Rosyjska armia zmaga się z ogromnymi stratami w wojnie przeciwko Ukrainie. Jak podaje „Politico”, tylko w pierwszych ośmiu miesiącach 2025 roku zginęło, zostało rannych lub uznanych za zaginionych ponad 280 tysięcy rosyjskich żołnierzy.
To dramatyczne dane, które pokazują, że Kreml ma coraz większy problem z utrzymaniem liczebności swoich sił. Ukraiński wywiad ocenia, że codziennie Rosja traci nawet tysiąc ludzi. Z kolei według amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) miesięczne straty są wyższe niż liczba nowych ochotników, co oznacza, że armia topnieje szybciej, niż jest w stanie się odtworzyć.
Władze rosyjskie próbowały przyciągać rekrutów wysokimi premiami – nawet do 2,5 miliona rubli (ok. 115 tys. zł) za podpisanie kontraktu. Jednak fatalne warunki na froncie, niskie morale i wysokie ryzyko śmierci sprawiają, że chętnych do służby wciąż brakuje.
Z tego powodu Moskwa zaczęła szukać żołnierzy poza granicami. Według danych grupy analitycznej Frontelligence Insight coraz więcej rekrutów pochodzi z krajów afrykańskich i Bliskiego Wschodu. W dokumentach z 2025 roku widać wyraźny wzrost liczby zawartych kontraktów — tylko w pierwszej połowie roku zwerbowano 651 osób z tych regionów, niemal dwukrotnie więcej niż w całym poprzednim okresie 2023–2024. Nowi rekruci są kuszeni wysokimi zarobkami, które znacząco przewyższają możliwe wypłaty w ich rodzimych krajach. Wielu z nich słyszy, że w rzeczywistości otrzyma pracę na zapleczu armii, ale ostatecznie, wbrew obietnicom, są kierowani bezpośrednio na front.
Rosji brakuje żołnierzy
Analitycy zwracają uwagę, że to wyraźny sygnał słabości Kremla. – Rosja ma coraz większe problemy z prowadzeniem tradycyjnej rekrutacji – ocenia Frontelligence Insight. Jeśli sytuacja się nie zmieni, Moskwa może stanąć przed koniecznością ogłoszenia kolejnej mobilizacji lub zaakceptowania poważnych braków kadrowych.
Tymczasem walki na Ukrainie nie słabną. Intensywne działania ukraińskich dronów i artylerii powodują dalsze straty po stronie rosyjskiej, a nowi rekruci z Afryki i Bliskiego Wschodu trafiają w sam środek wyniszczającego konfliktu.
Rosja w coraz większym stopniu opiera swoją siłę wojskową na cudzoziemcach, co pokazuje skalę jej problemów mobilizacyjnych. Coraz trudniej jej utrzymać armię w gotowości bojowej, a desperackie sięganie po rekrutów z odległych regionów świata może być zapowiedzią dalszego osłabienia zdolności militarnych Kremla.