Z danych Państwowego Zakładu Higieny wynika, że prawie 272 tysiące osób w Polsce zachorowało na grypę w okresie od 8 do 15 lutego. Cztery przypadki z nich zakończyły się śmiercią. Mimo, że w naszym kraju sytuacja jest poważna, to jednak o wiele większy problem mają Czesi, gdzie tej zimy w wyniku grypy zmarło 33 osoby.
Poziom zachorowalności na grypę w Polsce jest nadal wysoki. Potwierdzają to dane Państwowego Zakładu Higieny, z których wynika, że tylko w okresie od 8 do 15 lutego odnotowano ponad 272 tys. przypadków zachorowań.
Najwięcej przypadków zanotowano w województwie mazowieckim, gdzie we wspomnianym okresie zachorowało aż 46 tys. osób. Niewiele lepsza jest sytuacja w województwach małopolskim, wielkopolskim i pomorskim.
Czytaj także: Europa zmaga się z falą zachorowań na grypę. Kolejne państwa informują o niepokojących statystykach
Dane wskazują, że najbardziej narażone na zarażenie są dzieci. Właśnie wśród najmłodszych (do 4 roku życia) odnotowuje się najwięcej zachorowań. Kolejną grupą zwiększonego ryzyka są osoby starsze.
Prof. Lidia Brydak z Zakładu Wirusologii PZH w rozmowie z RMF FM uspokaja, że Polsce nie grozi pandemia.
Dobra wiadomość jest taka, że większość potwierdzonych przypadków grypy spowodował wirus typu B – mniej podatny na mutacje, który nie jest w stanie wywołać pandemii. Z drugiej strony pod względem szczepień wciąż zajmujemy ostatnie miejsce w Europie – mówi Brydak.
Epidemia w Czechach
Tymczasem o wiele gorzej wyglądają statystyki u jednego z naszych sąsiadów. W Czechach z powodu grypy zmarło już 33 osoby. Wśród nich najwięcej było osób starszych, które zmagały się z dodatkowymi schorzeniami (m.in. cukrzycą, czy problemami z sercem).
O tym, że sytuacja jest poważna świadczy fakt ogłoszenia epidemii przez władze. Specjaliści ubolewają, że niewielu obywateli decyduje się na szczepienia przeciw grypie, a mogłoby to zminimalizować liczbę zachorowań i – przede wszystkim – ograniczyć groźne powikłania, które często doprowadzają do śmierci.