Rosyjsko – białoruskie manewry Zapad 2017, jakie miały miejsce we wrześniu 2017 roku, wzbudziły niepokój na świecie. Jeszcze przed ich rozpoczęciem przypuszczano, że mogły stanowić symulację ewentualnego ataku Rosji na państwa NATO w Europie.
Przypuszczenia o takiej możliwości wysuwał między innymi niemiecki „Bild”, który powoływał się przy tym na własne źródła. Obawiano się, że Rosja podczas manewrów ćwiczyła możliwość ewentualnego ataku na państwa NATO w Europie, w tym Polskę, państwa bałtyckie, czyli Litwę, Łotwę i Estonię, a także kraje skandynawskie. Do tej pory jednak nie pojawiło się żadne oficjalne potwierdzenie takich przypuszczeń. Aż do teraz.
W jednym z ostatnich wywiadów na temat manewrów Zapad 2018 wypowiedział się dowódca sił zbrojnych Estonii. Stwierdził on, że w trakcie tego wydarzenia symulowano atak nie tylko na państwa bałtyckie. – Powiem to wprost. Podczas ćwiczeń Zapad 2017 Rosja symulowała zakrojony na szeroką skalę atak przeciw NATO. Celem nie były jedynie państwa bałtyckie – przećwiczono manewry od dalekiej Północy do Morza Czarnego. Skala przedsięwzięcia była znacznie większa niż oficjalnie deklarowano – powiedział.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Czytaj także: Wjechał czołgiem do sklepu i… ukradł butelkę wina