Według ustaleń agencji Bloomberg, w ciągu pierwszego półrocza 2016 roku, Uber zanotował stratę w wysokości co najmniej 1,27 miliarda dolarów. Wynik ten tłumaczony jest dużymi problemami, jakie korporacja napotkała w Chinach.
W pierwszym kwartale strata Ubera miała wynieść 520 mln USD, natomiast w drugim – aż 750 mln USD. Do tej pory jednak firma nie skomentowała agencyjnych doniesień, co oznacza, że podawane wielkości nie muszą być zgodne z prawdą. Faktem jest jednak, że na słabe wyniki Ubera wpływ miały ogromne koszty związane z działalnością na rynku chińskim, gdzie roczne straty korporacji dochodziły nawet do miliarda dolarów. Sytuacja ta doprowadziła do sprzedaży na początku sierpnia przez Uber swego chińskiego przedstawicielstwa firmie Didi Chuxing, z którą do tej pory Amerykanie rywalizowali o pierwszeństwo na rynku Państwa Środka. W myśl postanowień umowy, amerykańska korporacja uzyskała 18 procent udziałów w Didi. Tym samym ponad trzyletnia przygoda Ubera z chińskim rynkiem dobiegła końca.
Uber to popularna amerykańska aplikacja, służąca do kojarzenia pojedynczych kierowców z pasażerami. Obecna jest również w Polsce: w Warszawie, w Krakowie, w Trójmieście, w Poznaniu, we Wrocławiu, w Łodzi oraz w aglomeracji śląskiej. Działalność kierowców Ubera jest solą w oku rodzimych korporacji taksówkarskich, zarzucających im nieuczciwą konkurencję poprzez między innymi brak kas fiskalnych czy nieodprowadzanie części podatków, co bezpośrednio przekłada się na niższe ceny usług. Dochodziło przez to do aktów wandalizmu i gróźb wobec jeżdżących Uberem, co jednak nie sprawiło póki co spadku zainteresowania aplikacją wśród Polaków – z jej usług korzysta bowiem już ponad 300 tysięcy naszych rodaków.
Czytaj także: Uber contra Taxi. Bytomscy taksówkarze rywalizują o klienta
Źródło: money.pl, chip.pl
Foto: YouTube.com/Daniel Fraga