Donald Tusk przemawiał podczas czwartkowego kongresu europejskiej centroprawicy w Madrycie. – Straciliśmy naszą zdolność do ochrony granic i w tym kontekście nasza otwartość nie jest naszym wyborem, ale dowodem słabości – ocenił przewodniczący Rady Europejskiej.
Były premier naszego kraju postawił całej wspólnocie za główny cel opanowanie sytuacji na zewnętrznych granicach Unii. Apelował również o zakończenie sporów między zwolennikami i przeciwnikami przyjęcia imigrantów. – Solidarność wymaga siły i skuteczności. Jeśli chcecie pomóc innym, to musicie być w stanie pomóc sobie i swoim bliskim. Europa, która będzie naiwna, bezradna i niezorganizowana, nie zdoła być solidarna na dłuższą metę. Musimy natychmiast skończyć z tą niepotrzebną kłótnią między zwolennikami ochrony granic a adwokatami solidarności i otwartości.
Według Tuska, by rozwiązać problem z przybyszami należy połączyć oba sposoby myślenia. – Wspólna odpowiedzialność za granice pozwoli na solidarność między krajami unii i zakończenie tego haniebnego sporu o relokację [uchodźców – przyp. red.].
– Nie możemy dłużej udawać, że wielki napływ migrantów to coś, czego chcemy, i że prowadzimy przemyślaną politykę otwartych granic – mówił szef RE. – Prawda jest inna: straciliśmy naszą zdolność do ochrony granic i w tym kontekście nasza otwartość nie jest naszym wyborem, ale dowodem słabości – zaznaczył.
– Z drugiej strony nie można poddać się populizmowi i ksenofobii, bo naszym celem powinna być obrona Europy przed prawicowymi ekstremistami, a nie upodobnienie się do nich – dodał polityk.
Merkel chce podziału uchodźców
Biorąca udział w kongresie kanclerz Angela Merkel ponownie apelowała o sprawiedliwe rozmieszczenie uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu we wszystkich krajach Unii Europejskiej. – Musimy podzielić się obciążeniami. Jeśli będziemy solidarni, uda nam się sprostać wyzwaniu. Jesteśmy wystarczająco silni – mówiła szefowa niemieckiego rządu. Dodała także, że wspólnota powinna powołać do życia oddzielne służby, które zajęłyby się ochroną granic.
Orban za racjonalizmem
Innego zdania był premier premier Węgier Viktor Orban. Apelował on do zebranych, by głęboko zastanowili się nad obecną sytuacją. – Musimy zebrać się na odwagę, odrzucić polityczną poprawność i rozpocząć wielką debatę na temat naszych zamiarów, ale bez hipokryzji. Co myślimy o naszym dziedzictwie cywilizacyjnym? Czy zmiana wzorców kulturowych może być narzucana z zewnątrz? Czy zgadzamy się na równoległe społeczeństwa? Albo czy bronimy naszego tolerancyjnego sposobu życia i praworządności? – pytał polityk.
Dodał także, że bogata i słaba Europa jest niezwykle niebezpieczne połączenie, które może prowadzić do jej upadku. Zdaniem Orbana realnym scenariuszem jest destabilizacja kontynentu. – Zagrożenia wymagają otwartych i uczciwych słów. Nie jesteśmy świadkami kryzysu uchodźczego, ale fali migracji, na którą składają się imigranci ekonomiczni, uchodźcy, a także „obcy bojownicy”. To niekontrolowany i nieuregulowany proces – ocenił.
Wystąpienie Tuska, Merkel i Orbana było częścią spotkania Europejskiej Partii Ludowej, która zrzesza 75 centroprawicowych ugrupowań z 40 krajów Europy.