Protestujący przeciwko udziałowi profesora Zygmunta Baumana w debacie organizowanej w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu – uniewinnieni. Sąd Rejonowy Wrocław Śródmieście uznał, że uczestniczący w „milczącym proteście” nie złamali prawa.
Konstytucja zapewnia obywatelom prawo do wyrażania swoich poglądów także w miejscach publicznych. I oni skorzystali z tego prawa
– uzasadniła wyrok sędzia Anna Statkiewicz.
Czytaj także: \"Pamiętaj, abyś nie prosiła ich o łaskę!\" - generał August Emil Fieldorf \"Nil\
Sprawa dotyczyła osób związanych ze Stowarzyszeniem Odra-Niemen oraz Młodzieżą Wszechpolską. Obie grupy stały przed budynkiem teatru osobno, a formą protestu były prezentowane przez nich transparenty z przekreślonym sierpem i młotem, banery oraz fotografie z wizerunkami ofiar zabitych w wyniku represji komunistycznych w latach 50-tych.
Prokuratura działała na wniosek wrocławskiej policji, która obwiniła grupy o złamanie art. 50 Kodeksu Wykroczeń, który stanowi „kto nie opuszcza zbiegowiska publicznego na wezwanie właściwego organu, podlega karze aresztu lub grzywny”.
Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieścia uznał, że nie było to zbiegowisko o co od początku zabiegała linia obrony obu organizacji. Obwinieni zeznali, że funkcjonariusze policji uniemożliwili im rozejście się po wezwaniu do zakończenia manifestacji poprzez obstawienie grup kordonem policji z obu stron, wylegitymowanie i nakaz wejścia do więźniarki.
Sytuacja miała miejsce podczas debaty „O brunatnej Polsce”, organizowanej w ramach odbywającego się wówczas Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego „Dialog” we Wrocławiu. Gośćmi dyskusji byli: prof. Zygmunt Bauman, prof. Magdalena Środa, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania – Agnieszka Kozłowska-Rajewicz oraz publicysta tygodnika „Polityka” – Jacek Żakowski – związany również z radiem TOK FM oraz Gazetą Wyborczą.
Wyrok sądu nie jest prawomocny.
Źródło: dzieje.pl
Fot. Adrian Grycuk/Wikimedia Commons