Marszałek Senatu Tomasz Grodzki zareagował na zapowiedzi Prawa i Sprawiedliwości na temat wniosku nad jego odwołaniem. – Na miejscu partii rządzącej poważnie bym się zastanowił, czy go składać – oświadczył.
Przypomnijmy, że marszałek Senatu Tomasz Grodzki skierował w ubiegłym tygodniu wystąpienie do Rady Najwyższej Ukrainy. W trakcie przemówienia ubolewał nad działaniami władz Polski. „Nadal przez Polskę jadą tysiące tirów na Białoruś i dalej, że nadal rząd importuje rosyjski węgiel i nie potrafi zamrozić aktywów rosyjskich oligarchów” – stwierdził.
„W ten sposób z niedającą się zaakceptować hipokryzją nadal – nawet wbrew intencjom – finansujemy zbrodniczy reżim, który zdobyte pieniądze zużywa na mordowanie niewinnych ludzi” – podsumował gorzko.
Słowa marszałka Grodzkiego wywołały oburzenie. Zareagowali przedstawiciele obozu rządzącego. Przewodniczący klubu PiS Ryszard Terlecki zapowiedział, że po posiedzeniu senackiego klubu PiS i po zebraniu podpisów zostanie złożony wniosek o odwołanie marszałka Senatu.
Marszałkowi #Grodzki który straszy mnie sądem przypomnę, że w sądzie czekają na niego już od ponad roku, a dokładnie od 374 dni…. #LicznikGrodzkiego
— Marek Pęk (@Marek_Pek) March 30, 2022
Sam Grodzki nie przejął się jednak tą zapowiedzią. – Po pierwsze, nie ma jeszcze wniosku. Po drugie, radziłbym się tej partii zastanowić, czy w świetle wczorajszych decyzji rządu, jednak nie powinni mi po prostu przyznać racji – stwierdził w środę w Senacie.
W tym kontekście nawiązał do najnowszej zapowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego. Szef rządu zapewnił, że niebawem pojawi się szczegółowy plan odejścia od rosyjskiej ropy, gazu i węgla.
– Będzie wniosek, będziemy go rozpatrywać, oczywiście zgodnie z regulaminem Senatu. Nie wykluczam, ze będzie to na najbliższym posiedzeniu. Najpierw musi wpłynąć wniosek, a na miejscu partii rządzącej poważnie bym się zastanowił, czy go składać – stwierdził Grodzki.