Jacek Borkowski wraca do zdrowia. Aktor walczył z COVID-19 w szpitalu. – Nie chcę tak myśleć, ale mam ochotę dać w zęby każdemu, kto mówi, że nie ma koronawirusa, że jest niegroźny – powiedział po wyjściu ze szpitala.
Jacek Borkowski jest aktorem znanym szerszej publiczności m.in. z serialu „Klan”, w którym występuje od 1997 roku. Nieco ponad tydzień temu artysta poinformował, że trafił do szpitala. Na jego profilu pojawiło się zdjęcie w masce tlenowej.
Fani niepokoili się o zdrowie artysty, martwił się również on sam. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Borkowski opuścił właśnie szpital powiatowy Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Wołominie. Relacją z pobytu podzielił się w rozmowie z jednym z serwisów grupy Interia.pl – Pomponik.pl.
Jacek Borkowski opuścił szpital: Prawie nie mogłem oddychać
Z wypowiedzi Borkowskiego wynika, że przez ponad rok udało mu się uniknąć zakażenia. W ostatnim czasie, oczekując w kolejce do szczepionki, rzucił nawet palenie. Jednak niedługo później przyszedł COVID-19.
– Czułem się źle od kilku dni, ale myślałem, że to nic groźnego, nie straciłem ani węchu, ani smaku, zrzuciłem to na konto odwyku nikotynowego. Żarty skończyły się, kiedy spadła mi saturacja i prawie nie mogłem oddychać – powiedział. Aktor dodał, że do szpitala przywiozła go karetka.
Borkowski nie ukrywa, że ma żal do osób, które bagatelizują pandemię. – Nie chcę tak myśleć, ale mam ochotę dać w zęby każdemu, kto mówi, że nie ma koronawirusa, że jest niegroźny – oświadczył.
Aktor uważa, że wystarczy krótki pobyt w szpitalu, by zrozumieć, jak ciężko pracuje służba zdrowia. – Ci ludzie uwijają się tu jak mrówki. Są bardzo profesjonalni i reagują na bieżąco. Pamiętajmy, że lekarze też uczą się tej choroby, bo ona już nie jest taka sama jak rok temu – dodał.