Sprawa tabliczki na terenie łowiska w hrabstwie Oxfordshire wywołała wielkie kontrowersje. Trudno się dziwić, ponieważ właściciel posesji zakazywał na niej wstępu psom, dzieciom, wędkarzom z Polski i Europy wschodniej. Portal BBC poinformował, że napis został usunięty, ponieważ właściciel dostawał groźby pod adresem swojej rodziny.
Kilka dni temu na portalu wMeritum.pl informowaliśmy o sprawie kontrowersyjnego napisu na terenie łowiska w Oxfordshire (wielka Brytania). Właściciel – Billy Evans – ustawił tabliczkę zakazującą wstępu pojazdom, psom, dzieciom i wędkarzom z Polski i Europy wschodniej.
Portal BBC informuje, że właściciel łowiska zdecydował się po latach usunąć napis. Evans dał do zrozumienia, że został do tego zmuszony, ponieważ po nagłośnieniu sprawy przez media (głównie polskie i brytyjskie) pod adresem jego rodziny pojawiło się wiele gróźb.
Czytaj także: Ustawił tabliczkę z zakazem wstępu dla psów, dzieci i… Polaków. Brytyjczyk może mieć kłopoty [WIDEO]
„Usunąłem znak, ponieważ grożono mojej rodzinie” – powiedział Evans, dodając, że może również „całkowicie zamknąć łowisko”. Okazuje się, że właściciel zmienił również stosunek do osób innej narodowości. Wcześniej uważał, że „wszyscy ludzie ze Wschodu to złodzieje„, teraz skorygował stanowisko: „Nie toleruję złodziei, niezależnie od pochodzenia” – przyznał w rozmowie z portalem.
Spór trwał od lat
Przypomnijmy, że od 2009 roku w sprawie dyskryminacji interweniowali przedstawiciele Polonii z Oxfordu, właściciel dał im do zrozumienia, że nie zamierza nikogo słuchać. Podobnie zakończyła się interwencja polskiej ambasady.
Przełom nastąpił dopiero w kwietniu 2017 roku, kiedy to dwóch mężczyzn z Rumunii poprosiło Radka Papiewskiego o pomoc w walce z właścicielem kontrowersyjnej tabliczki. 35-letni Polak, który prowadzi projekt integrujący wędkarzy z różnych państw, kiedy poznał szczegóły postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.
Najpierw zadzwonił do właściciela łowiska. Niestety, mężczyzna powiedział, że „wszyscy ludzie pochodzący ze Wschodu to złodzieje” i rozłączył się. Polak nie poddał się i poinformował o tabliczce policję.
Funkcjonariusze przesłuchali właściciela łowiska, jednak nawet podczas kontaktu z nimi mężczyzna nie chciał się zgodzić na usunięcie napisu. Kiedy funkcjonariusze prosili go o wyjaśnienie, powiedział, że osoby z Europy Wschodniej ukradły mu karpie. Jednak nie zgłosił incydentu na policję.
Jako, że właściciel łowiska nie naruszył prawa karnego, jedyną szansą pozostawała sprawa cywilna. Papiewski zdecydował się pozwać Evansa. W tym czasie rozpoczął zbiórkę publiczną, dzięki której chciał zebrać fundusze, które pokryłyby koszty procesu.
Media nagłaśniają konflikt
O sprawie dowiedziały się najpierw brytyjskie, a następnie polskie media, które nagłośniły temat. Dzięki temu pojawiły się dodatkowe wpłaty.
Teraz, w kontekście deklaracji właściciela łowiska głos zabrał Papiewski: „To zdecydowanie duży krok we właściwym kierunku i teraz czekamy na jakieś pisemne oświadczenie dotyczące zmian w polityce łowiska”.
Wobec usunięcia tabliczki przez właściciela, Polak zapowiada, że przedstawi szczegółowe informacje o rozwoju sprawy na początku 2018 roku.