Poniedziałkowe obchody 1 maja w Paryżu charakteryzowały gwałtowne starcia anarchistów z policją i niemożność zorganizowania wspólnego pochodu przez wszystkie francuskie związki zawodowe. Wznoszono hasła przed niedzielną drugą turą wyborów prezydenckich.
Podczas gdy centrala CFDT manifestowała pod hasłem głosowania 7 maja na centrystę Emmanuela Macrona, bliska komunistom CGT wzywała jedynie do zagrodzenia drogi jego konkurentce, szefowej skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen.
Tradycyjnie apolityczna FO żądała natomiast, by hasła ograniczyć do postulatów pracowniczych. Dzięki kompromisowemu hasłu „Trzeba pobić Front Narodowy, aby możliwy był postęp socjalny”, CGT dołączyła do pochodu FO.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Wiec pierwszomajowy zwołany przez wielką centralę związkową CFDT nie zgromadził wielu osób. Powiększyli go nieco spóźnieni aktorzy i pracownicy Teatru Słońca. Prawie każdy niósł tabliczkę z napisem: „Nie wstrzymamy się od głosu. Żeby pobić Marine Le Pen będziemy głosować na Macrona”.
Na tle ogromnego transparentu z powielonym cztery razy hasłem, „Dla Marianny (symbol Republiki Francuskiej) głosujmy przeciw Marine (Le Pen)”, sekretarz generalny CFDT Laurent Berger wezwał do „odrzucenia reakcyjnej wizji Frontu Narodowego”.
Podkreślając, że „głos na Macrona nie oznacza przyjęcia jego programu”, zapowiedział, że „jeśli nie będziemy się z nim zgadzać, będziemy go zwalczać, zwłaszcza jeśli chodzi o dialog socjalny (stosunki między pracownikami i pracodawcami)”.
We wczesnych godzinach popołudniowych w okolicach metra Pyrenees, gdzie przy pojazdach policyjnych zgromadzeni byli funkcjonariusze uzbrojeni w karabiny, wyraźnie czuć było zapach gazu łzawiącego. Śpiewy i krzyki dobiegały z pobliskich ulic, na których zbierali się anarchiści i inne grupki skrajnie lewicowe.
Nieco później, podczas wspólnego pochodu central związkowych CGT i FO, dochodziło do rozruchów niemal na każdym skrzyżowaniu. Powodowali je zamaskowani, ubrani na czarno młodzi ludzie, rzucając w policjantów butelkami z benzyną, żelaznymi sztabami i deskami. Policjanci odpowiadali gazem łzawiącym.
Według prefektury policji paryskiej czterech funkcjonariuszy odniosło obrażenia, a jeden „został poważnie poparzony”. Po przejściu manifestantów trasę pochodu wyznaczały wyrwane śmietniki i zniszczone wiaty.
Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)
Czytaj także: Reuters: Hamas opublikuje nowe zasady swej polityki wobec Izraela