Ile będzie kosztował chleb? To pytanie w obliczu rosnących cen zadaje sobie wielu z nas. Dodatkowym niepokojącym faktem jest to, że tego produktu, w przeciwieństwie do cukru, na zapas raczej nie kupimy.
Rosną ceny wielu produktów, szaleje inflacja. Pandemia, a następnie wojna na Ukrainie i tąpnięcie światowej gospodarki odbijają się na życiu zwykłych ludzi. Wielu z nas z niepokojem zagląda do portfela i sprawdza, ile zostało „do pierwszego”.
Szczególny niepokój budzą w nas rosnące ceny produktów spożywczych. Ostatnio w sieci popularne jest pytanie „Ile będzie kosztował chleb?”. Czy produkt, który kupuje w zasadzie każdy Polak znacząco podrożeje?
Ostatnio głos w tej sprawie zabrał w rozmowie z „DGP” wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk. Zapytano go wprost o to, czy chleb będzie kosztował na jesieni po 10 złotych.
Ile będzie kosztował chleb?
Kowalczyk został zapytany o to, czy cena chleba poszybuje w górę i ostatecznie zatrzyma się na kwocie 10 złotych. Minister postanowił uspokoić Polaków, że coś takiego nam nie grozi. Przyznał jednak, że chleb podrożeje.
– Nie będzie chleba po 10 zł na jesieni. Mogą być ruchy cenowe rzędu 20– 30 proc., to nie jest mało, ale jednak to nie jest ponad dwa razy drożej – powiedział przedstawiciel rządu Mateusza Morawieckiego.
Na pytanie „Ile będzie kosztował chleb?” postanowił odpowiedzieć również Romuald Tański, prezes Warmińsko-Mazurskiej Izby Rolniczej, z którym porozmawiali dziennikarze „Gazety Olsztyńskiej”. On uważa z kolei, że ten produkt podrożeje o 20 proc. – Dlatego radzę wszystkim, którzy mają, gdzie przechować zboże, by je na razie trzymali. Tym bardziej że ukraińskie zboże nie trafia tam, gdzie powinno trafić. Firmy paszowe, inni gracze zatrzymali tę pszenicę, skupili – powiedział.
Wiadomo również, że na cenę chleba docelowo wpływ będzie miała np. cena mąki czy energii, które również drożeją. Przedstawiciele piekarni wskazują także, iż w górę idą ceny drożdży czy też soli.