Pierwsza tego typu publikacja na Zachodzie. Martin Winstone opisuje sposób zarządzania Generalnym Gubernatorstwem przez Niemców, życie Polaków pod okupacją oraz przemiany, jakie zachodziły wraz z kolejnymi latami wojny. Opisuje je w sposób rzetelny i naukowy.
Czym było Generalne Gubernatorstwo? Według definicji to „jednostka administracyjno-terytorialna utworzona na podstawie dekretu Adolfa Hitlera z 12 października 1939 z mocą obowiązującą od 26 października 1939, obejmująca część okupowanego wojskowo przez Niemcy terytorium II Rzeczypospolitej, która nie została wcielona bezpośrednio do Rzeszy.” Jej powierzchnia zajmowała 95 742 (w latach 1939–1941), 145 200 (1943) km².
Jednak co innego krótka, podręcznikowa definicja, a co innego fakty i życie. Proces tworzenia GG był o wiele bardziej skomplikowany niż nam się wydaje. Tworzenie „rasowego śmietnika” trwało dłużej niż złożenie podpisu pod odpowiednim dekretem. By poszerzyć swoją wiedzę, trzeba zajrzeć w głąb mrocznego serca Europy Hitlera.
Książka Winstone’a zaczyna się w sposób niezwykły. Mianowicie autor przytacza… przewodnik turystyczny po GG! Pierwsze strony publikacji, to lekkie i przyjemne opisy fauny i flory oraz wszelkich innych możliwych uciech. Pisanych oczywiście ręką przepełniona nazistowskimi uprzedzeniami i manią na tle narodowości niemieckiej. Twórcy przewodnika dostrzegają „elementy osadnictwa niemieckiego” wszędzie tam, gdzie Polska wygląda lepiej niż sądzą o niej Niemcy. Turyści mogą odnieść wrażenie, że Polska to kraj jednolity etnicznie, gdyż wątek istnienia ludności żydowskiej jest pomijany. Jednak te pierwsze strony to zaledwie miły wstęp do „dania głównego”, czyli opisu prawdziwej natury GG.
Każdy z nas słyszał na lekcjach historii o Generalnym Gubernatorstwie. Jednak na ile ta wiedza była szczegółowa? Czy w ciągu 45 minut można zrobić coś więcej niż zarysować ogólny obraz GG? Czy poznamy wszelkiej maści problemy tego tworu administracyjnego? Dowiemy się jak Polacy walczyli z wszechogarniającym głodem i prawodawstwem niemieckim? Raczej wątpię. Dlatego każdemu, kto chce poszerzyć swoją wiedzę o tym tworze, polecam książkę Winstone’a.
Skąd w ogóle wziął się pomysł utworzenia GG? Dlaczego nie wszystkie ziemie polskie wcielono do III Rzeszy? Odpowiedź jest prosta. Ponieważ nie spełniały kryteriów „wartości rasowej” lub były zbyt biedne, by stanowić dla Niemców zysk ekonomiczny. Stąd właśnie pomysł na zrobienie z części Polski osobnego bytu administracyjnego.
Terenem tym zarządzał Hans Frank. Nazista, o którym można i trzeba powiedzieć wiele złego. Jednak na łamach publikacji Winstone’a poznamy kilka szokujących faktów. Jednym z nich jest to, że Frank nie był najgorszy. Lista gorszych zwyrodnialców jest długa, jednak wielu nazwisk nie poznamy. Powód jest prosty. Byli to zwykli szeregowcy.
Zatrzymam tu się na chwilę przy problemie Franka i bezwzględności Niemców wobec ludności polskiej. Dlaczego na terenach Generalnego Gubernatorstwa było tak źle? Jednym z powodów są braki kadrowe w niemieckiej administracji. Agresor nie dysponował wystarczającą liczbą wysokiej jakości urzędników, więc w GG władzę sprawowali degeneraci spod ciemnej gwiazdy. Nie oszczędzali oni nikogo i z lubością niszczyli tkankę narodu polskiego. Panowało powszechne przekonanie, że w GG można się dorobić i nawet kryminalista (oczywiście niemiecki), mógł odpokutować swoje winy.
Słowo jeszcze o „królu Polski” Hansie Franku. Nie ulega wątpliwości, że był to jeden z wielu niemieckich zbrodniarzy. Nie mam zamiaru go wybielać, jednak mało kto wie, że ten despota miał ludzkie odruchy. Na drodze ich realizacji stała osobowość Franka – on po prostu chciał władzy. Czym jednak były one spowodowane? Wnioski zostawiam Czytelnikowi publikacji.
Książka „Generalne Gubernatorstwo. Mroczne serce Europy Hitlera” to niezwykle szczegółowa publikacja. 16 stron bibliografii, sprawia że jest to dogłębna i szczegółowa analiza problemu GG. Dodatkowo, każdy zainteresowany ma podane na tacy kolejne źródła informacji o Generalnej Guberni.
Wady? Zbyt wąsko opisane próby pojednania polsko-niemieckiego, które miały miejsce na początku wojny. O najsłynniejszym polskim germanofilu, Władysławie Studnickim, są ledwo dwa akapity. A problem ten jest o wiele bardziej złożony, niż autor go opisał.