„Polak nigdy nie podaje się do dymisji, Polak tkwi na posterunku do końca” – mówi minister Jaszuński, odgrywany przez Krzysztofa Globisza w filmie „Kariera Nikosia Dyzmy”. Te słowa doskonale oddają niemal zupełny brak honoru, podstawowych wartości i jakości w polskiej polityce.
Kilka dni temu Najwyższa Izba Kontroli ujawniła, że w państwowych instytucjach zmarnowano prawie 19 miliardów złotych. Z raportu NIK wynika również, że 1,7 miliarda złotych zostało wydanych niezgodnie z prawem. To szokujące dane, ale do tej pory nikt nie poniósł i zapewne nie poniesie odpowiedzialności za te straty. Na przykład PKP PLK S.A. zmarnowała ponad 165 milionów złotych, a minister transportu Sławomir Nowak został wskazany przez NIK za współodpowiedzialnego szeregowi nieprawidłowości w polskich kolejach. Dymisja? Nikt nawet słowem nie pisnął.
Na początku czerwca kompromitujący występ w telewizji Polsat News zaliczyła Krystyna Szumilas. Minister Edukacji Narodowej nie potrafiła powiedzieć ani jednego sensownego zdania na temat raportu Instytutu Badań Edukacyjnych dotyczącego warunków i czasu pracy nauczycieli. Dziennikarz przekazał Szumilas gazetę z artykułem na temat tajnego raportu IBE. Pani minister przez chwilę zastygła nad „Dziennikiem Gazetą Prawną”, po czym prezenter Polsat News zapytał czy szefowa MEN udzieli jakiegoś komentarza. Na to pytanie Krystyna Szumilas potrafiła tylko głupkowato zapytać „To my jesteśmy na wizji? Aaa, to ładnie…”. Minister edukacji narodowej stała się pośmiewiskiem w Internecie, jest także być może pierwszą kandydatką do dymisji w rządzie Donalda Tuska, ale nie zmienia to faktu, że nadal ktoś taki rządzi polską oświatą.
Czytaj także: Leszek Bubel w układzie. Materiał Fundacji LEXNOSTRA
W tym miejscu warto przypomnieć także historię Joanny Muchy. Minister sportu zasłynęła najpierw tym, że na jednego z dyrektorów Centralnego Ośrodka Sportu mianowała swojego fryzjera (by parę miesięcy później go odwołać). Następnie skompromitowała się wypowiedzią o losowaniu drużyn do finału piłkarskiego Superpucharu Polski, a niedawno wywołała kolejny skandal sponsorując 6 milionami złotych koncert Madonny na Stadionie Narodowym. Często mówi się o wyrzuceniu pani minister Muchy, jednak to wciąż tylko zapowiedzi, a Polacy już się przyzwyczaili, że szefowa resortu sportu jest po prostu dyletantką z wybujałym ego.
Przypatrzmy się teraz dwóm głośnym przypadkom dymisji za granicą. W ubiegłym roku rezygnację z urzędu prezydenta Niemiec złożył Christian Wulff, któremu tamtejsza prasa zarzucała niejasne powiązania z biznesmenami. W Niemczech do skali skandalu urosła na przykład darmowa zmianę biletów na klasę biznes czy finansowanie podróży – wtedy jeszcze premiera Dolnej Saksonii – przez znajomych biznesmenów. Po serii publikacji prasowych i wszczęciu śledztwa prokuratorskiego Wulff podał się do dymisji. Rezygnację ze swojego urzędu złożył niedawno inny ważny polityk kraju sąsiadującego z Polską. Chodzi o Petra Neczasa, który w obliczu zarzutów skierowanych przeciwko jego bliskim współpracownikom, podjął decyzję o dymisji ze stanowiska premiera Czech.
Honor to rzecz obca polskim politykom. Wyjątkiem potwierdzającym regułę może być ostatnia sytuacja z warszawskiej Białołęki. Otóż burmistrz tej dzielnicy Adam Grzegrzółka z Platformy Obywatelskiej jechał rowerem pod wpływem alkoholu (0,9 promila). Zaraz po ujawnieniu tego faktu skruszony samorządowiec podał się do dymisji. Grzegrzółka mógłby stać się dobrym przykładem dla swoich partyjnych koleżanek i kolegów. Szkoda, że niewielu z nich idzie w ślady białołęckiego samorządowca.
autor jest współpracownikiem Polskiego Radia (IAR) oraz blogerem i współtwórcą serwisu www.iktomaracje.pl
fot. flickr.com/kancelariapremiera