Polska wyludnia się w bardzo szybkim tempie. Dane GUS nie były dla nas optymistyczne, jednak według Eurostatu jest nas w Polsce jeszcze mniej.
O rozbieżnościach pomiędzy danymi możemy przeczytać w dzisiejszej „Rzeczpospolitej”. Główny Urząd Statystyczny nie uwzględnia emigracji, która wynika głównie z celów zarobkowych, dlatego podaje liczbę zawyżoną o 2 mln. Takie wnioski można wysunąć z danych Eurostatu, który twierdzi, że w Polsce obecnie mieszka 36,5 mln osób. GUS taką liczbę populacji prognozuje na 2035 rok.
Zniknie sześć największych miast
Czytaj także: Demograficzne samobójstwo Europy
Eksperci uważają, że dane Eurostatu są bardziej wiarygodne. Główny Urząd Statystyczny w swojej prognozie na lata 2014-2050 nie wyraża zaskoczenia sytuacją i przewiduje dalszy ubytek ludności. – Demograficzna wizja kraju, jaka wyłania się z najnowszej prognozy, nie jest zaskoczeniem. Czeka nas dalszy stopniowy ubytek liczby ludności i znaczące zmiany struktury według wieku.
Według prognozy GUS w połowie XXI wieku będzie w naszym kraju żyło tylko 33,9 mln osób, czyli o 4,6 mln mniej niż teraz. Jak czytamy w „Rzeczpospolitej”, by zrozumieć ogrom tego spadku ludności musimy wyobrazić sobie, że znikają mieszkańcy sześciu największych polskich miast: Warszawy, Krakowa, Łodzi, Wrocławia, Poznania i Gdańska.
Jednak tutaj należy przypomnieć, że dane Głównego Urzędu Statystycznego nie uwzględniają emigracji. Dlatego jeśli weźmiemy pod uwagę obliczenia Eurostatu, to w 2050 roku będzie prawie o 7 mln mniej mieszkańców Polski niż obecnie.
Dodatkowo pojawia się problem starzenia społeczeństwa, który ma narastać przez kolejne lata.
– Osoby w wieku 65 lat i więcej będą stanowiły w 2050 r. prawie 1/3 populacji, a ich liczba wzrośnie o 5,4 mln w porównaniu z 2013 r. Z kolei kobiety w wieku rozrodczym w 2050 r. będą stanowiły jedynie 62 proc. stanu z roku wejściowego – prognozuje GUS.
Czytaj także: Tanieją polskie obligacje