Rodzice dzieci, które urodzą się niepełnosprawne lub upośledzone, otrzymają od rządu jednorazową zapomogę w wysokości 4 tysięcy złotych. To nowy pomysł rządu Beaty Szydło. Skomentował go na swoim facebookowym profilu Janusz Korwin-Mikke, który przyznał, że program, który chce wprowadzić PiS może doprowadzić do wielu, tragicznych w swojej konsekwencji, nadużyć.
Projekt Prawa i Sprawiedliwości zakłada, iż każda rodzina, w której urodzi się żywe dziecko z ciężkim upośledzeniem lub chorobą zagrażającą życiu powstałymi w okresie prenatalnym, otrzyma jednorazową zapomogę w wysokości 4 tysięcy złotych. Rodzaj oraz poziom zaawansowania choroby ma stwierdzać lekarz posiadający specjalizację II stopnia lub specjalista położnik, ginekolog, perinatolog lub neonatolog.
Pieniądze otrzyma, w zależności od okoliczności, matka bądź prawny lub faktyczny opiekun dziecka. Tym razem, odwrotnie niż w przypadku „500+”, wsparcie finansowe będzie przyznawane bez względu na dochód rodziny. Jedynym utrudnieniem będzie konieczność udokumentowania, iż matka znajdowała się pod opieką lekarza nie później niż od 10 ciąży do porodu.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Propozycja PiS nosi nazwę „Za życiem”. Powstanie tego programu Beata Szydło ogłosiła zaraz po tym, gdy partia rządząca odrzuciła obywatelski projekt ustawy antyaborcyjnej. Pomysł ten, zapewne wbrew oczekiwaniom rządu, nie został jednak przyjęty entuzjastycznie. Skrytykował go m.in. katolicki publicysta, Tomasz Terlikowski.
Projekt „Za życiem” rozczarowuje. To tylko zasłona dymna, by przesłonić opowiedzenie się przeciw życiu. A dzieci niepełnosprawne wciąż giną.
— Tomasz Terlikowski (@tterlikowski) 2 listopada 2016
4 tys. jednorazowo i pomoc do 18 roku życia to za mało, by ratować dzieci. Zakaz aborcji i realna, a nie symboliczna pomoc to droga pro life
— Tomasz Terlikowski (@tterlikowski) 2 listopada 2016
W podobnym tonie wypowiadali się także inni dziennikarze.
Jednorazowa wypłata 4 tys. zł z tytułu urodzenia dziecka z upośledzeniem lub nieuleczalną chorobą?To nie jest realna pomoc państwa#ZaŻyciem
— Jacek Nizinkiewicz (@JNizinkiewicz) 2 listopada 2016
Projekt #ZaZyciem niewiele zmieni ws. #aborcja. Jednorazowe 4 tys zł i pomoc do 18 r. ż. to dobra, lecz niestety tylko symboliczna pomoc.
— Andrzej Gajcy (@A_Gajcy) 2 listopada 2016
Swoje obiekcje wyraził również europoseł Janusz Korwin-Mikke. Polityk zacytował na swoim profilu jednego z sympatyków, który zasugerował, iż po wprowadzeniu wspomnianej dotacji, kobiety mogą celowo próbować okaleczać swoje jeszcze nienarodzone dziecko. Przemek Kocięcki napisał: „500+ to nic, już mają w planach dawać 4000 za samo urodzenie dziecka z upośledzeniem lub nieuleczalną chorobą. Tylko patrzeć, jak kobiety zaczną szukać poradników »Jak ćpać w ciąży, by dziecko było chore«!”. Niestety: perspektywa jest realistyczna. Nawet w XV wieku, bardzo chrześcijańskim, powszechna była praktyka uciskania przez ciężarną brzucha tak, by dziecko było zdeformowane – a więc nadawało się do żebrania. Przy dzisiejszym materialiźmie i cyniźmie – napisał lider partii Wolność.
Wygląda jednak na to, że PiS nie zamierza się wycofywać z projektu. Trafił on do Sejmu, zaś rząd przyjął program w trybie obiegowym. Lada dzień rozpoczną się nad nim prace.
źródło: bankier.pl, Twitter, Facebook
Fot. pexels.com, pixabay.com