W piątek w Wielkim Tyrnowie w środkowej Bułgarii aresztowane cztery osoby zamieszane w proceder podrabiania unijnych certyfikatów COVID – poinformowała prokuratura w tym mieście. Kilka innych osób trudniących się tym procederem jest poszukiwanych.
O dość powszechnym fałszowaniu świadectw szczepień w Bułgarii mówi się od kilku miesięcy, ale dopiero w ostatnich dniach zjawisko to zostało potwierdzone oficjalnie przez ministerstwa zdrowia, które zawiadomiło prokuraturę i ministerstwo spraw wewnętrznych o przypadkach wystawiania certyfikatów dla osób, które nigdy nie były szczepione.
Minister Stojczo Kacarow zwrócił się o wszczęcie dochodzenia w tej sprawie, gdy kilka pacjentów z zaświadczeniami o odbytych szczepieniach przeciwko Covid-19 trafiło w ciężkim stanie na oddział intensywnej opieki medycznej szpitala w Wielkim Tyrnowie. Ich stan nie był typowy dla profilu osób zaszczepionych. Jeden z pacjentów przyznał, że nabył unijny certyfikat Covid za 500 lewów (1200 zł).
Sygnały o fałszowaniu paszportów sanitarnych trafiały do prokuratury i MSW już wcześniej, jednak instytucje te miały ograniczone pole działania. Tego rodzaju przestępstwa, za które w Bułgarii grozi do 8 lat więzienia, są bardzo trudne do udowodnienia. Chodzi o świadków, bo – jak podkreślają bułgarskie media – trzeba by być na miejscu, by naocznie przekonać się, że lekarz wyrzuca szczepionkę do kosza lub podaje pacjentowi witaminy zamiast preparatu, a potem wydaje certyfikat.
Dochodzenie w Wielkim Tyrnowie wykazało istnienie całej siatki fałszerzy. Obejmowała ona cały kraj od Kiustendiłu na zachodzie, przy granicy z Serbią, gdzie podrabiano dokumenty, aż do Jabłanicy na północy kraju, gdzie certyfikaty wydawał felczer pozorujący akcję szczepień.
Głównym motywem osób kupujących dokumenty potwierdzające szczepienie była chęć wyjazdu za granicę. Lekarze i organy ścigania obawiają się, że zjawisko się nasili w najbliższych tygodniach w związku z zapowiedzią wprowadzenia obowiązku okazywania tzw. paszportów sanitarnych przy wejściu do budynków użyteczności publicznej.
Ministerstwo zdrowia podało, że wśród pacjentów trafiających do szpitala z powodu Covid-19 od 10 do 15 proc. osób, które przeszły szczepienia i mogą to udokumentować. Resort podejrzewa, że część tych zaświadczeń to podróbki.
Bułgaria znajduje się w szczytowym punkcie czwartej fali. W ostatnim tygodniu dobowy przyrost zakażeń przekraczał 3400, a liczba przypadków śmiertelnych sięgała setki. Jednocześnie kraj jest na ostatnim miejscu w UE pod względem liczby zaszczepionych – ok. 19 proc. ludności.
W całym kraju silny jest ruch antyszczepionkowców, którzy często pojawiają się w mediach. W ostatnich dniach przed budynkiem parlamentu w Sofii stanął wielki bilbord przestrzegający przed szczepieniami. Władze miasta nie zareagowały na jego obecność w tym miejscu.
Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)
man/ mars/