Śmierć bł. ks. Jerzego Popiełuszki to wciąż nierozwikłana zagadka – pokazuje nam autor książki „Zabić księdza”. Kisielewski wskazuje czytelnikom sowiecki ślad w tej sprawie, nieścisłości w zeznaniach, które zasługują na głębsze spojrzenie.
Pierwszy rozdział i od razu zaskoczenie. Kisielewski nadal hołduje dawno obalonemu argumentowi o tym, że sowieci wkroczyliby w 1981 r., gdyby nie stan wojenny – wprowadzony 13 grudnia tamtego roku. Popełnia przy tym bardzo prosty błąd. Argumenty sprzyjające jego hipotezie podaje obszernie i komentuje. Natomiast fakty, które nie pasują do koncepcji właściwie tylko wspomina. Pojawiają się wywiady z sowieckimi oficjelami, którzy post factum twierdzą, że gdyby nie stan wojenny to wkroczyliby do Polski. Autor wzmiankuje, że niektórzy generałowie – wypowiadający się długo po tamtych wydarzeniach – mówią, iż nic takiego by się nie stało. Wypowiedzi te nazywa kłamliwymi. Dlaczego większą wiarę daje jednym, a nie drugim? W żaden sposób tego nie wyjaśnia.
Kisielewski nie zadaje sobie prostego pytania, by sprawdzić wiarygodność źródeł – które w wypadku poparcia jego hipotezy w większości są wywołane. Komu zależało na tym, by kłamać i dlaczego? Według mnie większe powody do kłamstw mają Ci sowieci, którzy twierdzą, że ich wojska wjechałyby triumfalnie do Warszawy, gdyby Jaruzelski nie wprowadził nielegalnego stanu wojennego, który miał za zadanie rozprawić się z opozycją. Dlaczego? Bo przyznanie się do słabości – czyli zażegnywania się ZSRS od interwencji w Polsce w 1981 r.- zostałoby na Wschodzie uznane za upokorzenie: za Bugiem, za Wołgą liczy się przede wszystkim siła.
Notatce Anoszkina nie poświęca więcej niż kilka linijek, a przecież to jedno z najważniejszych źródeł dotyczących tego tematu – to tam sowieci jasno stwierdzają, że żadnej interwencji nie będzie. Kisielewski dodaje, że notatka ta zdaje się potwierdzać dokumenty Biura Politycznego KPZS i nonszalancko przechodzi dalej bez wyjaśnienia tej sprawy, której należało poświęcić co najmniej kilka stron. W swojej argumentacji Kisielewski bardziej ceni sobie wypowiedzi sowietów, Kiszczaka i Jaruzelskiego post factum, obarczone ubytkiem niedoskonałościami pamięci w ludzkiej – dodatkowo umieszczone w gazetach, którym zależało na obronie decyzji wprowadzenia stanu wojennego („Gazeta Wyborcza”, „Trybuna”) – niż dokumenty powstałe w tamtym czasie, a które są uznawane przez historyków za wiarygodne.
Książka jest wprawdzie o kapłanie, ale meritum jej sprawy nie tyczy się teologii.
Kto zabił Popiełuszkę?
Nie stan wojenny, ale bł. Popiełuszko jest głównym tematem rozprawy Kisielewskiego. Autor wykazuje liczne – delikatnie mówiąc – nieścisłości w zeznaniach skazanych w odniesieniu do rzeczywistości. Wysuwa teorię, że zabójcami lub zleceniodawcami byli sowieci, którzy chcieli obalić wojskową juntę Jaruzelskiego i przywrócić do władzy partię oraz „prawdziwych komunistów.” Nieścisłości, których jest tak wiele, a na które zwraca uwagę Kisielewski rzeczywiście mogą prowadzić do „śladu sowieckiego”. Jednak w żadnym wypadku nie przekonuje mnie to do tego, by odejść od rodzimego śladu. Autor „Zabić księdza” dopuszcza także taką możliwość i do niej mi najbliżej. Bardzo spodobało mi się stwierdzenie, że nawet gdyby „oficjalni” zabójcy nie okazali się nimi, lecz sowieci, to i tak nie umniejszyłoby to wielkości i męczeństwa Popiełuszce. Na początku podejrzewałem, że Kisielewski będzie próbował zrobić z Kiszczaka i Jaruzelskiego niewiniątkami w tej sprawie, lecz w środku publikacji obarczył ich odpowiedzialnością moralną i polityczną za śmierć wielkiego kapłana.
Nie przemówiła natomiast do mnie teza o tym, że sowieci chcieli śmiercią Popiełuszki wywołać niepokoje społeczne, które miałyby obalić, lub byłyby argumentem do obalenia juny Jaruzelskiego. Sowieci byli źli, ale nie głupi. Protesty, które zrzuciłyby Jaruzelskiego z piedestału nie uspokoiłyby się po zmianie na najwyższych stanowiskach. Zabójstwo popularnego kapłana plus trwający kryzys gospodarczy daje mieszankę wybuchową. Po ewentualnym obaleniu „towarzysza generała” kłopot z zapanowaniem nad społeczeństwem mieliby także sowieci.
Osobiście podejrzewam, że zabójstwo Popiełuszki było wspólną operacją PRL i ZSRS. Nie wiem czy chcieli „tylko” pobić księdza czy ich celem była jego śmierć. Książka Kisielewskiego „Zabić księdza” nie zostawia nas jednak z samymi wątpliwościami. Pewne jest, że Popiełuszko nie zginął wtedy, kiedy nam się podaję, a wersja oficjalna odbiega od rzeczywistości. Czy kiedyś dowiemy się prawdy o bł. ks. Jerzym Popiełuszce?
Autor: Tadeusz Antoni Kisielewski
Tytuł: Zabić księdza. Sowiecki ślad w sprawie śmierci Jerzego Popiełuszki
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS
Wydanie: 2015
Format: 150×225
Liczba stron: 192