W październiku tego roku w Watykanie odbyło się spotkanie rodzin z papieżem Franciszkiem. W audiencji wzięło udział ponad 100 tysięcy osób, które przybyły na plac Św. Piotra z całego świata w celu wspólnej modlitwy i wysłuchaniu przemówienia biskupa Rzymu i głowy Kościoła Katolickiego do zgromadzonych. Podczas kazania papież wymieniając zagrożenia towarzyszące współczesnemu człowiekowi i jego rodzinie wskazał między innymi na problem „kultury prowizoryczności”, która jego zdaniem „kroi nam życie na kawałki” i jest aspektem dominującym na obecnej drodze życiowej wielu ludzi. W poniższym tekście spróbuję w sposób prosty i zrozumiały zdefiniować pojęcie kultury prowizoryczności oraz przedstawić zagrożenia, jakie stanowi ona dla jednostki ludzkiej i jej integralności z rodziną i społeczeństwem.
Aby móc w pełni rozwinąć to zagadnienie, trzeba przez chwilę pochylić się nad istotą ludzkiej egzystencji w bardzo ogólnym i pobieżnym jej wymiarze. Człowiek zarówno jako jednostka indywidualna żyjąca własnym życiem oraz kierująca się własnymi popędami, jak i znajdująca się w pewnej zbiorowości, posiada swoje własne indywidualne sfery sacrum i profanum. Poprzez sferę sacrum należy rozumieć szeroko pojęty wymiar duchowy jednostki ludzkiej, a ponadto życie wewnętrzne, umysłowe i pracę intelektualną. Za profanum uznaje się cielesność jednostki, jej wymiar fizyczny odbijający się jako projekcja codziennego materialnego istnienia. Duchowość i cielesność człowieka powinny pozostawać we względnej równowadze. W przypadku dominacji jednej z nich kosztem drugiej, człowiek traci tę równowagę, co w konsekwencji prowadzi do destabilizacji jego życia. W skrajnych przypadkach człowiek cierpiący na „przerost” jednej ze swych sfer przy jednoczesnej „redukcji” drugiej, cierpi na zaburzenia objawiające się np. występowaniem objawów depresyjno-lękowych. Podany przykład jest jedynie dużym uproszczeniem bardzo szerokiego i jeszcze nie do końca przebadanego zagadnienia z zakresu nauk psychologiczno-społecznych. Moim celem jest jedynie wprowadzenie pewnego zarysu problematyki, będącego odniesieniem do dalszej części tekstu.
Współczesny człowiek żyje w ciągłym pośpiechu – to człowiek, któremu często brakuje czasu, nie potrafiący do końca skupić uwagi na jednej czynności. Współczesny człowiek żyje wskroś „prowizorycznie”. Zarówno mieszkańcy krajów rozwiniętych, jak i dopiero rozwijających się, w codziennym „wyścigu” dążą do jak najpełniejszego zaspokojenia swoich podstawowych materialistycznych potrzeb. Praca zawodowa, utrzymanie rodzinnego domu i zapewnienie odpowiedniego poziomu życia sobie i najbliższym pochłaniają znaczną część czasu i energii, pozostawiając niewiele z tych zasobów na pozostałe formy aktywności. Człowiek, który nie może lub też nie chce poświęcić potrzebnej ilości czasu i środków na zaspokojenie swojej sfery sacrum szuka szybkiej i wygodnej dla niego alternatywy. Starając się zaspokoić swoje wewnętrzne potrzeby środkami czysto materialnymi, buduje wokół siebie prowizoryczną duchowość i prowizoryczną głębię samego siebie. Próba zastąpienia potrzeb duchowych człowieka np. bliskości, czułości, miłości czy towarzystwa drugiej osoby rzeczami materialnymi (nowy samochód, telewizor czy nowe ubrania) powoduje jedynie czasowe i prowizoryczne ich zaspokojenie. Znamiennym przykładem takich działań jest widoczna w krajach zachodu rosnąca fascynacja religiami orientalnymi, popularnością niektórych sekt destrukcyjnych, fasadową duchowością oferowaną np. przez ruch New Age, czy poszukiwaniem magicznych przedmiotów, run, amuletów i innych fetyszy, rzekomo zapewniających życiową pomyślność czy osobistą ochronę.
Kolejnym problemem jest budowanie kultury prowizoryczności w wymiarze profanum. Tak jak już wcześniej wspomniałem szybkie tempo współczesnego życia powoduje pojawianie się zjawiska prowizoryczności w wykonywaniu codziennych czynności zawodowych i osobistych. Przejawia się to między innymi w swoistym kulcie „prostoty i pośpiechu”, które mają być uniwersalnym antidotum na wszystkie niedomagania otaczającej nas rzeczywistości. W życiu codziennym współczesny człowiek coraz rzadziej przywiązuje uwagę np. do poprawnego stylistycznie i ortograficznie stylu wypowiedzi, wzbogaconego dodatkowo ciekawymi, nacechowanymi obrazowo lub emocjonalnie sformułowaniami. Zamiast tego stosujemy skróty myślowe w miejsce pełnych opisów, emotikony zamiast wyrażania uczuć lub skracamy wyrazy bez zwracania uwagi na dalsze konsekwencje. Tak wykonywane czynności wydają się bez znaczenia, ale świetnie odzwierciedlają kulturę prowizoryczności, w jakiej obecnie żyjemy. Wszystko może być byle jakie i tymczasowe, ważne żeby było szybkie oraz uniwersalne.
Kultura prowizoryczności w sferach sacrum i profanum jest faktem, który dzieje się na naszych oczach. Konsekwencje tego zjawiska zarówno dla jednostki ludzkiej, jak i większej zbiorowości są w dużym stopniu negatywne, a ewentualne korzyści bywają niewspółmiernie małe w stosunku do strat. Prowizoryczność w wymiarze indywidualnym możemy zaobserwować w trzech sytuacjach: a) pracy twórczej lub wtórnej; b) relacjach międzyludzkich; c) postępowaniu w życiu codziennym. Praca twórcza lub wtórna wykonywana w powyższym duchu nigdy do końca nie będzie w pełni efektywna i nie będzie dostarczała wewnętrznej satysfakcji wykonującej ją jednostce. Prowizoryczność wykonywanej pracy wtórnej jest najczęściej równoznaczne z niedokładnością i tandetnością, będącymi konsekwencją pośpiechu. Przy pracy twórczej możemy często zaobserwować zjawisko powielania wcześniejszych utartych schematów bez podejmowania prób wytyczania alternatywnych dróg czy rozwiązań. Szczególnie silne piętno prowizoryczność odcisnęła w relacjach międzyludzkich. Człowiek będący pod wpływem jej presji nie ma czasu lub wręcz nie widzi potrzeby nawiązywania ścisłych relacji z drugim człowiekiem, w skrajności doprowadzając do braku potrzeby wzajemnej komunikacji w ogóle. Taki stan rzeczy utrudnia lub uniemożliwia budowanie trwałych relacji między dwojgiem ludzi na poziomie przyjaźni, stałego związku, małżeństwa czy rodziny. Prowizoryczność życia codziennego jest jakby pochodną dwóch pierwszych wymienionych. W tym przypadku egzystencja człowieka traci głębszy sens i zatracone zostaje poczucie życiowego celu. Podane przeze mnie przykłady są skrajnościami i stanowią co prawda margines otaczającego nas świata, jednak w małym (czasem zupełnie niedostrzegalnym) stopniu stają się coraz częściej nieodłącznym jego elementem.
Długofalowe efekty kultury prowizoryczności przejawiają się problemami, które można by zaliczyć do tzw. chorób cywilizacyjnych. Definicja tego pojęcia jest ogólnie znana, więc nie będę jej tutaj przytaczał. Od siebie pragnę tylko dodać takie elementy jak: zaburzenia psychiczne o różnym nasileniu, zahamowanie lub wręcz regres w indywidualnym rozwoju jednostki, blokada w kontaktach społecznych – odczuwanie lęku lub niechęci z tym związanych. Przyczyny „pielęgnowania i rozwoju” kultury prowizoryczności są bardzo liczne i stanowią one temat na oddzielny tekst. Bez wątpienia ich źródłem jest skrajnie rozumiane pojęcie materializmu, najjaskrawiej przejawiającego się w kulcie niepohamowanej konsumpcji, egotyzmu, nihilizmu i pochwały brutalnej, niczym nieskrępowanej siły.
Podane przykłady oraz rozwinięcia pojęć stanowią moją prywatną opinię i interpretację rzeczywistości. Jedynie posługiwanie się skrajnościami pozwala w sposób wyraźny i jednoznaczny poruszyć istotę problemu ze wszelkimi jego konsekwencjami. Oczywiście „kultura prowizoryczności” stanowi o wiele szerszą problematykę niż to, co jest opisane w tekście. Mam nadzieję, że artykuł rozwiewa część wątpliwości co do rozumienia pojęcia, ale też stanie się dla wielu impulsem do własnych przemyśleń.
Grafika: commons.wikimedia.org