Ekipa kanału History Channel przygotowywała program historyczny pt. „Trójką Bermudzki: Przeklęte Wody”. W tym celu nurkowie zeszli na dno oceanu w pobliżu Florydy. Spodziewali się tam znaleźć wrak samolotu z okresu II wojny światowej. Na dnie czekało jednak na nich dużo bardziej niezwykłe znalezisko.
Początkowo badacze nie wiedzieli, z czym mają do czynienia. Na dnie znaleźli bowiem obiekty, których przeznaczenia nie potrafili zinterpretować. W końcu postanowili zwrócić się do NASA, a ta potwierdziła, że to… szczątki wahadłowca Challenger. Odnalezione obiekty stanowią dokładnie segment osłony termicznej, znajdującej się w stożku nosowym wahadłowca.
Prom kosmiczny Challenger wystartował 28 stycznia 1986 r., ale zaledwie w 73 sekundzie misji STS-51-L, na wysokości 9 mil. Katastrofa okazała się wyjątkowo tragiczna, bo w jej efekcie siedmiu członków załogi poniosło śmierć. Za przyczynę katastrofy uznano uszkodzenia pierścienia uszczelniającego w silniku prawej dodatkowej rakiety na paliwo stałe.
Przedstawiciele NASA potwierdzili znalezisko i przyznali, że to pierwsze odnalezione szczątki wahadłowca Challenger od 25 lat. Od chwili katastrofy znaleziono dotąd zaledwie 47 proc. całej maszyny.
„Chociaż minęło prawie 37 lat od dnia, w którym siedmioro odważnych odkrywców straciło życie na pokładzie Challengera, ta tragedia na zawsze pozostanie w zbiorowej pamięci naszego kraju. Dla milionów na całym świecie, wliczając w to mnie, wydaje się, że 28 stycznia 1986 roku był zaledwie wczoraj. To odkrycie daje nam możliwość ponownego zatrzymania się, by podnieść spuściznę siedmiu pionierów, których straciliśmy oraz zastanowić się, w jaki sposób ta katastrofa nas zmieniła” — powiedział na temat znaleziska Bill Nelson z NASA (Daily Mail).
Znaleziska dokonano w ramach przygotowań do filmu dokumentalnego „Trójkąt Bermudzki: Przeklęte wody”. Premierę zaplanowano na 22 listopada tego roku.
Źr. o2.pl; twitter