Zbigniew Godlewski jest symbolem wydarzeń z grudnia 1970 roku. Wówczas to, na całym wybrzeżu dochodziło do strajków robotników. Polacy po raz kolejny w swej historii podnosili się z kolan, lecz jeszcze nie dane było im odzyskać niepodległość. Władza ludowa twardo trzymała się raz zdobytej władzy, więc musiały paść ofiary…
Zbigniew Godlewski urodził się 3 sierpnia 1952 w Zielonej Górze. Jego ojciec Eugeniusz był wojskowym, więc często zmieniał miejsce zamieszkania. Kilka miesięcy przed wydarzeniami grudniowymi Zbyszek zatrudnił się w Stoczni Gdyńskiej im. Komuny Paryskiej, tuż po tym jak ukończył szkołę zawodową w Elblągu. 16 grudnia 1970 roku udał się do Gdańska wraz ze znajomymi by wziąć udział w manifestacjach i strajku. Tego samego dnia napisał do rodziców krótki list:
Kochani Rodzice, byłem dzisiaj w Gdańsku. Wszystko widziałem. Nie martwcie się… Zbyszek.
Zdjęcie portretowe Zbigniewa Godlewskiego znajdujące się na jego grobie.
Niestety nie zdążył go wysłać. 17 grudnia 1970 około godziny 9:00 Zbigniew Godlewski zginął przeszyty serią z karabinu maszynowego. Jego Ojciec twierdził na podstawie oględzin swetra, który tego dnia syn miał na sobie, że dwa strzały trafiły w brzuch, a jeden w klatkę piersiową. Do tej zbrodni doszło w okolicy przystanku Szybkiej Kolei Miejskiej Gdynia Stocznia. Robotnicy będący w pobliżu postanowili zanieść zwłoki poległego bohatera przed Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Gdyni. Wyrwali drzwi z pobliskiej miejskiej toalety i ułożyli na nich martwego Godlewskiego. Ruszyli ulicą Świętojańską w kierunku centrum. W czasie tego tragicznego pochodu latające nad miastem helikoptery zrzucały w demonstrantów granaty z gazem łzawiącym i petardy. Robotnicy zatrzymali się przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa, w którym otrzymali krzyż i kwiaty. Na czele pochodu prócz Zbyszka Godlewskiego, niesiono również biało-czerwony sztandar. Po dotarciu do prezydium, z budynku wyszedł komandor Adam Kunert. Stwierdził on zgon Godlewskiego.
18 grudnia 1970 przyjaciel Zbyszka wysłał do jego rodziców krótką depeszę:
Zbyszek nie żyje.
Kazimierz Podowski
Następnego dnia Eugeniusz i Izabela Godlewscy przybyli do Trójmiasta by odnaleźć ciało syna. Nie pozwolono jednak im go zobaczyć, zwrócono jedynie zakrwawione ubranie, które potem ojciec Zbyszka spalił. 20 grudnia wieczorem do Godlewskich przyjechali ludzie z Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku i poinformowali, że tego samego dnia odbędzie się pogrzeb ich syna. Ten faktycznie się odbył około godziny 23:00 na cmentarzu przy katedrze oliwskiej. W ceremonii brała udział jedynie najbliższa rodzi i część znajomych. Po cmentarzu i w jego okolicy kręciło się wielu funkcjonariuszu milicji i SB. Dopiero w marcu 1971 roku zwłoki Zbigniewa Godlewskiego zostały ekshumowane, a następnie pochowane na cmentarzu w Elblągu.
Demonstracje Grudnia 1970 w Gdyni: Ciało Zbyszka Godlewskiego niesione przez demonstrantów. Autor- Edmund Pepliński.
Edmund Pepliński wykonał słynne zdjęcie z okna swojego mieszkania na którym widać jak robotnicy niosą na drzwiach zwłoki poległego bohatera. Tak wspomina tamte chwile:
(…) W późniejszych godzinach, około godziny 10, szedł następny pochód. Ten z chłopcem na drzwiach. Niesiono przed nim pokrwawioną biało-czerwoną flagę, długą tak, że sięgała w poprzek od chodnika do chodnika. Na zdjęciu jej nie widać, bo niesiono ją kilkanaście metrów z przodu, a ja czekałem na ten zasadniczy moment, żeby chłopca mieć na pierwszym planie. Jak się dobrze zdjęciu przyjrzeć, widać też, że między stopami umieszczony jest krzyż. Zrobiłem to zdjęcie i wychyliwszy się przez okno, obserwowałem. Na rogu Świętojańskiej i Kilińskiego uformowała się milicyjna zapora. Były tam gaziki, które stały tyłem do maszerującego tłumu, wystawiając w kierunku pochodu działka z wyrzutniami granatników. Gaziki jechały do tyłu, w stronę nadchodzących. Teraz nastąpiła scena, jakby specjalnie przygotowana dla filmu: gdy pierwsze granaty wybuchły, powstały obłoki dymu, za którymi szli milicjanci z wielkimi, krzyżackimi tarczami i nacierali na tłum. Dym przysłonił mi widoczność. Kiedy opadł, zobaczyłem, że drzwi z chłopcem leżą na jezdni. Po chwili robotnicy podnieśli je znowu i ponieśli dalej (…)
Przekazywane z rąk do rąk odbitki zdjęcia wykonanego przez pana Edmunda zainspirowały inżyniera Krzysztofa Dowgiałło do napisania Ballady o Janku Wiśniewskim. Nie użył w niej prawdziwego imienia i nazwiska poległego bohatera, ponieważ po prosu ich nie znał. Od tego czasu Janek Wiśniewski stał się symbolem grudniowego oporu.
Lech Kaczyński w 2008 roku odznaczył pośmiertnie Zbigniewa Godlewskiego Złotym Krzyżem Zasługi. Po upadku komunizmu Zbigniew Godlewski jako Janek Wiśniewski stał się patronem ulicy w Gdyni w pobliżu miejsca swojej śmierci. Również w Gdańsku znajduje się droga nosząca jego imię.
fot. wikimedia i Grafika Patriotyczna