W niedzielę 26 maja w Polsce odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Nie ma wątpliwości, że będą one szczególnie istotne z perspektywy przyszłości Wspólnoty. Wątpliwości w tej kwestii nie ma przewodniczący europejskich liberałów Guy Verhofstadt.
Wśród polityków działających w Parlamencie Europejskim widać coraz większy podział. Nie sposób nie zauważyć, że coraz większa liczba polityków dąży do znacznych zmian we Wspólnocie, jednak wizje mogą być zupełnie inne. Jedni chcą większej autonomii państw członkowskich, a inni wręcz przeciwnie – większego zjednoczenia w ramach Wspólnoty.
Głos w sprawie zbliżających się wyborów zabrał w rozmowie z „Die Welt” przewodniczący liberałów Guy Verhofstadt. Przyznał on, że widzi nadzieję w trzecim pokoleniu europejskich przywódców, w tym w Emmanuelu Macronie. To oni mieliby doprowadzić do odrodzenia Wspólnoty.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Verhofstadt: Konieczne jest przełamanie stagnacji
Przewodniczący liberałów przyznał, że Unii Europejskiej potrzebne są gruntowne reformy, bo w przeciwnym razie zostanie ona przejęta przez polityków, którzy są jej wrodzy. „Nie chodzi tylko o zablokowanie populistów czy nacjonalistów, ale również o przełamanie obecnego status quo oraz stagnacji, która uniemożliwia Unii debatę o poważnych reformach” – powiedział.
„A jeśli tych reform nie będzie, to za pięć, dziesięć lat już naprawdę przejmą nas przeciwnicy Unii. Wprawdzie zaczęli oni ostatnio opowiadać, że chcą ją zmienić od środka, a nie niszczyć, ale na to samo wychodzi, bo odwrót od integracji to niszczenie UE” – dodał.
Nacjonalizm i populizm to efekt mediów społecznościowych?
Guy Verhofstadt ostro zaatakował również media społecznościowe. Jego zdaniem, jest to miejsce propagowania negatywnych postaw. „To media społecznościowe, które są wykorzystywane do nadużyć politycznych i wyborczych. To nieprostowane kłamstwa, język nienawiści, inne manipulacje, dla których zwalczania np. Facebook zrobił bardzo niewiele. A skoro samoregulacja nie działa, my musimy nad tym pomyśleć” – powiedział.
Polityk dodał, że przywódcy europejscy nie mają obecnie odwagi, by przeciwstawić się populistom. „Drugi powód to brak odwagi przywódców, by konfrontować się z populistami albo przeciwnikami demokracji liberalnej. W Europejskiej Partii Ludowej dopiero teraz zaczęła się rozmowa o Viktorze Orbanie, bo swą akcją plakatową zaatakował Jeana-Claude’a Junckera. A co było, gdy już dawno atakował George’a Sorosa, autorkę europarlamentarnych raportów o Węgrzech Judith Sargentini albo mnie? Nic, bojaźliwie trzymali nad nim parasol” – mówił.
Czytaj także: Kukiz: „Jakubiakowi nigdy nie było z nami do końca po drodze”
Źr.: SejmLog