Na terenie łowiska znajdującego się w hrabstwie Oxfordshire od 2009 roku znajduje się tabliczka, która zakazuje wstępu psom, dzieciom, wędkarzom z Polski i Europy Wschodniej. Mimo, że w sprawie interweniowała nawet ambasada, nic nie pomagało. Teraz może się to zmienić, ponieważ właściciela posesji postanowił pozwać Radek Papiewski.
Właściciel łowiska w Oxfordshire ustawił na prywatnym terenie tabliczkę, której treść wywołuje wielkie kontrowersje. Mężczyzna zakazał wstępu pojazdom, psom, dzieciom i wędkarzom z Polski oraz Europy wschodniej.
W sprawie dyskryminacji interweniowali przedstawiciele Polonii z Oxfordu, niemniej jednak właściciel dał do zrozumienia, że nie zamierza nikogo słuchać. Podobnie zakończyła się interwencja polskiej ambasady.
Czytaj także: Ustawił tabliczkę z zakazem wstępu dla psów, dzieci i… Polaków. Po kilku latach Brytyjczyk nagle usunął napis. Znamy powód
Polak wziął sprawy w swoje ręce
Przełom nastąpił w kwietniu 2017 roku, kiedy to dwóch mężczyzn z Rumunii poprosiło Radka Papiewskiego o pomoc w walce z właścicielem kontrowersyjnej tabliczki. 35-letni Polak, który prowadzi projekt integrujący wędkarzy z różnych państw, kiedy poznał szczegóły postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.
Najpierw zadzwonił do właściciela łowiska. Niestety, mężczyzna powiedział, że „wszyscy ludzie pochodzący ze Wschodu to złodzieje” i rozłączył się. Polak nie poddał się i poinformował o tabliczce policję.
Funkcjonariusze przesłuchali właściciela łowiska, jednak nawet podczas kontaktu z nimi mężczyzna zapowiadał, że nie usunie napisu. Stwierdził, że osoby z Europy Wschodniej ukradły mu karpie. Incydent nie został zgłoszony, ponieważ funkcjonariusze nic o tym nie wiedzieli.
Spór sądowy
Jedyną szansą rozwiązania konfliktu okazała się ścieżka sądowa. Jako, że właściciel łowiska nie naruszył miejscowego prawa karnego, Papiewski zdecydował się na rozwiązanie w drodze procesu cywilnego. Pozwał więc odpowiedzialnego za tabliczkę.
Wtedy jednak okazało się, że koszty z którymi wiąże się proces są dość drogie. Papiewski zdecydował się uruchomić zbiórkę. W ostatnim czasie sprawa została nagłośniona przez media brytyjskie i znalazło się wielu chętnych żeby pomóc. Obecnie do końca zbiórki brakuje ponad 6 tys. funtów. Polak zapewnia, że jeśli wygra proces i sąd zwróci mu koszty, całą sumę przeznaczy na organizacje charytatywne związane z wędkarstwem.
„Moim celem nie są pieniądze czy walka o odszkodowanie, tylko usunięcie tego znaku i przeprosiny. To pewien symbol oporu oraz pokazanie (…), że nie tędy droga i jeżeli wymagają od przyjezdnych postępowania zgodnego z prawem, zasadami i tradycją, to sami powinni tak postępować” – powiedział Papiewski. „To kwestia godności i równości” – dodał.