Premier Węgier Viktor Orban nie jest ulubieńcem Brukseli – to wiedzą wszyscy. Ostatnio daleko mu też do Władimira Putina. Karcony przez światowe mocarstwa premier znalazł sobie innych sojuszników – na wschodzie.
Na początku października poprzedniego roku minister gospodarki narodowej Mihaly Varga zapowiedział, że Węgry rozpoczynają nowy etap „otwarcia drzwi na Wschód”. Krótko po tej deklaracji pełnomocnik rządu ds. kontaktów ze Wschodem Peter Szijjarto odwiedził Koreę Południową i Indie. Na Węgrzech gościli też przedstawiciele japońskiego rządu. Najważniejszą oznaką nowej polityki węgierskiej jest jednak wizyta Orbana w Turcji. Węgierskiemu premierowi towarzyszyła ponad setka biznesmenów. W Ankarze odbyło się Turecko-Węgierskie Forum Gospodarcze. Na Forum Orban powiedział, że Węgry mogą stać się dla Turcji ważnym partnerem handlowym i pomostem na drodze do rynków Europy Zachodniej. Zapowiedział też, że tureccy biznesmeni będą zwolnieni z obowiązku wizowego przy wjeździe do Węgier. Turcy odwzajemnili przyjazne sygnały. Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan również ogłosił że Turcja zniesie wizy dla Węgrów.
Kolejnym ważnym punktem nowej polityki wschodniej Węgier jest zacieśnienie stosunków z Azerbejdżanem. Azerbejdżan posiada bogate złoża ropy naftowej i gazu ziemnego, które w dużej ilości eksportuje. Pod koniec listopada do Budapesztu przybył azerski wicepremier Abid Shafirov, który rozmawiał z rządem węgierskim na temat dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych. Orban chce, aby azerski gaz ziemny popłynął na Węgry przez Rumunię. Aby to osiągnąć Orban zaprosił azerskich biznesmenów do współpracy przy projektach inwestycyjnych na Węgrzech. Węgrzy czynią też ważne gesty polityczne w stosunku do Azerbejdżanu sprytnie wykorzystując przy tym konflikt tego kraju z Armenią o Górski Karabach.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Przypomnijmy: Górski Karabach to teren sporny pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem, w większości zamieszkiwany przez Ormian. W latach 20. XX wieku odebrany Ormianom przez bolszewików i przyłączony do Azerbejdżanu. Pod koniec lat 80. ze względu na coraz większą indolencję administracyjną ZSRR, Ormianie wyczuli szansę odzyskania regionu. Spotkało się to z silnym oporem Azerów. Rozejm uzyskano dopiero w 1994 roku. Większość Górskiego Karabachu jest w rękach Ormian. Azerowie nigdy jednak nie pogodzili się z tą stratą. Do dziś na granicy dochodzi do drobnych potyczek. Konflikt wciąż czeka na rozwiązanie. Azerowie i Ormianie żyją obok siebie w ciągłym napięciu.
Jakiś czas temu Węgry wydały Azerbejdżanowi azerskiego żołnierza, który podczas ćwiczeń Partnerstwa dla Pokoju odbywających się nad jeziorem Balaton zabił ormiańskiego wojskowego. Przekazanie żołnierza Azerbejdżanowi zostało oprotestowane przez rząd Armenii. Po ekstradycji do Azerbejdżanu żołnierz został demonstracyjnie odznaczony medalem przez prezydenta Ilhama Alijewa i okrzyknięty bohaterem. W odpowiedzi na ten ruch Armenia zerwała stosunki z Węgrami. Rząd Orbana niewiele sobie z tego robił i niedawno poszedł jeszcze dalej w okazywaniu przyjaźni nadkaspijskiemu państwu. Pod koniec grudnia Ferenc Papcsak, prominentny polityk Fideszu powiedział: Górski Karabach jest integralną częścią Republiki Azerbejdżanu. W 2005 r. Rada Europy przyjęła stanowisko w tej sprawie, podtrzymane w 2010 r. przez Parlament Europejski, który zażądał wycofania armeńskich sił zbrojnych z terytorium okupowanego. Deklaracje te są nadal w mocy. Unia Europejska powinna, wraz ze swymi partnerami, dołożyć wszelkich starań, aby ostatecznie i zgodnie z prawem międzynarodowym rozwiązać ten problem. Azerowie byli bardzo ukontentowani poparciem ich sprawy.
Biorąc pod uwagę te ruchy węgierskiej dyplomacji a także tradycyjnie dobre stosunki azersko-tureckie mamy do czynienia z powstaniem swego rodzaju „trójkąta czarnomorskiego” (chociaż ani Węgry ani Azerbejdżan nad tym morzem nie leżą, pełni ono ważną funkcję dla wszystkich trzech państw). Ta ciekawa konfiguracja może przynieść jej członkom wiele pożytków. Węgrzy wypracowali sobie bardzo dobra sytuację w tym regionie i jeżeli ich polityka zostanie ukoronowana realnymi posunięciami już wkrótce Węgry będą mogli cieszyć się tureckimi inwestycjami i azerskim gazem.
Tym samym Viktor Orban uczyniony dyplomatycznym pariasem Europy znalazł sobie sojuszników, którzy nie będą mu wytykać „łamania praw człowieka” czy „używania praktyk niedemokratycznych”. Węgierski premier pokazał, że europejski rząd może prowadzić politykę zagraniczną poza Brukselą i Moskwą. Warto, aby nasi decydenci też czasem oglądali się w inne kierunki niż tylko na wschód i na zachód.