Jodek potasu w formie tabletek rozesłano do placówek Państwowej Straży Pożarnej w całej Polsce. Rząd w ten sposób reaguje na walki w okolicach elektrowni atomowych na Ukrainie. Jednocześnie eksperci uspokajają, że w naszym kraju nie występuje obecnie zagrożenie radiacyjne, także po wycieku w niemieckiej elektrowni jądrowej.
Jodek potasu trafił w ubiegłym tygodniu do placówek Państwowej Straży Pożarnej w całej Polsce. Przedstawiciele MSWiA cytowani przez Polsat News zapewniają, że to standardowa procedura. W tym przypadku zastosowano ją na wypadek ewentualnego zagrożenia radiacyjnego.
Ministerstwo przyznało jednak, że jodek potasu rozesłano do strażaków „w ramach działań z zakresu zarządzania kryzysowego i ochrony ludności, w związku z informacjami medialnymi dotyczącymi walk w rejonie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej”.
Czytaj także: Przyjaciel Putina grozi atakiem nuklearnym. Wskazał dwa państwa
„Nasze działania są wyprzedzające i zapobiegające. Nic nie wskazuje na to, by te tabletki musiały zostać użyte” – powiedział w Polsat News wiceminister SWiA Błażej Poboży. „Jesteśmy przygotowani na to, aby każdy obywatel, który będzie potrzebował takiej tabletki, będzie mógł ją przyjąć” – zapewnił. „Jedna tabletka zawiera 50 miligramów jodku potasu. Dorośli – w razie potrzeby – zażyją dwie” – wyjaśnił.
Czytaj także: Wyciek w elektrowni jądrowej w Niemczech!
Urzędnicy uspokajają, że obecnie w Polsce nie występuje zagrożenie radiacyjne ani skażenia radioaktywnego. „Sytuacja jest na bieżąco monitorowana przez Państwową Agencję Atomistyki” – przekazało ministerstwo.
Źr. Polsat News