Polscy biskupi podczas 366. zebrania plenarnego Episkopatu Polski skrytykowali darmowy podręcznik „Nasz Elementarz”. Według hierarchów nie spełnia on wymogów nie tylko z katechetycznego punktu widzenia, ale i pedagogicznego.
Wyniki pracy z warszawskich obrad zaprezentował Przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP, bp Marek Mendyk. Zwrócono uwagę na słabe strony rządowego podręcznika. Podkreślono jego mierność pedagogiczną, niejasne przedstawienie rodziny, a także pominięcie wartości kultury chrześcijańskiej.
Czytaj także: Katolickie szkoły: w rządowym podręczniku brak wartości chrześcijańskich
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Infantylny podręcznik
Analizując stronę pedagogiczną powołano się na pracownię z Poznania. Zwrócono uwagę na to, że teksty w podręczniku są infantylne i odpowiadają raczej młodszym dzieciom. – Przeciętnemu sześciu- i siedmiolatkowi bardzo szybko mogą się znudzić, podobnie sprawa ma się z ilustracjami, które nie współgrają z zawartymi w podręczniku poleceniami – mówił bp Mendyk. Taka sama sytuacja jest z matematyką. „Nasz Elementarz” pokazuje dzieciom pierwsze cyfry, podczas gdy te zwykle je już znają.
Zamiast rodziny ślimaki i smoki
Bp Mendyk zwrócił uwagę, że w podręczniku nie ma nigdy przedstawionej całej rodziny siedzącej przy stole. Zamiast tego przedstawiane są postacie, które nie mają określonych ról, a relacje między nimi samymi są niejasne.
– Jest oczywiście ślimak, rak, są smoki, które zasiadają do stołu, ale nie ma ludzi, czyli te relacje pomiędzy zasiadającymi przy stole postaciami nie są czytelne. Pewnie bierze się to z tego, że Elementarz nie ma jasno określonych bohaterów. Pamiętamy ze starych elementarzy, że były w nich Ala i Ola, był As, natomiast tutaj nie ma jasno określonych bohaterów – stwierdził hierarcha.
Deprecjonowana jest rola ojca. Przedstawiany jest on wyłącznie w pracach domowych i spędzaniu czasu z dziećmi. Jak podkreślał biskup są to bardzo ważne zajęcia, lecz zostały pominięte inne znaczące działania, które wykonuje mężczyzna.
Także dziadek jest pokazywany jako ten, który „podlewa kaktus i chwieje się na jednej nodze”. Jednak nie jest to obraz do końca zgodny z rzeczywistością.
Brak chrześcijaństwa i wiele elementów magicznych
Bp Mendyk zwrócił też uwagę na sposób przedstawiania świąt Bożego Narodzenia, które w pierwotnej wersji istniały jako „dni świąteczne”. Pominięto tam całkowicie wartości chrześcijańskie. Święta przedstawia się jako ubieranie choinki, pieczenie placków, przygotowywanie potraw. Zdaniem hierarchy sprzyja to propagowaniu konsumpcjonizmu. Pominięto np. dzielenie się opłatkiem. Zwyczaj, który w polskiej kulturze jest ważny i obecny.
Choć w „Naszym Elementarzu” brakuje chrześcijaństwa, to znalazło się miejsce dla magii, która jest w podręczniku wszechobecna.
– Dziecko może mieć przekonanie o wszechmocy magicznych treści – dzieci są oswajane z postaciami, które mają magiczną moc, spełniają życzenia w każdej chwili, pomagają w byciu dobrym, życzliwym, rozwiązują problem zła w świecie. To rodzi przekonanie, że można być dobrym i życzliwym właśnie dzięki magii a poprzez zabawę też można zostać czarodziejem. Jest to bardzo niebezpieczne, bo dziecko poznaje pewne rytuały, myśli, że bawi się, a nieświadomie, małymi krokami zostaje wprowadzane w bardzo niebezpieczną przestrzeń magii i okultyzmu – tłumaczył bp Mendyk.
Przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP podkreślił, że stanowi to wszystko duże wyzwania dla rodziców i katechetów, którzy będą musieli opracowywać materiały przedstawiające rzeczywisty obraz rodziny i chrześcijańskie wartości. Zapowiedział też, że biskupi podejmą starania o wydanie takich materiałów do 1 września 2015 r.
Źr.: niedziela.pl
Fot.: freemages.com