Były sekretarz stanu USA Henry Kissinger komentował wojnę Rosji z Ukrainą. Amerykanin zasugerował, że Kijów chcąc osiągnąć pokój powinien być gotowy do ustępstw. O co dokładnie chodzi?
98-letni Henry Kissinger był jednym z gości w Davos. Były sekretarz stanu USA za czasów Richarda Nixona i Geralnda Forda podzielił się opinia ws. aktualnej sytuacji międzynarodowej. 98-latek przekonuje, że Zachód nie powinien zapominać o europejskim układzie sił.
W tym kontekście nawiązał do inwazji Rosji i trwającej od lutego wojnie na terytorium Ukrainy. Zdaniem byłego sekretarza stanu USA, zachodni politycy powinni wpływać na Kijów, aby władze tego kraju zaakceptowały pewne ustępstwa.
– Negocjacje muszą się rozpocząć w ciągu najbliższych dwóch miesięcy, zanim doprowadzą do wstrząsów i napięć, których nie da się łatwo przezwyciężyć – oświadczył 98-latek.
W jego opinii przekroczenie tej granicy będzie oznaczało wojnę przeciwko samej Rosji. – Kontynuowanie wojny po przekroczeniu tego punktu nie będzie dotyczyło wolności Ukrainy, lecz nowej wojny przeciwko samej Rosji – powiedział.
Kissinger stwierdził, że Rosja i Ukraina powinny powrócić do granic sprzed wybuchu wojny. Zachodni komentatorzy odczytali to, jako wezwanie Kijowa do ustępstw terytorialnych. Bowiem jeszcze przed wybuchem inwazji, Rosja zajęła Krym, ponadto problematyczny był status wschodniego Donbasu.
Na słowa Kissingera zareagował prezydencki minister Paweł Szrot. „Z całym szacunkiem dla 98-letniego staruszka. Można być geniuszem dyplomacji i czarnoksiężnikiem relacji międzynarodowych, ale ostateczny efekt roszad, wolt i manewrów jest taki że Wietnam Płn. wkracza do Sajgonu, a USA są w sojuszu z Czerwonymi Khmerami i Pol Potem” – stwierdził.