wabikiem – urządzeniem służącym do odwracania uwagi systemów obrony przeciwlotniczej. Nie potwierdzono jednak, czy maszyna pochodziła z zagranicy, choć w kontekście geopolitycznym nie wyklucza się takiej możliwości. Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że systemy radiolokacyjne nie zarejestrowały naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej z kierunku Ukrainy ani Białorusi.