Długo wyczekiwany film Wojciecha Smarzowskiego „Wołyń” w kinach pojawi się 7 października. Warto jednak zapoznać się z pierwszymi recenzjami, które pojawił się po pokazach produkcji podczas Festiwalu Filmowego w Gdyni.
Nie jest tajemnicą, że produkcja wzbudza wiele emocji. Chodzi zarówno o tematykę, która została w niej poruszona, jak i problemy, z jakimi borykali się twórcy przy pracach nad nią. Wiele osób zarzucało również Smarzowskiemu, że chce w ten sposób podzielić Polaków i Ukraińców, a wszystko to w trudnych dla naszego wschodniego sąsiada czasach. Jednak sam reżyser wielokrotnie podkreślał, że nie to obyło jego intencją i jak powiedział: „Wołyń” ma być mostem, który będzie łączył, nie dzielił.
Na Festiwalu Filmowym w Gdyni „Wołyń” był pokazywany 23 i 24 września. Według Tomasza Raczka jest to najlepszy film, który był wyświetlany podczas Festiwalu:
Krytyk wysoko także ocenił grę aktorską odtwórczynie głównej roli – Michalinę Łabacz.
O tym, że film jest niezwykle brutalny pisze na łamach portalu wpolityce.pl – Łukasz Adamski:
Lubujący się zazwyczaj w obrazowej przemocy i narracyjnej dosłowności Smarzowski tym razem nie przytłacza akcji bestialstwem Ukraińców. Nie odwraca kamery od potworności. Są flaki wypływające z brzuchów ofiar. Są wydłubywane oczy. Jest rozrywanie koniem i palone w snopkach dzieci. Z ekranu bije odór bestialstwa, barbarzyństwa. Odór rzezi.
Jednocześnie podkreśla, że powstanie przerażających scen było konieczne, by widzowie mogli zrozumieć, co tak naprawdę działo się w tym tragicznym okresie na Kresach. Warte uwagi są również słowa Adamskiego dotyczące „rozliczeniowego” charakteru filmu:
Nie jest to jednak film o złu przypisanym do jakiegoś konkretnego narodu. Bestiami są Sowieci, Niemcy, Ukraińcy, ale i robiący odwet za zbrodnie Polacy, choć Smarzowski nie stawia między zbrodniami Ukraińców a polską odpowiedzią znaku równości. Smarzowski zachowuje jednak umiar tak bardzo potrzebny przy tak rozliczeniowym dziele. Dziele o ogromnym ładunku emocjonalnym i politycznym
Krytyk zaznacza również, że nie jest to film antyukraiński, a sam reżyser wykonał zadanie, które było obarczone olbrzymią odpowiedzialnością. Całą recenzję Łukasza Adamskiego znajdziecie Państwo tutaj.
O bestialstwie pokazanym w filmie pisze także Paweł Siennicki (Polska The Times):
Reżyser Wołynia pokazuje to wszystko w swoim filmie bez znieczulenia, co jest jedną z cech charakterystycznych jego kina, swoistą pieczęcią Smarzowskiego. Pokazuje czyste bestialstwo, czerpanie przez morderców przyjemności z zabijania. (…) Zobaczymy w „Wołyniu” sprawy i sceny, za które my, Polacy powinniśmy się wstydzić, jak również spotkamy.
Siennicki choć docenia walory artystyczne dzieła, obawia się jednak wykorzystania filmu przez rosyjską propagandę. Jednocześnie przypomina, ze tego chcieli uniknąć twórcy. Odniósł się także do intencji samego reżysra:
Smarzowski podkreśla, że utożsamia się z Polakami na Kresach, mówił w prasowych wywiadach, że pojednanie nie oznacza jednak zapomnienia. I jest w tym uczciwy. Dlatego ten film będzie próbą dla tego dobrego, co dzieje się między Polakami i Ukraińcami, ale w większym stopniu próbą dla tych ostatnich. Bardzo chciałbym, aby Ukraińcy okazali się na to gotowi. Czy są? Niestety, wątpię.
Całą recenzję Pawła Siennickiego znajdą Państwo tutaj.
Przypomnijmy, że „Wołyń” pojawi się w kinach 7 października.
Źródło: Facebook.com/wpolityce.pl/polskatimes.pl
Fot.: Youtube/forumfilmpoland