Szymon Hołownia na antenie TVN24 usłyszał pytanie o to, czy wycofa się z wyborów prezydenckich, jeśli faktycznie będą przeprowadzane korespondencyjnie. Kandydat na prezydenta przyznał, że nie wyklucza takiej decyzji, ale podejmie ją dopiero na początku maja.
Hołownia nie wykluczył, że może się wycofać z wyborów. „Myślę, że każdy z nas bierze to pod uwagę, ale na razie nie wiemy na czym stoimy, bo nie wiemy, kiedy wybory się odbędą. Nie wiemy według jakiej procedury się odbędą, nie wiemy jaka będzie wtedy sytuacja epidemiologiczna.” – mówił w TVN24.
„Nie ma sensu podejmować decyzji na zapas w momencie, w którym wszystko może się przewrócić o 180 stopni” – stwierdził Hołownia. Usłyszał też pytanie, co musiałoby się stać, aby zrezygnował ze startu. „Jeżeli byłaby szansa, żeby te wybory byłyby jakkolwiek bezpieczne, to trzeba wziąć w nich udział.” – odparł.
Czytaj także: Mocny apel Beaty Szydło: „Przeprowadźmy jak najszybciej te wybory”
Hołownia zapewnił, że z powodu epidemii nikogo nie zamierza namawiać, aby szedł i oddawał głos. „Ale jeżeli pyta pan o moją decyzję, to ja tę decyzję, czy się wycofam czy nie, podejmę gdzieś w granicach 6-7 maja.” – zadeklarował otwarcie.
„My na razie gramy i powinniśmy to robić na wszystkie możliwe sposoby, żeby te wybory zostały przełożone, bo one, jeśli odbędą się w maju, to one nie będą uczciwymi wyborami i ja panu mówię, że ja podejmuje decyzję na temat wzięcia w udziału w nieuczciwych wyborach – to o tutaj chodzi. Ja nie twierdzę, że one będą uczciwe, jeżeli my się zdecydujemy w nich kandydować, nie. One nadal będą nieuczciwe.’ – stwierdził Hołownia.
Źr. rmf24.pl