Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika „wSieci” stwierdził, że wydarzenia do jakich doszło 16 grudnia w Sejmie i przed jego budynkiem „to była próba puczu”. Jednocześnie dodał, że do obozu rządowego docierały wcześniej sygnały o tym, że opozycja może podjąć taką próbę.
– Trzeba to nazwać wprost: to była próba puczu. Sygnały o takiej możliwej próbie przejęcia władzy docierały już do nas wcześniej – powiedział Kaczyński. – To była poważna próba sparaliżowania władzy w sposób siłowy, niedemokratyczny. Jej podstawą było założenie, że nie uchwalimy budżetu – dodał.
Zdaniem prezesa PiS, rewolta miała zostać przeprowadzona pod hasłami kryzysu państwa czego dowodem miał być brak uchwalenia budżetu. – A okupacja Sejmu w tych planach miała uniemożliwić uchwalenie go także w następnych tygodniach, a może i miesiącach. Tak to sobie zaplanowali, ale nie daliśmy się w tę pułapkę wciągnąć i budżet został sprawnie oraz legalnie uchwalony – tłumaczył.
Czytaj także: Ten protest trudno traktować poważnie. Posłanka PO... śpiewa z sejmowej mównicy [WIDEO]
– Chcę jasno powiedzieć: nie złamią nas. Po naszej stronie jest wielka determinacja, silny mandat społeczny. Nie zdołają nas zatrzymać w naprawie państwa. No i najważniejsze: to była poważna próba puczu, ale przeprowadzana przez dość wąskie w sumie grupy. – zapewniał Kaczyński.
Jednocześnie prezes PiS poinformował, że w styczniu odbędzie się prawdopodobnie wielka manifestacja poparcia dla rządu. – Jest silna presja oddolna, by zorganizować demonstrację, pokazać, przy kim naprawdę stoją ludzie – przekonywał.
Prezes PiS ostro wypowiedział się też na temat byłego premiera Donalda Tuska. Dopytywany czy Polska poprze jego kandydaturę na kolejną kadencję Przewodniczącego Rady Europejskiej, Kaczyński odpowiedział krótko: – Nie. Ja bym tego nie zrobił i mówię to jasno. To człowiek, który wedle mojej wiedzy może stanąć w obliczu zarzutów karnych i wedle mojej wiedzy nie chodzi tylko o Smoleńsk. – powiedział.
Wyraził też wątpliwości co do ewentualnego powrotu Tuska do polskiej polityki. – Nie byłby to powrót zwycięzcy, ale polityka przegranego. Na dodatek takiego, który wcześniej porzucił swoich ludzi – stwierdził.
Źródło: 300polityka.pl; wSieci
Fot.: Commons Wikimedia/Piotr Drabik