Niektórzy kupców, którzy handlowali w spalonej hali zakupowej przy ul. Marywilskiej są wściekli po propozycji Rafała Trzaskowskiego. Jeden z nich twierdzi nawet, że to „kpina”.
Gigantyczny pożar, do którego doszło w centrum handlowym w Warszawie wstrząsnął nie tylko stolicą, ale i całym krajem. Najbardziej poszkodowani są oczywiście kupcy, którzy z dnia na dzień stracili swoje miejsca pracy, a także towar. Niektórzy zostawili w kasach nawet swoje utargi oraz ważne dokumenty.
W przestrzeni publicznej pojawiły się informacje, że kupcom trzeba pomóc, aby przetrwać im ten trudny czas. Niektórzy ze sprzedawców liczyli na pomoc ze strony stołecznego ratusza lub wojewody.
Wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski poinformował, że samorząd prowadzi obecnie rozeznanie, w jaki sposób można pomóc kupcom. Wachlarz możliwości jest jednak ograniczony przez ramy prawne.
Niektórzy kupcy wściekli po propozycji Trzaskowskiego
Głos w tej sprawie zabrał też Rafał Trzaskowski. Prezydent stolicy zasugerował, aby handlowcy udali się do specjalnego punktu przy ul. Marszałkowskiej 77 i 79. Na miejscu można zarejestrować się jako bezrobotny i otrzymać wsparcie w poszukiwaniu pracy.
Miasto Warszawa analizuje też możliwość umieszczenia kupców na miejskich targowiskach. Rafał Trzaskowski przyznał, że obecnie miejsc na targowiskach jest ponad 100.
„Fakt” porozmawiał z niektórymi sprzedawcami i zapytał ich o to, jak oceniają przedstawione propozycje. Jeden z nich stwierdził nawet, że to „kpina”. – Zostaliśmy sami z naszym problemem. Za chwilę sprawa zupełnie ucichnie i nikt nawet nie będzie o nas pytał – mówią najemcy lokali w spalonym centrum handlowym. Handlowcy chcieliby otrzymać zapomogę, która pozwoliłaby im opłacić rachunki.