Tuż po wyborach prezydenckich redaktor naszego portalu Bartłomiej Wypartowicz przeprowadził wywiad z kandydatem w pierwszej turze na najwyższy urząd w państwie z Grzegorzem Braunem. Zapytaliśmy m.in. o nastroje po wyborach, a także planach na przyszłość. Zapraszamy do lektury wywiadu.
Bartłomiej Wypartowicz: Głosował pan w drugiej turze wyborów prezydenckich?
Grzegorz Braun: Zaraz po ogłoszeniu wyników pierwszej tury w liście do moich wyborców, informowałem że nie wyznaję zasady „im gorzej tym lepiej“ i dlatego w drugiej turze wyborów oddam głos na Andrzeja Dudę, pozostając bardzo krytycznym recenzentem zarówno jego osobistego dorobku politycznego i jego biografii politycznej, jak też i krytycznym recenzentem formacji, która wysunęła pana Andrzeja Dudę jako kandydata w tych wyborach.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Jak pan ocenia rezultat wyborów?
Mogę powtórzyć to samo. Rzecz nie w tym abyśmy popadali w entuzjazm, rzecz w tym abyśmy realistycznie podchodząc do rzeczy trzymali pana Andrzeja Dudę za niejedno słowo, które wypowiedział w tej kampanii. Powinniśmy modlić się za niego jako człowieka i głowę państwa oraz działać politycznie tak, aby to co da się jeszcze ocalić zostało ocalone.
Jakie ma pan oczekiwania względem prezydenta elekta?
To są oczekiwania, które łatwo wyczytać z mojego programu wyborczego. Oczekuje że głowa państwa polskiego nie będzie czynić niczego przeciwnego Wierze, rodzinie i własności, ani też nie zgodzi się na jakiekolwiek projekty polityczne, które by w te wartości godziły. Kluczowa jest sprawa bezpieczeństwa życia ludzkiego w Polsce, majętności Polaków. Głowa państwa nie powinna godzić się na jakiekolwiek uszczuplanie majątku narodowego, poprzez głębsze sięganie do naszych kieszeni, czy tez przez dalszą parcelację majątku narodowego. Po trzecie suwerenność, niepodległość i w ogóle bezpieczeństwo państwa. Prezydent powinien uczynić wszystko, abyśmy nie zostali wciągnięci w wojnę. Oczekuje że pan Duda zagwarantuje neutralność polski w wojnie ukraińskiej.
Będzie próbował pan sił w wyborach do parlamentu?
Nie wykluczam bezpośredniego udziału w akcji politycznej, także i w tym sezonie ale podkreślam, że nie wyobrażam sobie tego działania w drodze akcesu do jakiejkolwiek partii politycznej, czy też w oderwaniu od tego programu pracy organicznej, który ja formułuje w trzech słowach: KOŚCIÓŁ, SZKOŁA, STRZELNICA. Innymi słowy, zanim ruszymy na wojnę o wyzwolenie całej galaktyki, postarajmy się najpierw podjąć walkę o wyzwolenie naszej własnej parafii.
Czy sądzi pan, iż powinien zostać wytyczony proces przeciwko ustępującemu prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, w związku jego działaniami, które opisał pan Wojciech Sumliński w książce „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”?
Myślę, że o biografii Bronisława Komorowskiego wiemy już dostatecznie wiele, nie tylko dzięki tej publikacji. Jest szereg innych przyczynków do biografii ustępującego prezydenta, które skłaniają do przypuszczenia, iż mamy do czynienia z przestępcą, zdrajca stanu a być może współuczestnikiem innych przestępstw o charakterze kryminalnym, czy wręcz zbrodniczym. Bo jeżeli sowiecka polskojęzyczna bezpieka, która do 2007 r. funkcjonowała pod szyldem WSI w świetle raportu o likwidacji tejże organizacji może być uznana za organizację o charterze przestępczym, to wówczas w oczywisty sposób nasuwa się pytanie o współudział Bronisława Komorowskiego w przestępstwach jakich dopuścili się ludzie tej formacji. W tym kontekście jako podstawowe nasuwa się pytanie, jak szybko po objęciu urzędu Prezydent Duda opublikuje legendarny aneks do raportu o likwidacji WSI?
Kiedy możemy oczekiwać kolejnego filmu z serii „Transformacja – od Lenina do Putina”?
Trwają nieustannie przymiarki do tej pracy. Producent zabiega o środki na dokończenie cyklu, do czego potrzeba jeszcze dwóch godzin filmu. Cześć czwarta opowie o latach 70 XX wieku, epoce późnego Breżniewa i ostatnich sekretarzy KPZR i stanu wojennego a cześć piąta opowie o o tzw. „transformacji właściwej“, czyli o epoce przełomu lat 80 i 90 XX wieku. Mój udział w kampanii prezydenckiej okazał się pociągać za sobą pewne koszta w tej dziedzinie. Wycofał się jeden z wcześniej zdeklarowanych inwestorów, dzięki któremu mieliśmy wykonać część tej pracy ale mam nadzieje, że nie był to człowiek niezastąpiony i że uda się z innych źródeł pozyskać środki na dokończenie cyklu.
Proszę pozwolić, że wrócę do sprawy z 2011 r. i afery z Pana udziałem na KUL. Nazwał Pan abp Życińskiego świnią i łajdakiem. Organizatorzy, Koło Naukowe Historyków Studentów mieli przez to duże kłopoty na uczelni. Kurator organizacji stracił swoje stanowisko, a organizacja została zawieszona na rok. Nasze źródła nam donoszą, że obiecał im Pan pomóc, jednak nigdy to się nie stało. Jak Pan skomentuję te sprawę? Jeśli to prawda, to dlaczego nie udzielił im Pan obiecanej pomocy?
Najkrótsza odpowiedź jest przecząca – nie, to nieprawda. Dłuższą zaś odpowiedź muszę zacząć od życzliwej rady, byście Panowie lepiej odrabiali lekcje przygotowując się do zadawania takich „trudnych” pytań. Moja wypowiedź z 2011 r. w żadnym wypadku nie daje się bowiem uczciwie streścić słowami, które mi tu Panowie przypisujecie. Sięgajcie do źródeł, sprawdzajcie dokładnie cytaty – i, uprzejmie proszę, nie polegajcie bezkrytycznie na tym, co inni mówią o tym, co ja mówię, ale odnoście się do moich wypowiedzi w ich kształcie oryginalnym i integralnym. Powołujecie się Panowie na swoje „źródła” – uprzejmie proszę mnie z nimi skonfrontować. Konkretnie, kto i co twierdzi? Prawdę mówiąc, po ówczesnych publikacjach Gaz. Wyb. nie zwracał się do mnie nikt z Lublina ani z jakimikolwiek prośbami, ani z propozycją komentarza – ani też z jakimikolwiek wyrazami wsparcia dla mnie. Zastanówcie się, jaką mianowicie pomoc mógłbym komukolwiek w takiej sytuacji „obiecywać”? Jedyną jej formą mogłyby być moje publiczne wypowiedzi – i na te zawsze można liczyć. A że od tamtej pory nie miałem okazji wypowiadać się na forum KUL – to przecież nie ode mnie zależy. Nota bene: ogólnopolska nagonka na mnie wszczęta została dokładnie w dniu telewizyjnej premiery filmu „Eugenika – w imię postępu” i to ten właśnie film, tak jednoznaczny w wymowie (za życiem – a przeciw przemysłowi aborcyjnemu i procedurze in vitro) był tu głównym celem i motywem akcji propagandowej, której ofiarą padłem przede wszystkim ja sam („Eugenika” była ostatnim filmem w mojej reżyserii produkowanym dla TVP), a przy okazji także szanowni Koleżanki i Koledzy z lubelskiego koła naukowego. To naprawdę interesująca historia – może zechcecie ją Panowie wreszcie porządnie opisać?
Czytaj także: Grzegorz Braun analizuje „Gwiezdne Wojny”. Czy mistrz Yoda był Żydem?