Unia Europejska ma się wytyczać główne kierunki, a nie zajmować się drobnicą – twierdzi Zbigniew Wysocki, kandydat do Parlamentu Europejskiego z okręgu pomorskiego
Dokończ zdanie: Gdybym był posłem do Parlamentu Europejskiego…
To zajmowałbym się promowaniem idei wolności wspólnej Europy na zasadzie consensusu, a nie na zasadzie narzucania przez większe państwa roli w Europie państwom mniejszym.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Zapytam Cię jak typowy wyborca: Co będę z tego miał?
Idea, którą kieruję się ja i moja partia polega na tym że nic nie zabieramy, ale też nic nie dajemy, więc staramy się być neutralni. Tak więc będziesz miał to, że nie będziesz okradany przez państwo.
Interesujące, a co będzie z tego miało Pomorze, region z którego kandydujesz? Jakieś dotacje?
Nie, jestem przeciwnikiem dotacji unijnych i bardziej skupiłbym się na deregulacji, pomniejszeniu biurokratycznej roli Unii Europejskiej, w związku z tym także na obniżeniu składki członkowskiej, abyśmy wprawdzie mniej z Unii dostawali, ale też mniej płacili. To jest ostatni pięcioletni budżet w którym dostajemy tak dużo, więc jest to dobry moment żeby zacząć dążyć do tego celu.
Gdybyś miał wybór: działanie na rzecz polskiego interesu, na przykład korzystną dla polski rezolucją, funduszem, a działaniem na rzecz idei: blokujemy to, bo ten fundusz oznacza konieczność podwyższenia podatków w Hiszpanii
Nie można tak wyrokować na poziomie ogółu. To zależy od przypadku i rachunku korzyści i strat. Idee są ważne i trzeba o nie walczyć, natomiast dążenie do pewnych idei nie oznacza że musimy wszystko automatycznie wdrażać… To musi być zaplanowane, tak żeby nie ponieść niepotrzebnych strat. Przykładowo idea sprzedaży ziemi obcokrajowcom. Piękna, wolnorynkowa idea, ale zbyt szybko się na to zgadzamy, bo Polska jest zbyt biednym krajem i dopóki nas nie stać będzie na kupowanie ziemi za granicą nie powinniśmy podejmować takich inicjatyw.
W twoim okręgu kandydują obecni europarlamentarzyści. Mają oni swoje znajomości, kontakty, są doświadczeni w pracy w PE. Nie zadajesz sobie czasem pytania na czym polega twoja wyższość nad nimi?
Pytanie, które trzeba sobie zadać brzmi, czy to że mają doświadczenie to ich plus, czy minus. Jeśli ktoś jest doświadczonym złodziejem, to nie jest to przecież plus. Przede mną jest sporo pracy, przedzierania się w gąszczu unijnych dyrektyw, ale wątpię czy ktokolwiek w Parlamencie Europejskim zna całe prawo unijne. Ludzie zajmują się wybranymi fragmentami. W ramach tych obszarów w których chciałbym działać jestem w stanie szybko zapoznać się z potrzebnymi dokumentami i przyswoić sobie potrzebną wiedzę. Brak doświadczenia w byciu eurodeputowanym nie powinien w tej chwili stanowić problemu.
A w stosunku do obecnych europosłów?
Moim plusem w stosunku do osób mających doświadczenie jest nowa wizja budowania Europy i tylko osoby o poglądach takich jak ja będą mogły na arenie międzynarodowej zawiązać nowe sojusze, zbierać doświadczenie prowadzące do realizacji tej wizji.
W jakich unijnych komisjach byś się widział?
Interesuje mnie komisja, której istnienie jest dopiero planowane, a mianowicie komisja do wyjaśniania defraudacji w Unii Europejskiej. Pojawiają się pogłoski o zmarnowanych w dziwnych okolicznościach stu trzydziestu miliardach euro. Są to tylko pieniądze, których doliczyła się UE, łatwo więc się domyślić że może być ich znacznie więcej. Liczę na to, że taka komisja w przyszłym roku powstanie i że oprócz wyjaśniania tego typu spraw będzie też przygotowywała nowe procedury zapobiegające takim przypadkom.
Jakich jeszcze?
Drugą jest komisja, którą planuje forsować w Parlamencie Europejskim Nowa Prawica. Jest to komisja deregulacyjna, uszczuplająca prawo unijne. W tej chwili ciąży na nas około dwudziestu tysięcy regulacji, jest to liczba zdecydowanie za wysoka. Unia Europejska ma wytyczać główne kierunki, a nie zajmować drobnicą taką jak słynna krzywizna banana. Te przepisy trzeba wyprostować, one muszą być bardziej transparentne.
Wymieniłeś dwie komisje które prawdopodobnie powstaną i które są skierowane przeciwko UE. A co z komisjami, które już istnieją i które nie są tak eurosceptyczne?
Nie jest możliwe bycie wszędzie. Chciałbym się skoncentrować na tych dwóch komisjach i szukać wsparcia dla ich pracy.
Jakie jest twoje doświadczenie zawodowe, co mogłoby ci pomóc w pracy w Parlamencie Europejskim?
Z wykształcenia jestem inżynierem informatyki, ukończyłem też studia podyplomowe z zakresu zarządzania na Politechnice Gdańskiej. Na co dzień pracuję jako kierownik projektów informatycznych. To są moje umiejętności podstawowe. Tworzenie procedur rozliczania funduszy, dotacji, żeby były one transparentne, to coś podobnego do tego z czym mam na co dzień do czynienia.
Te zdolności przydadzą się do pracy w komisjach, które wcześniej wymieniłeś?
To się okaże. Polityka to nie tylko umiejętności z danego zakresu.
Czasem trzeba będzie negocjować kompromisy, porozumienia z politykami z zupełnie innych frakcji, czy krajów. Jak oceniasz swoje zdolności negocjacyjne?
Samego siebie ciężko jest oceniać (śmiech). Asertywność i zdolność negocjacyjna są jednymi z podstawowych umiejętności które muszę posiadać w moim zawodzie, dlatego nie powinno być z tym problemu.
Co sądzisz o apelu Marka Migalskiego, proponującego żeby wszystkie polskie, prawicowe partie znalazły się w jednej frakcji w Parlamencie Europejskim?
Pomysł oczywiście wydaje się być dobry, ale diabeł tkwi w szczegółach. Ciężko jest wyrokować, bo nie wiadomo jakie to byłyby partie, cele, programy. Nie możemy tego przewidzieć, to się okaże po wyborach.
Rozmawiał Karol Handzel
Fot: Zbigniew Wysocki