Wiele kontrowersji wywołało zachowanie części posłów wobec uczczenia minutą ciszy pamięci Piotra Szczęsnego. Mężczyzna dokonał samospalenia pod Pałacem Kultury i Nauki i w wyniku obrażeń zmarł kilka dni później.
Pamięć Piotra Szczęsnego uczczono podczas środowych obrad Sejmu. Inicjatorem tego był poseł Marek Sowa z Nowoczesnej, który uzasadniał, że mimo niezgody co do oceny tego zachowania, mężczyzna z pewnością zrobił to z miłości do ojczyzny. – Zdaję sobie sprawę, że możemy się różnić w ocenie tego zdarzenia. Ale mam przekonanie, że ten wyjątkowy akt desperacji człowieka był motywowany miłością do naszej ojczyzny i troską o jej los – mówił.
Do uczczenia pamięci Piotra Szczęsnego ostatecznie doszło. Zachowała ją między innymi premier Beata Szydło, a także członkowie rządu. Duże kontrowersje wywołał jednak fakt, że nie wszyscy posłowie uszanowali tę chwilę. Głośno zrobiło się przede wszystkim o zachowaniu Krystyny Pawłowicz. Ona sama skomentowała to nazywając tę chwilę ciszy „fałszywą”. „Dziś w Sejmie była z zaskoczenia chwila ciszy-pułapka sprawców. Nie przeprosili jednak swej ofiary. Wykorzystali ją też po śmierci. Czy poseł Sowa był na pogrzebie? Czy poprzestał na sejmowo – medialnym pokazie hipokryzji. Fałszywa „chwila ciszy” zainicjowana przez barbarzyńców” – napisała na Facebooku.
Czytaj także: Krystyna Pawłowicz zabrał głos ws. minuty ciszy dla Piotra Sz. w polskim Sejmie. Posłanka jako jedyna nie wstała z miejsca
Co ciekawe, zainteresowanie mediów wzbudziło także zachowanie Beaty Kempy, która podczas minuty ciszy rozmawiała przez telefon. Teraz ona sama skomentowała całą sprawę nazywając ją „niefortunnym zbiegiem okoliczności”. – Ktoś pilnie zadzwonił. Zresztą, nie dokończyłam rozmowy, dopiero w jej trakcie zorientowałam się, o co chodzi. Szkoda, że złośliwy dziennikarz nie wykonał telefonu lub sms-a przed oczernianiem mnie – powiedziała Beata Kempa odnosząc się do publikacji dziennikarzy „Gazety Wyborczej”.