O wynikach Eurowyborów, liczeniu głosów, koalicyjnych propozycjach Zbigniewa Ziobry i kilku innych kwestiach, z posłem Prawa i Sprawiedliwości Witoldem Waszczykowskim, rozmawiał Damian Zielińśki. Zapraszamy do lektury!
Damian Zielińśki: Witam! Na samym wstępie chciałbym zapytać o nastroje jakie panują w pańskiej partii po zakończonych niedawno wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jak przyjęliście ten wynik?
Witold Waszczykowski: Nastroje są dobre. Wynik satysfakcjonuje nas, gdyż pozwala podjąć poważną politykę w ramach Europarlamentu. Ma też duże znaczenie dla naszej pozycji w kraju. Dowodzi, iż w obliczu zmasowanego ataku na nas, oraz nie dysponując środkami i instrumentami jak partia rządząca, potrafiliśmy zdobyć taką samą ilość mandatów.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Chociaż w liczbie uzyskanych mandatów do Parlamentu Europejskiego mamy remis, to jednak Platforma Obywatelska minimalnie, ale jednak Was wyprzedziła. To już kolejna z rzędu porażka PiS. Czy opracowujecie jakąś specjalną strategię na przyszłoroczne wybory parlamentarne?
Przedmiotem rywalizacji były mandaty w Europarlamencie. Uzyskaliśmy ich tyle samo, co partia rządząca. Nie dostrzegam więc znamion porażki. Tym bardziej, iż zwiększyliśmy stan posiadania z 15 do 19, a PO straciła aż 6 mandatów. Nasza strategia przynosi więc pozytywne rezultaty.
Czy uważa pan, że głosy były liczone w uczciwy sposób? W Internecie co chwile widzimy nowe nagrania, które – delikatnie mówiąc – budzą wątpliwości co do tego, czy w niektórych komisjach wszystko odbywało się zgodnie z literą prawa. Mówił o tym zresztą Antoni Macierewicz. Jakie jest pana zdanie?
Jak zwykle w takiej sytuacji partia rządząca ma więcej instrumentów oddziaływania propagandowego. Ma możliwość uzyskania np. zewnętrznego wsparcia, lansując jakieś działania międzynarodowe. Taką propagandą wyborczą była inicjatywa dotycząca unii energetycznej, czy rzekome zaangażowanie się rządu w sprawy ukraińskie. To mogło podnieść czasowo poparcie dla strony rządowej. Ujawnione na filmach niezgodne z prawem działania niektórych komisji wyborczych, powinny być natychmiast sprawdzone przez prokuraturę w trybie urzędowym. Praktyki takie i podobne, np. sprawa głosów nieważnych, zostaną spisane przez PiS i przekazane wymiarowi sprawiedliwości.
Pomijając aspekt liczenia głosów, panu nie udało się jednak uzyskać mandatu europosła. Zawód? Czy raczej zwiększona motywacja do pracy w kraju?
Nie liczyłem na mandat. Zdobycie go, było zależne od całego zbiegu sprzyjających okoliczności. Moim zadaniem było mobilizować elektorat łódzki do poparcia naszej listy. Między innymi dzięki mojej pracy, wygraliśmy w naszym okręgu 38 procent do 31 z PO, a ja z trzeciego miejsca przeskoczyłem na drugie.
Pozostając przy temacie Eurowyborów. Media, nie tylko w Polsce, bija na alarm – w Parlamencie Europejskim zasiadać będą uniosceptycy! Co pan o tym sądzi? Uważa pan, że Front Narodowy, czy ludzie zjednoczeni wokół postaci Nigela Farage’a, są w stanie wywrócić Unię Europejską do góry nogami?
Nie martwi mnie większa liczba posłów w Europarlamencie, o poglądach odmiennych od dominującego dyskursu. Dotychczasowa debata była zawłaszczona przez euroentuzjastów, a nawet federalistów, domagających się budowy unii politycznej. Ten proces zmierzał w kierunku budowy unii niedemokratycznej, arystokratycznej, kierowanej przez niemiecko-francuski tandem, wspierany przez potężną biurokrację, mianowaną w wyniku przetargów miedzy rządami. Mam nadzieje, że nowy Europarlament poszerzy dyskurs nad przyszłym modelem Unii.
Jest jeszcze zbyt wcześnie, aby cokolwiek przesądzać. Oczekujemy raczej refleksji po stronie partii przegranych. Tłumaczyliśmy przez lata, iż tworzenie małych bytów politycznych wokół PiS, nie służy naszemu środowisku. Mnożenie partii nie powoduje przyrostu poparcia. Polacy premiują raczej konsolidację, a nie podziały. Nasze poglądy sprawdziły się w tych wyborach. Nie liczę na uczciwą refleksję liderów, którzy kierowali się prywatnymi ambicjami. Mam jednak nadzieję, że wielu lokalnych działaczy PJN, SP, partii Gowina, może przyłączyć się do nas przed wyborami samorządowymi.
Zostawmy na moment polską scenę polityczną i przenieśmy się na Ukrainę, z której każdego dnia docierają do nas coraz gorsze wieści. Separatyści nie mają zamiaru się poddawać, wojska ukraińskie również. Czy według pana, triumf w wyborach prezydenckich Petro Poroszenki, daje nadzieję na stabilizację sytuacji za naszą wschodnią granicą?
Poroszenko uzyskał bardzo silny mandat polityczny. Mam nadzieję, że pozwoli to nowemu prezydentowi skonsolidować władzę i aparat państwowy. Szczególnie wszystkie instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo Ukrainy. Mam nadzieję, że w takiej sytuacji uzyska on bezdyskusyjne poparcie świata. Liczę również, że przeszkodzi to Rosji delegitymizować dalej władze ukraińskie.
Ciekawi mnie pana stosunek do niedawnej wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego, dla rosyjskiej agencji RIA Nowosti. Prezes Kongresu Nowej Prawicy stwierdził, że aneksja Krymu była całkowicie naturalna. Jak pan ocenia tę wypowiedź? Jako przejaw realnego spojrzenia, czy raczej jako działanie szkodliwe?
Poza wyrażeniem sprzeciwu wobec takich wypowiedzi, które są niezgodne z polską racją stanu, nie zamierzam wypowiadać się na temat JKM.
Na sam koniec. Zapewne kojarzy pan sytuację z Gorzowa i nieprzyjemne dla Donalda Tuska spotkanie z pewną licealistką. Czy uważa pan, że takie sytuacje mogą być dla premiera pewnym otrzeźwieniem?
Nie liczę na to, że do Tuska można przemawiać moralnością i zasadami. Wręcz odwrotnie. Obawiam się, że dla dalszego utrzymania władzy, Tusk jest gotowy łamać zasady demokracji i wykorzystywać administracyjne instrumenty do walki z opozycją.
Dziękuję za rozmowę!
Fot. facebook.com/WitoldWaszczykowski