Eksperci uważają, że złożone przez sąd w Gdańsku pytania prejudycjalne do TSUE nie powinny wydłużyć tysięcy rozpoczętych spraw w całym kraju. Jak podkreślają, rozstrzygnięcie ich nie zależy od stanowiska Trybunału wobec ww. wystąpienia. Niedozwolony charakter klauzul przeliczeniowych jest już utrwalony w orzecznictwie. Niemniej można zaobserwować, że prawnicy bankowi posługują się wskazanymi pytaniami, żeby wydłużać rozpoczęte procesy. Znawcy tematu uspokajają jednak, że postępowanie może zostać zawieszone tylko na zgodny wniosek stron. Ich zdaniem, frankowicze raczej prędzej przestaną spłacać swoje zobowiązania, niż się na to zgodzą. A to może postawić banki w dość trudnej sytuacji.
Sprawy się wydłużą?
W ostatnim czasie wielu ekspertów specjalizujących się w sprawach frankowych twierdziło w mediach, że złożone przez Sąd Okręgowy w Gdańsku pytania prejudycjalne do TSUE brzmią jak tezy forsowane w procesach przez banki. Z kolei Związek Banków Polskich podkreślał, że decyzję o zadaniu ich podjął sąd.
– Pytania sugerują, że nieuczciwość umów dawnego GE Money Banku dot. tylko wysokości marży, uzyskiwanej na kursach stosowanych do przeliczeń zobowiązań z umowy kredytu, a nie całego mechanizmu indeksacji. Ponadto sąd pyta, czy aneks, który kilka lat później sprecyzował zasady ustalania tych kursów, uzdrawia poprzednie nieprawidłowości, a więc umowa nie może być już kwestionowana. To wszystko są tezy banków – mówi adwokat dr Jacek Czabański.
Jak stwierdza radca prawny Barbara Garlacz, pytania są zbieżne z twierdzeniami banków. Dotykają bowiem generalnych kwestii a nie konkretnych okoliczności. Zaskakujące jest też m.in. opieranie się wprost na art. 358 k.c. i art 156 (1) k.p.c. Na to dokładnie powoływał się mBank w swoich propozycjach pytań do TSUE w innej sprawie, toczącej się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. W jej opinii, Prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku powinien podjąć się wyjaśnienia kwestii powstania ww. pytań.
– Obecnie prawnicy bankowi posługują się pytaniami Sądu Okręgowego w Gdańsku, żeby wnioskować o zawieszanie innych procesów, w tym przeciwko pozostałym bankom. Istnieje więc zagrożenie, że część sądów będzie odraczać postępowania do czasu udzielenia odpowiedzi przez TSUE – ostrzega dr Czabański.
Z kolei adwokat Jakub Bartosiak z Kancelarii MBM Legal zapewnia, że sprawy nie ulegają zawieszeniu automatycznie. Każdy sędzia samodzielnie decyduje o tym, czy jego rozstrzygnięcie zależy od wyniku postępowania toczącego się przed TSUE. W opinii mec. Bartosiaka, dotychczasowe orzecznictwo jest raczej jednoznaczne. Niedozwolony charakter klauzul przeliczeniowych jest już przesądzony. Nie trzeba więc czekać na kolejne wyroki, potwierdzające to, co już przecież wiadomo.
– Z pewnością zadane przez sąd pytania będą stanowiły dla banków kolejny pretekst do tego, aby przedłużać, utrudniać czy wręcz próbować zniweczyć dochodzenie przez klientów ich słusznych praw. Wydźwięk ww. wystąpienia jest jednoznacznie probankowy. Jednak należy pamiętać, że sądy orzekające w sprawach CHF nie są w żaden sposób zobligowane do zawieszania postępowania z uwagi na zadane przez SO w Gdańsku pytania prejudycjalne. Trzeba mieć również na uwadze art. 178 k.p.c. Stanowi on, że sąd może zawiesić postępowanie na zgodny wniosek stron. Takiego zaś wniosku kredytobiorcy na pewno nie będą składać ani popierać – uspokaja adwokat Jacek Sosnowski.
Banki bez zysku
Dr Czabański wyjaśnia, że w interesie banków jest przedłużanie postępowań sądowych, bo w ich trakcie kredytobiorcy ciągle płacą znacznie zawyżone kwoty rat spłaty kredytu. Dlatego pełnomocnicy kredytodawców już składają wnioski do sądów, aby specjalnie wydłużać trwające sprawy. Według prawników z Kancelarii MBM Legal, niewykluczone jest, że wskutek tego większa liczba klientów zaprzestanie spłacania swoich zobowiązań. W przypadku masowych działań to może postawić banki w trudnej sytuacji. Zatem w ostatecznym rozrachunku przeciąganie procesów im się zwyczajnie nie opłaca.
– Dążenie banków do tego, aby przedłużać sprawy w efekcie odwróci się przeciwko nim. Klienci przestaną spłacać raty. Takie decyzje są już podejmowane. W mojej opinii, będzie ich coraz więcej. Komisja Europejska w jednym ze swoich stanowisk wskazała, że z uwagi na długotrwałe procesy sądowe, konsumenci powinni mieć możliwość uchylenia się w spełnieniu świadczeń opartych na nieuczciwych warunkach jeszcze przed wydaniem wyroku – podkreśla radca prawny Garlacz.
Z kolei adwokat Jacek Mikołajonek z Kancelarii MBM Legal przypomina sytuację, która kilka lat temu dotyczyła tzw. „polisolokat”. Wówczas pytania prawne były kierowane do Sądu Najwyższego i wiele spraw zostało zawieszonych. Jednak po kolejnych rozstrzygnięciach, korzystnych dla konsumentów, postępowania znacznie przyspieszyły. Obecnie tego typu sprawy są rozstrzygane już na pierwszej rozprawie. I tak też może być w przypadku kredytów frankowych.
– Gdyby pełnomocnik banku podniósł argument, że Sąd Okręgowy w Gdańsku zadał pytania prejudycjalne, kredytobiorca powinien zaznaczyć, że dotyczą one wyłącznie specyficznej konstrukcji umowy dawnego GE Money Banku. Ponadto poruszone w nich kwestie były już przedmiotem wykładni TSUE w szeregu innych orzeczeń – radzi dr Czabański.
Zdaniem Jakuba Bartosiaka, prawna ocena zobowiązań kredytowych nie wymaga oczekiwania na rozstrzygnięcie kolejnych postępowań przed TSUE. W przypadku ustalenia przez sąd nieważności umowy, jest ona za taką uznawana od momentu jej zawarcia. Zatem zagadnienia, jakie zostały przedstawione w pytaniach prawnych, nie będą miały znaczenia. Jeśli zaś sąd stwierdza nieważność, na podstawie przepisów wprost przewidujących takie rozwiązanie, umowa przestaje być ważna w momencie uprawomocnienia się wyroku.
– Zawieszenie postępowania w sytuacji, gdy rozstrzygnięcie sprawy zależy od wyniku postępowania toczącego się przed TSUE, de facto dotyczy tylko sądu, który zadał przedmiotowe pytania. Rozstrzygnięcie tysięcy spraw zawisłych w całym kraju nie zależy od stanowiska Trybunału w odniesieniu do wystąpienia SO w Gdańsku. Miejmy więc nadzieję, odwołując się też do zdrowego rozsądku, że w większości sądy nie skorzystają z tej alternatywy. Niemniej kredytobiorcy powinni pamiętać o tym, że na postanowienie o zawieszeniu postępowania przysługuje zażalenie do sądu drugiej instancji. Nie jest więc ono ostateczne – zaznacza mec. Sosnowski.
W ocenie Barbary Garlacz, procedowanie w powyższym zakresie może potrwać w TSUE od 1,5 roku do nawet 2 lat. Wcześniej należy spodziewać się opinii Rzecznika Generalnego. Klienci banków powinni zatem składać pozwy, bo do tego czasu sprawy sądowe nabiorą tempa. Ukształtowanie się linii orzeczniczej zajmie ok. 2-3 lata. W tym czasie banki mogą zacząć poważnie rozważać ugody z tymi, którzy pójdą do sądów.
Czytaj także: AGH otwiera Browar Górniczo-Hutniczy
Źr.: Materiały prasowe