Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem” uzyskało nowe zbiory. Są to listy pisane przez więźniarki obozu w Ravensbrück. Pisano je moczem, który służył jako atrament sympatyczny. Dzięki tym zabiegom rodziny więźniarek dowiedziały się m.in. o eksperymentach medycznych, którym poddawano więzione w obozie kobiety.
Niezwykła kolekcja 27 listów pisanych przez więźniarki obozu w Ravensbrück, wysyłanych do Lublina, trafiła do zbiorów Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem” w Lublinie. Pisały je w latach 1943-1944 więźniarki pochodzące z Lublina. Pisano je moczem, który jako płyn o odczynie kwaśnym doskonale sprawdził się jako atrament sympatyczny. Dzięki tym zabiegom na oficjalnej korespondencji wysyłanej z obozu więzione w nim kobiety mogły przekazać również takie informacje, których nie przepuściłaby obozowa cenzura. Listy dla muzeum przekazała rodzina Krystyny Czyż-Wilgat. Pisano cieniutkim lipowym patyczkiem. Do pisania była wyznaczona Krystyna Czyż, bo miała piękny charakter pisma – powiedziała Barbara Oratowska, kierownik muzeum. Aby odczytać zaszyfrowane informacje należało taki list podgrzać np. nad płomieniem świecy czy przy pomocy żelazka. Niewidoczny napis stawał się wówczas czytelny. Krystyna Czyż umieściła zaszyfrowaną informację w liście do brata. Przypomniała mu czytaną przez obojga książkę „Szatan z Siódmej klasy”, której bohater również napisał zaszyfrowaną wiadomość, a także umieściła w liście słowa list i mocz, co pozwoliło zrozumieć aluzję o zaszyfrowanej informacji. Na pomysł pisania listów taką techniką miała wpaść Nina Iwańska. Więźniarki informowały rodziny o warunkach życia obozowego oraz o transportach jakie trafiały do tej placówki. W jednym z listów znajduje się lista 74 więźniarek z Lublina, które poddawano medycznym eksperymentom. Szyfrowane informacje znajdowały się zarówno między linijkami oficjalnych listów, a 12 z nich znajduje się na kopertach, w których wysyłano korespondencję. Treść listów włożonych do tych kopert to zwykła korespondencja do rodzin, ale również tam znajdowały się ukryte informacje.
Pozostałe 15 listów to tzw. listy lewe, które wysyłano spoza obozu. Jako nadawcy tych listów figurują osoby z Niemiec, których adresy więźniarki same wyszukiwały. Listy „lewe” opuszczały obóz dzięki więźniarkom pracującym poza obozem i wrzucane przez nie do skrzynek pocztowych. Adresatami były różne osoby w Lublinie.
Nie wiadomo czy listy zostaną pokazane zwiedzającym muzeum, gdyż część z nich wymaga konserwacji. Niektóre koperty są w świetnym stanie, świetnie widać, co jest napisane, ale inne wymagają natychmiastowej konserwacji – powiedziała Pani kierownik. Placówka chce uzyskać środki zewnętrzne na potrzeby konserwacji tych cennych archiwaliów.
Obóz koncentracyjny w Ravensbrück działał w latach 1939-1945. Przeszło przezeń ok. 132 tys. kobiet z różnych krajów Europy. Ponad 90 tys. nie przeżyło z powodu głodu czy prowadzonych na nich eksperymentach medycznych, które urągały człowieczeństwu. Wśród więzionych kobiet było 30-40 tys. Polek. Obóz przeżyło ok. 8 tys. polskich więźniarek. W podobozach umieszczono także ok. 20 tys. mężczyzn i ok. tysiąca dziewcząt. Jedną z najsłynniejszych więźniarek była wieloletnia przyjaciółka św. Jana Pawła II – dr Wanda Półtawska, odznaczona w ubiegłym roku Orderem Orła Białego. Jej wspomnienia z obozu pod tytułem „I boję się snów” były wielokrotnie wznawiane.
Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem” w Lublinie jest oddziałem Muzeum Lubelskiego. Jego siedzibą jest były areszt gestapo. Obecnie w Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem”prowadzony jest remont, placówka jest nieczynna do odwołania.
Źr.: dzieje.pl
Fot.: Wikimedia/Paweł Drozd
Czytaj również: Czechy: Uczniowie przygotowują się do obrony przed uzbrojonym napastnikem