Wśród wielu głosów wstawiających się za uchodźcami, które rozległy się w Polsce, nie mogło zabraknąć opinii Piotra Szumlewicza. Lewicowy publicysta opisał spotkanie z młodym, pochodzącym z Jordanii mężczyzną, podczas pobytu w Niemczech. Człowiek ten nie dość, że zachowywał się nadzwyczaj kulturalnie, to jeszcze przyniósł Szumlewiczowi ładowarkę, której publicysta zapomniał zabrać wychodząc z przedziału.
Nie tylko w Polsce, ale i w całej Unii Europejskiej dyskutuje się obecnie nad problemem uchodźców. Kilka dni temu Komisja Europejska wszczęła procedurę przeciwko Polsce, Węgrom i Czechom ws. m.in. niewywiązywania się z programu relokacji. Głos ws. „przedstawicieli świata arabskiego” zabrał również Piotr Szumlewicz.
Publicysta dał się już wcześniej poznać jako zwolennik przyjmowania uchodźców do Polski. Wielokrotnie powtarzał, że ludzie ci nie są dla nas zagrożeniem. W swoim ostatnim wpisie wypowiada się w podobnym tonie, ale tym razem Szumlewicz przypomina historię związaną z jego pobytem w Niemczech. Konkretnie – spotkanie mężczyzny ze świata arabskiego w pociągu.
Wsiadam do pociągu, a tu słyszę, jak para emerytów po niemiecku pyta młodego człowieka mającego arabskie rysy o połączenia pociągowe. Ten uśmiecha się i również po niemiecku kulturalnie odpowiada im. Rozumiecie to? Uśmiecha się i kulturalnie odpowiada! Taki z niego gagatek!.– czytamy.
Lewicowy publicysta pisze o tym jak w trakcie podróży wspomniana para emerytów rozmawia z młodym, pochodzącym z Jordanii mężczyzną. W końcu, kiedy Szumlewicz dojeżdża już do swojej stacji, dzieje się coś niezwykłego… .
Oto zbliża się moja stacja – wstaję, zbliżam się do drzwi wyjściowych i nagle ów człowiek jordańskiego pochodzenia przynosi mi ładowarkę od telefonu, którą zostawiłem przy siedzeniu. Mówi, że to chyba moja i znowu uśmiecha się. Wygląda jakby był zadowolony, że mi pomógł! Zadowolony, że mi pomógł łobuz! Czujecie klimat!? Na dodatek wychodząc jeszcze słyszę, jak on życzy mi wszystkiego dobrego! Po czymś takim wielu z Was pewnie wpadłoby w panikę, ale nie bójcie się, żyję, dochodzę do siebie – napisał.