Roman Giertych nadal przebywa w szpitalu, gdzie wczoraj prokuratura przedstawiła mu zarzuty. Środowiska opozycyjne przekonują, że znany adwokat jest rzekomo w bardzo złym stanie zdrowia, więc śledczy nie powinni prowadzić czynności. Tymczasem prowadząca sprawę Prokuratura Regionalna w Poznaniu wydała oficjalny komunikat w tej sprawie.
W czwartek doszło do zatrzymania Romana Giertycha, Ryszarda K. i innych osób związanych ze sprawą. Ma ona związek z podejrzeniem o przywłaszczenie i wyprowadzenie w latach 2010-2014 ze spółki deweloperskiej kwoty około 92 milionów złotych. Giertych miał stracić przytomność podczas zatrzymania i trafił do szpitala.
Czytaj także: Rozmawiała z Giertychem w szpitalu. „Powiedział: on coś zrobił, straciłem przytomność”
Prawnika w szpitalu odwiedziła zastępczyni RPO Hanna Machińska, która twierdzi, że stan zdrowia mecenasa jest poważny, a on sam „jest zdecydowanie człowiekiem ciężko chorym”. „Uważam, że stan zdrowia jest bardzo poważny. Mecenas Giertych wskazał, że nie pamięta mnie, mimo że znaliśmy się z różnych konferencji. (…) Kiedy przestawiłam się i podałam nazwisko, powiedział: bardzo panią przepraszam, ale nie pamiętam. I za chwilę zapadł w taki półsen” – dodała.
Giertych „symuluje”?
Tymczasem Prokuratura Regionalna w Poznaniu opublikowała oficjalny komunikat w tej sprawie. Śledczy na wstępie podkreślają, że na czynności otrzymali zgodę „zespołu biegłych lekarzy – specjalistów w dziedzinie kardiologii, neurologii i medycyny sądowej”. „Zgodnie uznali, że stan zdrowia zatrzymanego pozwala na jego przesłuchanie i postawienie zarzutów.” – czytamy. „Powyższa zgoda była poprzedzona pełną diagnostyką lekarską, w której Roman G. aktywnie uczestniczył nie tylko wykonując polecenia lekarskie, ale również odpowiadając na zadawane pytania.” – dodają śledczy.
Prokuratura przekonuje, że Giertych swobodnie rozmawiał ze swoimi pełnomocnikami, a także z agentami CBA. „Jego zachowanie zmieniło się, kiedy uzyskał informację, że w opinii biegłych lekarzy nie ma żadnych przeszkód, by wykonać czynności z jego udziałem. Wtedy, w ocenie prowadzących czynności procesowe, Roman G. rozpoczął symulowanie braku świadomości.” – czytamy. „Całokształt okoliczności wskazuje, że zachowanie Romana G. miało uniemożliwić przeprowadzenie z nim czynności co potwierdza fakt, że po wyjściu prokuratora powrócił do poprzedniej aktywności.” – dodają śledczy.
„Z prokuratorskiej praktyki wynika, że czasami tak zachowują się osoby podejrzane, próbujące w ten sposób, uniknąć wykonania czynności procesowych z ich udziałem.” – podsumowują śledczy.
Źr. twitter; wmeritum.pl