Polski postulat reparacji od Niemiec jest uzasadniony, ale niepełny – pisze Artur Weigandt w komentarzu dla „Die Welt”.
Autor podkreśla, że Polska ma prawo domagać się zadośćuczynienia, ale powinno ono dotyczyć nie tylko Niemiec, lecz także Rosji, spadkobierczyni ZSRR. Przypomina o pakcie Ribbentrop-Mołotow, wkroczeniu Armii Czerwonej, deportacjach na Syberię, zbrodni katyńskiej i powojennej zależności od Moskwy.
– Nie chodzi tu o prawnicze dywagacje, ale o sprawiedliwość historyczną: Polska została zaatakowana z dwóch stron, uciskana przez dwie dyktatury, wykorzystywana przez dwa mocarstwa. Kto więc dziś wzywa do odpowiedzialności tylko Berlin, pomija drugą połowę prawdy – pisze autor.
Weigandt krytykuje pomijanie roli ZSRR i wskazuje, że żądanie reparacji także od Rosji byłoby wyrazem konsekwencji. Zauważa jednak, że krytyka Niemiec jest łatwiejsza niż Moskwy, ze względu na obawy przed reakcją Rosji.
Weigandt podkreśla, że takie stanowisko, choć prawdopodobnie zignorowane przez Rosję, pokazałoby światu, że Polska dąży do pełnej sprawiedliwości historycznej, co zyskałoby jej międzynarodowy szacunek. – Nie tylko od demokratycznego sąsiada, który może negocjować, ale także od autorytarnego agresora, który uchyla się od odpowiedzialności. (…) Takie stanowisko zapewniłoby Polsce międzynarodowy szacunek i pokazałoby, że nie chodzi tu tylko o kalkulacje polityczne, ale o zasady – czytamy.