Zamknięcie teatrów to jedno, wstrzymanie planów zdjęciowych to drugie. Tak naprawdę od 10 marca do mojej kieszeni nie wpłynęła ani jedna złotówka – mówi Grażyna Wolszczak w rozmowie z „Faktem”. Aktorka zwróciła również uwagę na problemy właścicieli teatrów prywatnych.
Surowe restrykcje wdrożone w Polsce w związku z epidemią koronawirusa odczuli m.in. aktorzy. W związku z ograniczeniami odwołano wszystkie spektakle, zamknięto teatry i plany filmowe.
O sytuacji artystów mówiła Grażyna Wolszczak w programie „Koronawirus. Raport Faktu„. – Jako aktorka to bardzo odczułam. Zamknięcie teatrów to jedno, wstrzymanie planów zdjęciowych to drugie. Tak naprawdę od 10 marca do mojej kieszeni nie wpłynęła ani jedna złotówka, chyba że ktoś zalegał z płatnościami – przyznała aktorka.
Wolszczak dodaje, że jako osoba prowadząca jednoosobową działalność gospodarczą skorzystała ze zwolnienia z ZUS w obecnym i poprzednim miesiącu. – Z pożyczek w wysokości 5000 zł niech korzystają osoby w sytuacji kryzysowej. Ja jeszcze w takiej nie jestem, już w poniedziałek wracam na plan „Na Wspólnej” – wyjaśniła.
Grażyna Wolszczak o przyszłości teatru: Ludzie chcą się gromadzić i współodczuwać
Artystka podzieliła się obawami o przyszłość swojego teatru. – Pojawiają się pytania: czy ludzie przyjdą? Jak będzie wyglądał nowy reżim sanitarny? Już wiemy, że od 6 czerwca teatry mogą funkcjonować pod warunkiem, że co drugie miejsce będzie wolne. To dość przerażające i niekomfortowe – wyjaśniła.
Wolszczak przekonuje, że teatry diametralnie różnią się od innych miejsc. – Teatr to miejsce społeczne. Ludzie chcą się gromadzić i współodczuwać, razem uczestniczyć w tym wydarzeniu, które nazywa się sztuką – zauważyła.
Z drugiej strony wyznaje, że nowe zasady działania teatrów stanowią spory problem z finansowego punktu widzenia. – Jeżeli do państwowych teatrów będzie dopłacać państwo za ten wolny fotel, to jest to możliwe, by teatry się utrzymały, ale co z teatrami prywatnymi? – zastanawia się aktorka.
Jak przyznała, ma nadzieję, że teatry prywatne będą traktowane tak, jak publiczne. W przeciwnym razie staną się nierentowne. – Żeby to się wszystko spięło i wyszło na zero, to zapełnione musi być około 70 proc. widowni, tak jest w naszym przypadku – oceniła.
Źródło: Fakt24/ „Fakt”, YouTube