Ostatni Wielki Tour za nami. W niedzielę zakończyła się 70. edycja Vuelta a Espana. Co najbardziej zapadło nam w pamięć z trzech tygodni rywalizacji? Zapraszamy na ostatnie w tym roku podsumowanie rywalizacji w Wielkim Tourze.
23 dni, 3358 km, ponad 85 godzin spędzonych na rowerze. W Puerto Banus wystartowało 198 zawodników. Hiszpański maraton wytrzymało tylko 158 kolarzy. Wśród nich znalazła się trójka Polaków. Przedstawiamy Wam kilka powodów, dla których warto było śledzić zmagania kolarzy w ostatnim Wielkim Tourze w tym roku.
Fabio Aru
Czytaj także: Kwiatek, Majka i tęczowe gruchy - co zapamiętamy z TdF ?
Co nie udało się na Giro, na Vuelcie wykonał w stu procentach. To pierwszy zwycięski Wielki Tour w niespełna trzyletniej profesjonalnej karierze 25-letniego Włocha. Aru udowodnił, że należy już do ścisłej światowej czołówki. W maju w swojej ojczyźnie przegrał tylko ze swoim idolem, Alberto Contadorem. Kolarz z Sardynii triumfował na dwóch górskich etapach Giro d’Italia i zdominował rywalizację w klasyfikacji młodzieżowej. Podczas gdy pozostali rywale walczyli na francuskich szosach, Aru przygotowywał się do startu we Vuelcie. Jednym z przystanków na drodze po czerwoną koszulkę, był udział w Tour de Pologne. Na Vuelcie Aru nie odniósł etapowego zwycięstwa, ale był zdecydowanie najlepszym kolarzem 70. edycji hiszpańskiego wyścigu.
Tom Dumoulin
Największa niespodzianka wyścigu. Dzięki swoim warunkom fizycznym (1,85 m, 69 kg) i dobrej jeździe w górach, zaczęto nazywać go „nowym Indurainem”. Holender pokazał, że nie tak łatwo zgubić go na górskich etapach. Przez sześć dni przewodził stawce i był o krok od wygrania całego wyścigu. Organizm Holendra nie wytrzymał jednak trudów 20. etapu, co skończyło się ponad trzyipółminutową stratą do Fabio Aru. Kibice zapamiętają z pewnością fantastyczną czasówkę, w której Tom nie miał sobie równych. Mimo wszystko kolarz Giant-Alpecin może być z siebie zadowolony i myśleć o kolejnych startach w wyścigach wieloetapowych.
Rafał Majka, Paweł Poljański, Maciej Bodnar
Wyczyn Zenona Jaskuły wyrównany. Po 22 latach Polak ponownie stanął na podium trzytygodniowego wyścigu. W 1993 roku Zenon Jaskuła był trzecim kolarzem Tour de France. Kolarz GB-MG Maglificio przegrał wówczas z Miguelem Indurainem oraz Tonym Romingerem. Rafał miał wtedy cztery lata. W sobotę, w dniu 26. urodzin, brawurową jazdą na 20. etapie zapewnił sobie największy sukces w dotychczasowej karierze. Majka jechał inteligentnie i przez cały wyścig mógł liczyć na pomoc kolegów z zespołu. Na uwagę zasługuje zwłaszcza Paweł Poljański, który na trudnych, górskich etapach wykonał dla Rafała fantastyczną robotę. Poza pomaganiem trzeciemu kolarzowi Vuelty, Paweł kilkukrotnie jechał w ucieczkach. Dobry wyścig zaliczył także Maciej Bodnar. Trzykrotny Mistrz Polski w indywidualnej jeździe na czas zajął drugie miejsce na 17. etapie. W czasówce wokół Burgos Bodnar musiał uznać wyższość jedynie fantastycznie dysponowanego Toma Dumoulina. Wynik Polaka to dobry prognostyk przed wrześniowymi Mistrzostwami Świata w Richmond. Szkoda tylko, że wyścigu nie ukończył Przemysław Niemiec. Kolarz Lampre-Merida uczestniczył w kraksie na drugim etapie i musiał wycofać się z dalszej rywalizacji.
Czytaj także: Tinkov odkrył plany na przyszły sezon!
Motocykle
Niestety, wypadki z udziałem motocykli stały się w tym roku plagą. Tylko na Vuelcie w ten sposób z wyścigiem pożegnał się Peter Sagan i Sergio Paulinho (obaj Tinkoff-Saxo). Mało brakowało, a Oleg Tinkov wycofałby swoją drużynę z wyścigu. Na szczęście zarząd zespołu nie podzielał opinii Rosjanina i Tinkoff-Saxo kontynuowała rywalizację. Chyba nikt nie żałuje tej decyzji.
70. edycja Vuelta a Espana zostanie zapamiętana jako starcie młodych wilków z weteranami szos. W pierwszej dziesiątce klasyfikacji generalnej znalazło się aż sześciu kolarzy z rocznika 89′ i wyżej. W pierwszej trójce zanalazł się tylko 36-letni „Purito” Rodriguez. Młodzi zawodnicy radzą sobie coraz lepiej i z powodzeniem rywalizują z bardziej doświadczonymi rywalami.